środa, 5 grudnia 2018

eksperyment literacki czyli "Pod Podszewką" // Sylwia Stano, Zofia Karaszewska


Kiedy nie za bardzo masz czas, aby pozwolić sobie na lekturę książki, której fabuła bez reszty będzie mogła cię porwać, ale jednak coś czytać chcesz... szukasz alternatywy. Na słabe książki szkoda czasu (ale w sumie dopóki samemu się nie sprawdzi to skąd wiedzieć, że jest słaba, hmm?) ale zawsze można sięgnąć po coś lżejszego, coś co przybliży postać polskich autorów i być może pozwoli bliżej ich poznać. Kto by nie chciał dowiedzieć się, jak "od podszewki" wygląda ich życie? 

Książka Sylwii Stano i Zofii Karaszewskiej to efekt pewnego projektu, w którym to zaproszeni autorzy mogli zaprojektować sobie dowolną część garderoby. Skłoniło to wszystkich do rozmowy, nie tylko o ubraniach, ale w sumie o wszystkim. Czy warto te przemyślenia przeczytać? 

Chciałabym bez wahania napisać, że WARTO! Ale jednak nie mogę. Na dobrą sprawę, nie do końca wiedziałam, za co się zabieram i czego mogę oczekiwać. Liczyłam chyba jednak na coś więcej, chociażby ze względu na to, że byłam na kilku spotkaniach z autorami, którzy wzięli udział w tym projekcie i zdecydowanie chciałabym, aby ich wypowiedzi na kartach tej książki były bardziej rozbudowane. Skróciłabym otoczkę autorek na rzecz bezpośredniej treści i samych zaprojektowanych ubrań. 

Największe rozczarowanie? Zdecydowanie wzbudziło to, że całość projektu wydała mi się strasznie prototypowa w wykonaniu. Myślałam, że efekty poszczególnych pomysłów będą albo niezwykle oryginalne, albo wykonane niesamowicie starannie. 

Jednak ta pozycja sprawdziła się jako coś do czytania w zamian za książkę fabularną, na które ostatnio nie bardzo mam czas. Do tramwaju? W przerwie na uczelni, czy do pociągu? To super propozycja. Nie za długie rozdziały sprawiają, że nie łatwo się zgubić i stracić wątek. Ładnie wydana, może ciekawsza dla wielkich fanów występujących w tej książce autorów, interesujących się jednocześnie modą. Dla mnie? Nie żałuję, że ją przeczytałam, ale w gruncie rzeczy muszę powiedzieć, że jestem obojętna względem tej książki. Tak jak pisałam, odebrałam ją jako prototyp. Z chęcią zobaczyłabym taki projekt na wybiegu ale już z większymi środkami przeznaczonymi na ten cel. Cieszy mnie jednak świadomość, że pojawiają się inicjatywy, które urozmaicają świat książkowy w naszym kraju. W końcu autor nie musi się ograniczać tylko do pisania książek albo publikacji o tym jak książki pisać. 

niedziela, 14 października 2018

pierwszy Murakami w życiu // Śmierć Komandora /1. Pojawia się idea // Haruki Murakami


Murakami. Nazwisko, myślę znane większości czytelnikom. Prawdą jest jednak, że nigdy nie czułam specjalnej potrzeby, aby sprawdzić, jaka jest jego twórczość. Przez pewien czas miałam nawet w domowej biblioteczce bodajże Norwegian Wood, jednak nieczytana powędrowała dalej. Co więc się zmieniło? Co się stało, że przeczytałam tom I Śmierci Komandora? Odpowiedź jest prosta i niezbyt wyszukana. Nie wydarzyło się nic. Pierwszy raz na dobrą sprawę przeczytałam opis książki tego autora i stwierdziłam, że czemu nie? Bohaterem jest malarz, dlatego w pewnym stopniu wątek sztuki powinien się okazać ważny, tak więc zaczęłam czytać. I zdecydowanie było warto.

wtorek, 9 października 2018

Dziewczyna która wybrała swój los // Kasie West


Myślałam, że szybciej uda mi się uporać z pozbieraniem myśli na temat najnowszej powieści Kasie West, oczywiście tej wydanej w Polsce. Jednak nawet biorąc pod uwagę, jak szybko ostatnio czas leci, nie wiedziałam co napisać. W końcu nie będzie niczym odkrywczym, że jest to naprawdę INNA niż dotychczasowe historie tej autorki. Ale o tym zapewne wiecie. Powiedzieć, że ta pozycja jest dobra, albo zła, to zdecydowanie za mało. Polecić albo odradzić też wcale nie tak łatwo. Więc w końcu co? 

piątek, 5 października 2018

powrót do zmierzchu // Wilk // Katarzyna Berenika Miszczuk


Tej serii zdecydowanie nie planowałam czytać. Jednak kiedy przez przypadek przyszedł do mnie zarówno Wilk jak i Wilczyca, to stwierdziłam "czemu nie?". W końcu w ogólnym rozrachunku Druga Szansa spodobała mi się i zrobiła na mnie (szczególnie zakończenie) piorunujące wrażenie. Wiedziałam jednak na co mniej więcej się piszę. Nie spodziewałam się jednak, że będę śmiać się przy tej książce przez łzy. 

piątek, 21 września 2018

dostaniesz to na prezent // Cuda za rogiem // Keigo Higashino


Jeżeli jesteś moim znajomym, to popsuję Ci niespodziankę. Mam ochotę każdej ważnej dla mnie osobie kupić tę książkę i dać przy najbliższej okazji, czyli prawdopodobnie na święta. Mam ochotę zamówić ogromny karton wypełniony kilkunastoma egzemplarzami powieści Keigo Higashino. Dlaczego? Bo wyjątkowymi książkami aż chce się dzielić. A Cuda za rogiem to zdecydowanie jedna z takich książek. 

wtorek, 18 września 2018

skazana na sukces? // Manhattan Beach // Jennifer Egan


II wojna światowa, Nowy York. Nic więcej nie musiałam usłyszeć, aby po prostu wiedzieć, że to jest książka po prostu "dla mnie". Od razu w myślach ustawiłam tę książkę obok Słowika, Złodziejki Książek czy Światła którego nie widać. Liczyłam na tego typu literaturę, czyli coś fenomenalnego, sprawiającego niemal ból podczas czytania. Z jednej strony może to źle, że od razu postawiłam tej powieści tak wysoką poprzeczkę, ale... czasami warto zaufać przeczuciu prawda? Nawet jeśli tuż przed lekturą słyszysz głosy, że ta książka przynudza i długo nie można się "wkręcić". Nie zgadzam się z tymi słowami i zdecydowanie nie żałuję, że się nimi nie zraziłam. Może trochę ostudziły mój zapał, ale przez to powieść Jennifer Egan sprawiła mi jeszcze większą przyjemność. Z małą nutką goryczy, ale jednak przyjemność. 

niedziela, 16 września 2018

dlaczego warto kończyć książki? // Druga szansa // Katarzyna Berenika Miszczuk


Myślę, że książki Katarzyny Bereniki Miszczuk mniej więcej się kojarzy. A przynajmniej wydaje mi się, że to nazwisko nie jest większości młodym czytelnikom obce. Nie raz spotykałam się z zachwytami nad różnymi seriami, jednak ani razu nie poczułam się zachęcona do tego, aby samemu przeczytać cokolwiek napisanego przez tę autorkę. Jednak kiedy ukazało się nowe wydanie Drugiej Szansy (i Wilka, ale o tym następnym razem) i w sumie pierwszy raz przeczytałam opis tej książki... stwierdziłam czemu nie? 

Mam naturę, że nawet przy najnudniejszych pozycjach staram się "dobrnąć" do końca, powtarzam sobie, że przecież dalej może być lepiej i chociaż zazwyczaj lepiej nie jest, to czytam całość. Zdarzają się jednak wyjątki, kiedy stwierdzam, że to naprawdę marnotrawstwo czasu. W pewnym momencie, kiedy minęłam połowę Drugiej szansy, byłam już gotowa zdusić upór i odłożyć ten tytuł niedokończony. Jednak nie mając innej książki pod ręką, doczytałam do końca i wiecie co? To była najlepsza decyzja. 

środa, 5 września 2018

tusz // Alice Broadway


Piękna okładka, jaką skrywa treść? Zanim zabrałam się za powieść Alice Broadway, usłyszałam, że przywodzi na myśl Niezgodną... książkę, która jako pierwsza doprowadziła mnie do załamania, bo nigdy wcześniej nie trafiłam na nic, co by mi się tak bardzo nie podobało. Nie muszę chyba mówić, że po takim komentarzu czytanie Tuszu co najmniej mi się odechciało. Słyszałam jednak również, że pomysł z tatuażami, które pokrywają ciała ludzi i opowiadają historie ich życia, czyniąc ich jednocześnie naznaczonymi, jest czymś oryginalnym (daleko temu do run używanych przez nocnych łowców). Tak więc jak bardzo dystopiczną powtórką jest ta książka? 

niedziela, 2 września 2018

jak ogłupić czytelnika i się w tym nie pogubić? // W żywe oczy // JP Delaney



Ktoś pamięta Lokatorkę? Bestseller przez który nie jedna osoba zarwała noc? Czasami nawet nie jedną? Tak? To o niej zapomnijcie, bo W żywe oczy to kompletnie inna historia, która po prostu, mówiąc najprostszym językiem - zwala z nóg. 

Kiedy tylko dotarła do mnie wiadomość, że JP Delaney znów zawita na półkach w księgarniach, wiedziałam, że po prostu będę musiała przeczytać tę książkę, niezależnie od tego o czym będzie. Czekałam blisko 1,5 roku na nową książkę tego autora i kiedy już o nim zapomniałam, przypomniał o sobie i to w wielkim stylu. 

piątek, 17 sierpnia 2018

no to mamy komplet // Nocny człowiek // Jørn Lier Horst


Koniec. Wszystkie luki zapewnione, cała seria nareszcie w komplecie. W końcu można czekać na bieżąco na nowe tomy. No prawie. Mimo że Nocny Człowiek to ostatni, brakujący tom w Polsce, to przede mną nadal dwa, które ukazały się, zanim przeczytałam pierwszą dla mnie część, czyli Poza Sezonem. Jednak zapomnijmy o tym i podelektujmy się myślą o tym, że w księgarniach można zdobyć wszystkie tomy, a co za tym idzie, koniec z wymówkami, że „przeczytam jak już będą wszystkie tomy”. Te usprawiedliwienie już nie działa i dobrze, bo jeśli chodzi o kryminały i literaturę skandynawską to Wistinga po prostu trzeba chociaż spróbować poznać.

czwartek, 9 sierpnia 2018

mroczny duet czyli dwa w jednym - the call. inwazja // Peadar o'Guilin & Mroczny Duet // Victoria Schwab




Dlaczego piszę o tych dwóch książkach jednocześnie? Po części, ze względu na te samo wydawnictwo, gatunek, grono odbiorców czy czas wydania. Do tego obie serie to dokładniej mówiąc dylogie, a książki o których dzisiaj piszę to ich drugie - ostatnie tomy (a przynajmniej podobno). Jednak decyzję, aby "za jednym zamachem" wypowiedzieć się zarówno na temat the Call jak i Mrocznego Duetu podjęłam wtedy, gdy zaczęłam ten drugi tytuł i moje odczucia okazały się podobne. Czyli czytałam niesamowicie szybko, ale raczej bez zaangażowania i mimo pamięci o tym, że pierwsze tomy mi się podobały... raczej miałam mieszane uczucia. Muszę jednak już na wstępie zaznaczyć - w przypadku książki Schwab po połowie (do której wróciłam po dobrym miesiącu) na nowo zakochałam się w historii. 

sobota, 4 sierpnia 2018

wielki powrót do młodzieżówek // Słuchaj swojego serce // Kasie West



Kiedy ostatnio pisałam coś o młodzieżówkach? Coś o romansidłach? Młodzieżowych romansidłach? Ktoś pamięta? Było to tak dawno, że sama mam problem ze skojarzeniem jakiegoś tytułu. A jeżeli chciałabym sobie przypomnieć taki, który do tego mi się naprawdę spodobał... no nie potrafię. Myślałam, że era powieści dla młodzieży jest już za mną. Miałam wrażenie, że nie trafię już na nic, co nie będzie na potęgę schematyczne i banalne, nie wnoszące kompletnie nic. Ale się myliłam i się z tego niezmiernie cieszę. Może jest jeszcze dla mnie nadzieja, na zaczytanie się z przyjemnością w czymś, co omija tematy historyczne i inne takie. 

poniedziałek, 30 lipca 2018

znowu pragnę ciemnej miłości // Joanna Lech


i sny, sny będą nasze na zawsze.

Zbiór wierszy, różnych autorów, które łączy wspólny temat - miłość. Poezja to trudny temat, szczególnie ta współczesna, przynajmniej jeśli o mnie chodzi. Lubię jednak śledzić co się z nią dzieje. Obserwuję i czekam na coś, co mnie zachwyci. Tom Joanny Lech miał więc jeden ogromny atut. Przeplata współczesną twórczość, której nie skreślam, a która do mnie nie przemawia, z tą starszą, którą znam i uwielbiam. Czy wyszło to którejś ze stron na dobre? 

piątek, 20 lipca 2018

Patrioci // Sana Krasikov


Powieści z nutką wątków historycznych to jedyne, co mnie łączy z instytutem historycznym, w którym studiuję. Takich książek na blogu pojawiło się już wiele. Zazwyczaj nie trzeba było nawet nic czytać, aby dowiedzieć się, że oczywiście, polecam. O tych książkach pamiętam latami, mogłabym do nich wracać w każdym momencie. Co więc mam do powiedzenia na temat Patriotów Sany Krasikov? 

Wystarczyłoby chyba, gdybym napisała, że czytałam tę książkę od marca, do maja... Dlaczego? To już jest osobna historia. Na pewno problemem nie była obszerność (a jest to książka naprawdę potężna jeśli o to chodzi) bo czytałam dłuższe twory, tak więc dlaczego?

Wszystkich nas krótko trzyma epoka, w której żyjemy.

sobota, 7 lipca 2018

wielki powrót // podsumowanie miesiąca (a raczej kwartału)


Czytelnicze podsumowanie miesiąca, to taka tradycja dla wielu książkoholików. Niektórzy zastanawiają się, jaki to ma sens, czy to nie jest tylko przykrywka do chwalenia się, kto ile przeczytał. 

Przez trzy miesiące, na blogu nie pojawił się taki post. Dlaczego? Ponieważ za każdym razem coś mi wypadało, a później bliżej już było końca niż początku miesiąca i nie było sensu już nic publikować. Zrozumiałam jednak, że systematyczność w tego typu tekstach, ma wpływ na systematyczność przy samych recenzjach. A do tego po prostu mobilizuje mnie to do tego, aby czytać. Nawet nie tyle więcej o ile czytać w ogóle. Studia to dobre wytłumaczenie praktycznie na wszystko, dlatego mogłabym wykorzystać je i teraz, jednak tego nie zrobię. Postaram się natomiast aby tego typu publikacje nadal się pojawiały, bo wtedy mogę się dowiedzieć co Wy przeczytaliście w ciągu ostatnich tygodni i może coś dorzucę do swoich TBR-owych list. 

środa, 4 lipca 2018

niebo na własność // Luke Allnutt


Chciałabym napisać o tej książce coś więcej, niż tylko pokrótce. Wydaje mi się, że po prostu na to zasługuje. A przynajmniej przed przeczytaniem tak myślałam. Luke Allnutt stworzył historię niełatwą, bolesną i zapewne część osób wzruszającą. Dlaczego więc nie jestem do końca przekonana do tej pozycji? 

Niebo na własność, to opowieść z gatunku tych smutnych, o których od samego początku myślicie, że nie mogą skończyć się dobrze. To opowieść o chorobie i walce z nią. Tym razem dotyczy ona małego chłopca u którego zdiagnozowano nowotwór i jego rodzicach, dla których świat się zatrzymał. O rodzicach, którzy z ogromną desperacją, próbują znaleźć pomoc. Ta książka, nie pierwsza, ukazuje walkę i niemożność pogodzenia się losem, o nadziei, często tej złudnej, której człowiek trzyma się jak ostrej brzytwy. 

poniedziałek, 25 czerwca 2018

no i znów Horst // Jedna jedyna // Jørn Lier Horst


Mam ogromny problem z pisaniem o każdym tomie, przy (strasznie) długich seriach. Jednak Jedna Jedyna, to przedostatnia książka Horsta, która została wydana w Polsce. Do całego kompletu brakuje już tylko jednej książki (której premiera zapowiedziana jest na sierpień). Szkoda byłoby wiec ominąć ten tom. Jednak obiecuję się streszczać. 

Niedługo miną trzy lata, od kiedy przeczytałam "swoją" pierwszą część serii o Williamie Wistingu. Czy od września 2015 roku, moje odczucia dużo się zmieniły? 

wtorek, 19 czerwca 2018

dam ci książkę, a ty spełnisz swoje marzenia, fajnie? // the wish // Bill Griffin


Czy dobrze byłoby znać sprawdzony sposób na spełnianie konkretnych marzeń? Wiecie, wpadniecie na pewien pomysł, pomyślicie o czymś, zaglądacie do zbioru porad i bach! Nagle wiecie jak to osiągnąć i od razu zaczynacie realizację. Czy nie odebrałoby to całej zabawy? Niektórym zapewne tak. Jednak sporo osób potrzebuje dowodów, że za coś w ogóle warto się zabrać, że czegoś warto spróbować. Czy dla takich osób, ta pozycja czyli The wish, okaże się pomocna?

Poradniki to dość drażliwy temat. Niektórzy je uwielbiają, inni uważają, że to wręcz wyłudzanie pieniędzy. Ja jestem w tym gdzieś pośrodku, jednak jak można zaważyć po tekstach na blogu, lubię do nich zaglądać z czystej ciekawości. Raczej bez większych oczekiwań. W tym przypadku okazało się to bardzo słusznym posunięciem. 

piątek, 15 czerwca 2018

kilka słów o fotografii // Vivian // Christina Hesselholdt


Fotografia to raczej mało egzotyczny temat, szczególnie na blogach. Jednak w książkach? Mam wrażenie, że nie jest to wcale czymś, po co autorzy chętnie i często sięgają. Zaczęłam się zastanawiać i doszłam tylko do jednego wniosku. Może ten temat wcale nie jest taki prosty i "przyziemny" jak może się wydawać? Żałuję jednak, że aby znaleźć coś ciekawego, co nie będzie albumem fotograficznym, trzeba się nieźle naszukać. Ale aby znaleźć, coś NAPRAWDĘ dobrego... to jak szukanie igły w stogu siana. Dlaczego więc książka poświęcona postaci Vivian Maier przeszła bez echa? 

Niedomówieniem byłoby stwierdzenie, że przeszłam obok tej pozycji obojętnie. Kiedy tylko mignęła mi okładka i temat... po prostu się na nią rzuciłam? Nie wiem, czy macie, bądź mieliście pojęcie kim była ta kobieta, zanim sięgnęliście po tę książkę (jeśli oczywiście po nią sięgnęliście), ja miałam ogromną przyjemność znać już wcześniej jej fotografie, ale nie samą jej postać. Co mogę powiedzieć? Ujęciami jestem zauroczona. Jednak czy samą książką również? Tu już pojawiają się wątpliwości... 

wtorek, 12 czerwca 2018

piachem po oczach, czyli nie godzę się na to, kto zasiadł na tronie... // Duchy rebelii // Alwyn Hamilton



Gdyby ktoś, ponad rok temu, powiedział mi, że historia Amani, egoistycznej dziewczyny z pustyni, stanie się czymś, niczym legendą, wyśmiałabym go. No bo proszę. Jak najbardziej egocentryczna bohaterka mogłaby stanąć na czele rebelii? Jednak gdyby ktoś wysunął teorię, że cała seria skończy jak się skończyła, powiedziałabym że oszalał. No jak się okazuje nie oszalał, chociaż sama autorka, momentami a i owszem. Jednak powoli. Bez sypania piaskiem po oczach. Co z tymi nieszczęsnymi Duchami Rebelii

Okropna zielona okładka, żale czytelników, że umierają ich ulubione postacie i wszechogarniający smutek, że to już koniec - sprawiły, że tak jak w momencie, kiedy dotarła do mnie wieść, że w tym roku ukarze się trzeci tom, byłam prze szczęśliwa - tak tuż przed zabraniem się za lekturę, całkowicie nie chciałam poznawać tego co się tam dzieje, a już na pewno nie chciałam wiedzieć jak to się kończy. 

piątek, 25 maja 2018

wielkie nadzieje... wielkie rozczarowanie? // Wielka Samotność // Kristin Hannah



Kristin Hannah. Kobieta, która jako jedyna, podczas lektury zagwarantowała mi aż tak obszerną paletę emocji... od gniewu, przez łzy, po smutek, strach, przerażenie i ogromny ból. Kiedy tak o tym myślę, sięganie z czystą premedytacją po kolejną jej książkę, mogłoby być niemal uznane za masochizm. W końcu wiem, czego mogę się po niej spodziewać, wiem, że potrafi człowiekiem wstrząsnąć i sprawić, że obudzi się w nim jedna wielka gorycz i bunt. Wszystko to wiem, jednak pamiętam również, że to w jaki sposób doprowadza do tych wszystkich odczuć, jest po prostu czymś dogłębnie pięknym. Dlatego kiedy tylko zobaczyłam Wielką Samotność... no nie było innej opcji, musiałam ją przeczytać. I wiecie co? To nie był akt masochizmu, chociaż może tym razem po prostu w innym sensie? 

sobota, 19 maja 2018

życie to nie gra // Chłopiec z klocków // Keith Stuart



Gdyby ktoś mnie zapytał, co myślę o tej książce, kiedy jeszcze nie minęłam połowy, zdecydowanie stwierdziłabym że jest strasznie powolna i lekko przynudzająca. Wtedy bym jej nie poleciła. Co więc mogę o niej powiedzieć teraz, gdy już ją przeczytałam (w całości) i zdążyłam po niej odetchnąć (ale nie o niej zapomnieć!)? 

Przyznaję się otwarcie, temat autyzmu jest mi obcy. Liczyłam jednak na to, że autor przedstawi go w sposób rzetelny i zrozumiały, dający do myślenia, ale jednocześnie niezbyt przytłaczający. Tak abym była w stanie go zrozumieć, albo chociaż abym miała taką szansę. Mogę powiedzieć, że Keith Stuart mając autystycznego syna, oddał nie tylko całą troskę, niepewność, strach czy wręcz przerażenie względem tej choroby ale przede wszystkim ukazał piękno w relacji łączącej pewnego chłopca z rodzicami. Relację niełatwą, skomplikowaną, ale piękną i zbudowaną na silnych fundamentach. 

środa, 2 maja 2018

a miało nie być drugiej szansy // Słońce i jej kwiaty // Rupi Kaur


Kiedy czytałam Mleko i miód (a było to ponad półtora roku temu) obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę chciała mieć już styczności z twórczością Rupi Kaur. Szczególnie, kiedy pojawił się jej pierwszy tomik w Polsce i internet zalała fala zachwytów, których nie tyle nie popieram, co w większości po prostu nie rozumiem. 

Jednak trochę czasu minęło i zarówno za granicą jak i u nas pojawił się kolejny tomik tej autorki. Nie byłam tym faktem zachwycona jednak okładka i kilka wierszy, na które się gdzieś natknęłam, sprawiło, że zaczęłam mieć wątpliwości, czy aby na pewno decyzja o niedawaniu Kaur drugiej szansy była słuszną. Po kilku tygodniach skapitulowałam i zamówiłam Słońce i jej kwiaty i wiecie co? Było słabo, ale nie tak źle jak za pierwszym razem. 

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

nie czynię nic złego? // Czwarta Małpa // J. D. Barker


Trochę creepy, trochę mroczna, nieoczywista i lekko przerażająca. Mogłabym zapewne szukać wielu synonimów tych wyrażeń, ale nie w tym rzecz. Teoretycznie nie powinno się już tak od samego wstępu, wręcz od pierwszego zdania, zdradzać co się uważa, no bo jednak wypada dawkować emocje, ale tym razem zrobię wyjątek. Bo to jest naprawdę coś specjalnego. Zapewne już o tej książce słyszeliście ale i ja wtrącę swoje trzy grosze. 

Zacznijmy od początku. Czwarta małpa wciąga od początku. Nie wiem nic na temat autora, ale potrafi zaintrygować z pierwszą stroną. I to nie tak, że po prostu byłam ciekawa co wydarzy się dalej. Po prostu wpadłam w trans. Thrillery rzadko tak na mnie działają, ponieważ coraz trudniej jest trafić (przynajmniej mi) na coś dobrego do samego końca. Tutaj nie ma się czego obawiać, pod tym względem książka jest bardzo równa.

środa, 18 kwietnia 2018

nudy jak flaki z olejem? // Znajdź mnie // J.S. Monroe


Dawno żadna książka nie zmusiła mnie do tego typu rozmyślań. Baaa, nawet nie wiem czy kiedykolwiek, jakaś obudziła we mnie takiego typu pytania. Czy autorzy nie mogą ograniczyć się do jednego gatunku, tylko na siłę muszą przeplatać kilka, z marnym skutkiem dla każdego z nich? Wiem, że ostatnio przyszła moda na wielowątkowość i przenikanie się gatunków, jednak jak słusznie zauważyła jedna dziewczyna na instagramie, niektóre pozycje powinny zostać tym czym są - obyczajówką z wątkiem kryminalno powiedzmy sensacyjnym, a nie być nazywane od razu mrożącym krew w żyłach thrillerem. Z tego nie może wyjść nic dobrego. No i z tej pozycji zdecydowanie nic takiego nie wyszło. 

To nie jest ani zgrabnie napisana powieść, ani ciekawa historia. Ona jest przede wszystkim przekombinowana i przerysowana, przez co nie mogłam pozbyć się myśli, a wręcz głośnego alarmu w głowie, o treści: "to nierealne!" Nie chcę się rozwodzić nad treścią, jednak sam opis książki ma się do niej po prostu nijak. Tak jak zazwyczaj uważam, że to co drukuje się na okładkach jest krzywdzące, ponieważ spłyca historię, tym razem okazuje się czymś, co nazwałabym "drobnym" niedopowiedzeniem. Opis sprawił, że oczekiwałam całkiem innej, LEPSZEJ historii. 

czwartek, 12 kwietnia 2018

przyroda zaskakuje, ale czy autorzy również? // rzecz o sowach // leigh calvez


Mieliście kiedyś jakieś przemyślenia na temat sów? Nie uwierzę jeśli powiecie że nie. Bo jak tu nie pamiętać o Puchaczu z Kubusia Puchatka czy o Hedwidze z Harry'ego Pottera? W moim przypadku szczególnie ten drugi ptak sprawił, że ściany w moim pokoju były wyklejone zdjęciami sowy śnieżnej. Marzyłam, żeby mieć taką w domu (i może wysyłać nią listy do znajomych). Na myślach na szczęście się skończyło i poza dwoma papugami nic posiadającego pióra w moim domu nie zamieszkało. Jednak kiedy zobaczyłam, że ukazała się książka na temat tych stworzeń to no cóż. Szkoda byłoby do niej nie zajrzeć. Tym bardziej że Rzecz o ptakach (wiem że to całkiem inny autor ale wydawnictwo to samo) przyjęła się w Polsce bardzo dobrze i wiele osób mi ją polecało. Jak więc wypadły sowy?

wtorek, 3 kwietnia 2018

osz ty marcu, coś mnie tak oszukał // posumowanie miesiąca



Jeszcze kilka tygodni temu, gdyby ktoś powiedział mi, że doczekam się tej zimy śniegu we Wrocławiu - wyśmiałabym go. Gdyby dodał, że spadnie on w połowie marca, kiedy myślami już wszędzie widziałam wiosnę - tym bardziej stwierdziłabym, że ta osoba postradała zmysły. Jednak no cóż. Jeśli czegoś mnie ten miesiąc nauczył, to na pewno będzie coś w stylu - cuda się zdarzają. Mam więc nadzieję, że prognozy na najbliższe dni się sprawdzą i już na dniach doczekam się słonka i temperatury zbliżającej się do 20 stopni (tak, w tym zakresie jestem ogromną optymistką). Jeśli nie, to nic, myślami nadal będę w wiosennym nastroju. Szkoda tylko że ta wiosna to i dość spora dawka nauki. Ale jak to mówią, nie samymi przyjemnościami człowiek żyje. I dla uczelni czas trzeba znaleźć. 

poniedziałek, 2 kwietnia 2018

ślepy archeolog // marta guzowska



Nigdy nie byłam w Grecji i raczej w najbliższej przyszłości się to nie zmieni, mimo że Santorini jest na mojej podróżniczej liście od miesięcy. Z archeologią również nie łączy mnie zbyt wiele, może poza wspólnym dziekanatem i zamiłowaniem z dzieciństwa. Jednak powieści Marty Guzowskiej od lat (bez powodzenia) lądowały na moich czytelniczych listach. Nawet dwie pierwsze książki znajdują się w mojej biblioteczce. Dlaczego więc, wcześniej nie zapoznałam się z twórczością tej autorki? Sama chciałabym wiedzieć. Na szczęście Ślepy Archeolog nie podzielił losów swoich poprzedników i wystarczył zaledwie jeden dzień, bym zapoznała się z jego historią. 

Autorzy wykorzystują każde środowisko do uknucia zbrodni i zbudowania w jego oparciu fabuły. Nie powinno więc dziwić wykorzystanie wykopalisk i ośrodka badawczego na Krecie. W końcu starożytne ruiny to bardzo wdzięczny temat do zbudowania tła i nadania tajemniczego klimatu już na samym wstępie. W przypadku tej książki nie jest to jednak czymś niezbędnym, ponieważ autorce wystarczyłby sam główny bohater do stworzenia niesamowicie wciągającej powieści.

piątek, 23 marca 2018

dałam się nabrać? // Slammed // Colleen Hoover



O Colleen Hoover pisałam na blogu już nie raz. Zarówno pozytywnie jak i wręcz przeciwnie. Na początku myślałam jednak, że pierwszej jej serii nie przeczytam. Dlaczego? Wiele osób skutecznie mi ją po prostu odradzało, mówiąc że jest najsłabsza. Czy mieli rację? Czy Slammed i kontynuacja (bo w tym poście postaram się podsumować całość, a nie tylko pierwszy tom) jest naprawdę najgorszą historią Hoover? Już na wstępie mogę Wam powiedzieć, że zdecydowanie nie. Czy jednak jest tak pięknie jak można by się spodziewać? 

Jeżeli ktoś śledzi mnie na instagramie, to zapewne zauważył, że mniej więcej miesiąc temu oszalałam na punkcie historii Layken i Willa. Zaledwie po kilku rozdziałach, wiedziałam, że to jest ta Hoover w której się zakochałam. Taka, która jeszcze nie miała szansy popaść w schemat i przesadzony dramatyzm. Której historia bardzo prosta, okazała się niezwykle poruszająca i przejmująca. Slammed po prostu chwyciło mnie za serce. Zarówno prostotą języka jak i samym rozwojem uczucia u bohaterów. To jednak, co okazało się największym plusem tej książki, to nic innego jak poezja, a dokładniej slamy poetyckie. Każdy wiersz w którym bohaterowie odsłaniali fragmenty siebie, sprawiał, że miałam ogromną potrzebę znalezienia się kiedyś na takim wydarzeniu. Dlaczego więc uważam, że w pewien sposób dałam się nabrać?

wtorek, 13 marca 2018

najtrudniejsze strony roku // Krótka wymiana ognia // Zyta Rudzka


Najkrótsza książka ostatnich miesięcy, czy to tylko pozór? Niecałe 200 stron a sprawiło mi o wiele więcej problemów niż tomiszcza zbliżające się do tysiąca. Dlaczego? Zyta Rudzka o ile dobrze wiem, powraca z nową książką po wielu latach. Nikt jednak nie zapowiadał lekkiej lektury. I zdecydowanie nikt takiej lektury nie otrzyma. 

Krótko. Krótka wymiana ognia, to książka, która wymaga pełnego skupienia. Od razu po przeczytaniu, nasunęła mi się jedna myśl. To nie jest lektura dla każdego. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób mówiąc kolokwialnie - wymięknie. Ja miałam momenty, że chciałam tę książkę odłożyć i zapomnieć, że w ogóle wpadła w moje ręce. Ale jednak ciekawość zwyciężała. Za każdym razem. Dlaczego? 

niedziela, 11 marca 2018

Pasażerka // Lisa Lutz



Jakbym miała w krótki sposób określić tę książkę, byłyby to trzy słowa. W pełni amerykańska. Tak to thriller, powiedzmy. Jednak dla mnie to przede wszystkim powieść drogi. Dlaczego? Powiedziałabym, że Pasażerka to po części historia pewnej kobiety, która ucieka. Ucieka od śmierci swojego męża, ucieka od wydarzeń z przeszłości, ucieka od osób które znała i od osoby, którą była. Jednak jak się okazuje, tylko na pozór ucieka ze względu na morderstwo. Czy ona kiedykolwiek dopuściła się jakiegoś? 

piątek, 2 marca 2018

Powspominajmy luty


Mam wrażenie, że luty zrobił sobie z nas jeden wielki żart. Pierwsze naście dni, dało nadzieję na szybkie nadejście wiosny, by ostatnie dni, po prostu z nas zakpiły. Czuję się oszukana i zrozpaczona ujemnymi i to dużo poniżej minus dziesięciu stopniami. Słońce które tak pięknie świeci za oknem to tylko złudzenie. Na zewnątrz wiosny nie ma, jest jednak nadzieja, że marzec odpuści i da nam ją nie tylko w formie kalendarzowej. 

Ale nie o tym dzisiaj. Luty jako najkrótszy miesiąc, wcale nie minął tak szybko, chociaż może to kwestia przerwy międzysemestralnej. Teraz już będzie tylko gorzej. Chociaż w sumie nadal lubię moje studia, więc może jednak nie będzie tak źle. Oby tylko pozwoliły mi na czytanie i bynajmniej nie mam tutaj na myśli Hiperprzestrzeni Michio Kaku, co aktualnie czytam. Chociaż biorąc pod uwagę moje szalone plany powrotu do matury za rok i wzięcie drugiego kierunku, którym będzie fizyka w jeszcze nieznanym mi wydaniu, to może właśnie takie lektury powinnam mieć na myśli. 

środa, 28 lutego 2018

czy na zazdrości można coś zbudować? // Śpiew Kukułki // Frances Hardinge



Jak to jest, że czasami pewne książki wywołują burze emocji, sprawiają, że chce się o nich mówić bez końca, a kiedy przychodzi co do czego, to brakuje słów i wydaje się, że nie ma tych słusznych, którymi można by ją opisać? 

O Frances Harding nie słyszałam nic. Kiedy pierwszy raz natknęłam się na Śpiew Kukułki i jej opis, moją pierwszą reakcją było "to nie dla mnie, to będzie strasznie infantylne". Nawet po przeczytaniu tej książki, uważam że jej opis jest krzywdzący. Gdybym nie zajrzała na Goodreads i nie przebrnęła przez falę zachwytów i komentarzy zapowiadających historię, mrok, klimaty niemal gotyckie, sceny jak z horroru ale przemieszane z baśnią... zapewne ominęłabym ten tytuł szerokim łukiem. A wtedy straciłabym coś wyjątkowego. Coś naprawdę niesamowitego, co zachwyciło mnie już na samym początku. Dlaczego? Bo nie wiedziałam czego się spodziewać, ponieważ opis ma się nijak do samej treści. Dlatego nie będę wchodzić w szczegóły. Magię tej powieści trzeba odkryć stopniowo i to samemu. 

czwartek, 15 lutego 2018

"jeden z nich jest księciem!" // Royal Królestwo ze szkła // Valentina Fast

Zapewne ogromna część z Was, wychowała się na księżniczkach z Disneya. Może ktoś tak jak ja, pozostał względem nich obojętny i nigdy z wytęsknieniem nie wyczekiwał, aż Kopciuszek, Mulan czy jakakolwiek inna bajka poleci w telewizji, albo wręcz przeciwnie, z premedytacją zmieniał kanał no bo "mamo no naprawdę?". 

Tak więc tematy księżniczek zaczęły mnie interesować zdecydowanie później, a już szczególnie, kiedy trafiła do mnie pierwsza z książek Kiery Cass. Nie byłam już wtedy dzieckiem, ale pozwoliłam sobie na odrobinę marzeń i fantazji. Nie jest tajemnicą, że historia Ami i Maxona jest moją ulubioną jeżeli chodzi o romanse młodzieżowe, nie ma już też szans na to, aby cokolwiek innego to zmieniło, gdyż po prostu taką tematykę omijam. Co więc się stało, że sięgnęłam po Royal? W dużej mierze szydercze komentarze, które pojawiły się, jak tylko okazało się, że taka książka zostanie wydana w Polsce i wszystkie zarzuty, że jest to po prostu plagiat Rywalek. Wiem, że nie jestem jedyną, której to wystarczyło za bodziec, do sięgnięcia po wytwór Valentiny Fast. Będę śledzić pojawiające się recenzje, bo ciekawi mnie spojrzenie innych na historię Tani i tego w jaki sposób została ona opisana. 

wtorek, 13 lutego 2018

ja w przeciwieństwie do niej nie będę ściemniać... // Kłamczucha // e. Lockhart


Macie czasami tak, że kiedy skończycie wyjątkowo beznadziejną (w waszym odczuciu) książkę, zastanawiacie się, czy była to wina samej powieści, waszego nastawienia czy innych okoliczności? Zazwyczaj przechodzę z tym do porządku dziennego, jednak w przypadku tego tytułu... kompletnie nie rozumiem. Nie rozumiem jaki sens ma ta powieść, nie wiem dlaczego byłam nastawiona na coś przynajmniej przeciętnego (no chociaż liczyłam na coś dobrego i to nawet bardzo) ale wiem jedno. Nie polecam. 

e. Lockhart była na mojej liście "do przeczytania" od lat. Jeszcze zanim w Polsce ukazało się Byliśmy łgarzami. Pamiętam, jak moja przyjaciółka przeczytała tę powieść w oryginale i skazała mnie na liczne próby przekonania, że muszę ją przeczytać. Kiedy ten tytuł został w końcu przetłumaczony, wiele osób stwierdziło, że odebrało to historii wszystko co najlepsze. Lata minęły, a ja sama w końcu nie sprawdziłam, o co chodzi. Jednak kiedy pojawiła się Kłamczucha, przypomniały mi się słowa zachwytów i pomyślałam, że tym razem sama przekonam się, co autorka potrafi. Jak ja tej decyzji żałuję...

niedziela, 4 lutego 2018

Make your bed // William H. McRaven


Podświadomie zrodziło się we mnie przekonanie, że te najbardziej wartościowe książki muszą mieć sporą objętość. No bo jak to, można się streścić do kilkudziesięciu stron a i tak zmienić cudze postrzeganie świata i życia? Tak nie może być. Dlatego zazwyczaj do wszelkich treści "poradnikowych" podchodzę z dystansem. Lubię jednak niekiedy po takie pozycje sięgać, bo czyta się je szybko. Jednak kiedy obejrzałam przemówienie admirała McRavena, wiedziałam, że chcę po to sięgnąć z jakimś większym przekonaniem. Wiedziałam czego się spodziewać i wierzyłam, że się nie rozczaruję. 

Nie chcę się szalenie rozpisywać. Chcę tylko powiedzieć, że jest to jedna z nielicznych, jeśli nie pierwsza tego typu książka, która do mnie dotarła. To co charakteryzuje ten tytuł, to przede wszystkim to, że autor nie robi z siebie wielkiego autorytetu. Przez wszystkie strony miałam wrażenie, jakbym rozmawiała z nim twarzą w twarz. Nie czułam dystansu tylko szacunek, który zrodził się we mnie pod wpływem wydarzeń jakich doświadczył William McRaven. Make your bed to dziesięć życiowych lekcji. Krótkich ale treściwych rozdziałów, w których nie znajdują się przerysowane mądrości ale życiowe wskazówki oparte na przykładzie jego wędrówki w szeregach Navy Seals. Jego historie poruszają i sprawiają, że naprawdę chciałam się zatrzymać i po prostu pomyśleć o tym, poszukać przełożenia na moją codzienność i chociaż spróbować coś zmienić. 

piątek, 2 lutego 2018

był sobie styczeń


Czy jest na sali ktoś, kto mi powie, jak to działa, że im więcej człowiek ma obowiązków i mniej czasu wolnego, tym więcej czyta? Owszem, to kwestia organizacji, ale nawet jak mam dużo czasu i teoretycznie czytam, to nie jest to aż tak owocne. To jakiś życiowy paradoks? Styczeń to miesiąc, który zakończył pierwszy semestr na studiach (i nie ostatni!). Jednak mimo dużej ilości nauki i projektów do przygotowania, przeczytałam sporo i to w gruncie rzeczy dobrych książek. Teraz mam tylko ogromną nadzieję, że luty, który będzie w przeważającej (i przerażającej!) większości wolny, pozwoli mi utrzymać poziom, bo tak jak marudziłam, że niedługo nie będę miała co czytać, bo moja lista TBR wynosi ok 40 pozycji, tak teraz zdecydowanie się wydłużyła... chciałabym więc uporać się z nią, zanim rozrośnie się we wszelkie możliwe strony i nikt nie będzie umiał jej poskromić.  

czwartek, 25 stycznia 2018

o tym nie zapomnę do końca życia... // Legenda o samobójstwie // David Vann


Nowe wydawnictwo, nowy autor, nowy tytuł, o którym nikt nic nie wie, a co za tym idzie - nie wie czego się spodziewać. Jednak zdradzę Wam, że można spodziewać się naprawdę dobrej literatury. Zdecydowanie niebanalnej, niełatwej w odbiorze, ale niezwykle treściwej i wartościowej. 

Zaintrygował mnie tytuł. Nie miałam za bardzo możliwości zapoznania się z opiniami innych osób, ponieważ ta książka miała premierę dopiero tydzień temu i po prostu dopiero powoli się one pojawiają. Stwierdziłam jednak, że zaryzykuję i po prostu przeczytam. Bez dokładnej wiedzy o czym ta książka jest, co się w niej dzieje i czy jest czymś "dla mnie". 

Zazwyczaj teksty jakie pojawiają się na okładkach - polecajki innych autorów, traktuję z przymrużeniem oka. Nie wiem, czy ktokolwiek jeszcze "bierze na serio" co ktoś tam pisze, jednak muszę się zgodzić z Żulczykiem. W tej powieści pojawiają się obrazy, których nie zapomnę do końca życia. Musicie mi uwierzyć. 

sobota, 20 stycznia 2018

powtórka z rozrywki czy pozytywne zaskoczenie? // Okrutna Pieśń // Victoria Schwab


O Victorii Schwab słyszałam od kilku lat. Nie raz "zabierałam się" za Mroczniejszy Odcień Magii jednak jak się okazało, zdążyła ukazać się w Polsce druga seria tej autorki, a ja jak nie zapoznałam się z poprzednią, tak się nie zapoznałam. Zastanawiałam się, czy w takim razie sięganie po Okrutną Pieśń ma sens. Nie byłam przekonana co do pojawiających się zewsząd zachwytów. Chociaż to niedopowiedzenie. Byłam wręcz pewna, że są one przerysowane. Nie byłam pewna czy to dobry czas na powrót do fantastyki, szczególnie tej młodzieżowej. Jednak zdecydowałam się, że jednak przeczytam i najwyżej dam drugą szansę autorce, nawet jeśli mi się nie spodoba historia Kate i Augusta, to zapoznam się Odcieniami Magii. Jak się okazało, nie muszę dawać żadnej drugiej szansy. 

sobota, 13 stycznia 2018

Żółwie aż do końca // John Green


Tego nazwiska raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. John Green wspiął się na szczyt (nie będę się zastanawiać czy słusznie), a potem... zniknął? Czasy kiedy zaczytywałam się w jego książkach minęły bezpowrotnie. Do dzisiaj przeczytałam wszystko co ukazało się w Polsce, poza 19 razy Katherine. Jednak w gruncie rzeczy jego historie zlały się w mojej pamięci w jedno i nieraz złapałam się na tym, że nie mogłam sobie przypomnieć, którzy bohaterowie byli w której powieści i co się tam działo. To świadczy o jednym. Jego bohaterowie są bardzo podobni. Czy Żółwie... się z tego wyłamują? I dlaczego w ogóle o nich dzisiaj piszę, skoro Green przepadł dla mnie lata temu? Czytałam go w gimnazjum i raczej tak powinno zostać. Co więc z jego najnowszą książką? 

sobota, 6 stycznia 2018

Najki 2017 // najlepsze i najgorsze książki 2017


Czekałam na ten moment. Na chwilę, w której usiądę, przejrzę to, co miałam szansę przeczytać w ubiegłym roku i po prostu wskażę na pozycje, które w wyjątkowy sposób zapisały się w mojej pamięci. Sama byłam ciekawa które książki w ciągu tych 12 miesięcy okazały się tymi nieporównywalnie najlepszymi, którego najsłabszymi, a które mnie  zaskoczyły i to nie do końca pozytywnie. Nie sądziłam jednak, że będzie to takie trudne zadanie. Chociaż co do tych najlepszych nie mam żadnych wątpliwości - tzy pozycje to najlepsze książki jakie przeczytałam w moim życiu. Jednak w sumie wybrałam 7 najlepszych. Bo przy 78 pozycjach trudno było mi nie wspomnieć o czymś więcej. 

Myślę, że nikogo nie zdziwią faworyci. Nazwisko tej autorki to oczywista oczywistość. Nie wiem ile osób pytało mi się, czy ona się tutaj znajdzie, albo kto poza nią. Więc odpowiadam. Donna Tartt. Największe odkrycie tego roku, największa miłość - życiowa miłość i zarówno Szczygieł jak i Tajemna Historia (o której teraz już na pewno pojawi się coś więcej!) to razem ze Słowikiem,  Kristin Hannah, najlepsze książki jakie przeczytałam w ciągu ubiegłych lat. Baa nawet w ciągu całego życia. Jakbym kiedyś robiła listę powiedzmy 10 najważniejszych dla mnie pozycji - te mają zapewnione w niej miejsce. 

czwartek, 4 stycznia 2018

Gdy morze cichnie // Jørn Lier Horst


Jestem monotematyczna. Powiedziałabym że nawet bardzo. To już 4 rok, w którym Horst pojawia się na blogu. Czwarty. A to zdecydowanie nie koniec, bo do końca serii o Wistingu pozostało jeszcze kilka tomów, które czytać będę na pewno. Przy okazji będę może i nudna, ale będę Was namawiać do tego, abyście sięgnęli po jego historie. Chociażby tylko dlatego, abym wreszcie przestała marudzić. 

Horsta cenię za to, że jego bohater czyli Wisting od początku do końca (bo czytałam zarówno pierwszy jak i ostatni opublikowany dotychczas tom) pozostaje normalnym facetem. Na rynku nie brakuje książek o komisarzach/policjantach którym bliżej do superbohatera czy tajnego agenta niż do naszych wyobrażeń opartych na tym co spotykamy w rzeczywistości. Każdy tom serii to nie tylko dobrze skonstruowany kryminał ale i historia życia Williama, które było dalekie od tego, którego można się spodziewać po osobie goniącej za przestępcami.

poniedziałek, 1 stycznia 2018

W 2018 nie czytam... // podsumowanie roku 2017


Myśl, że za nami już kolejny rok jest dla mnie przerażająca. Ten czas leci po prostu za szybko. Dopiero 2017 się rozkręcał, a tu już na miejsce siódemki wskoczyła ósemka. Co mogę powiedzieć o tych minionych 365 dniach? Były one pełne niespodzianek, wielu zmian, nowych miejsc, znajomości i oczywiście książek. To był czas, w którym moje życie zmieniło się, powiedzmy o te 180 stopni. Kiedy spojrzę na styczeń i porównam go z grudniem, wydaje mi się, jakby to były dwie różne rzeczywistości. Jestem niezwykle ciekawa, a może nawet lekko przerażona, jak będzie wyglądał koniec tego roku. Jestem jednak pewna co do jednego. Nie chcę się o tym dowiedzieć zbyt szybko. 

Podsumowania są uznawane przez niektórych za chwalenie się czy też próby dowartościowania. Dla innych to okazja do docenienia tego, co w danym czasie się wydarzyło, dla jeszcze innych, jest to możliwość usprawiedliwionych sentymentów. Ja zdecydowanie jestem w grupie sentymentalistów. 

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia