piątek, 20 lipca 2018

Patrioci // Sana Krasikov


Powieści z nutką wątków historycznych to jedyne, co mnie łączy z instytutem historycznym, w którym studiuję. Takich książek na blogu pojawiło się już wiele. Zazwyczaj nie trzeba było nawet nic czytać, aby dowiedzieć się, że oczywiście, polecam. O tych książkach pamiętam latami, mogłabym do nich wracać w każdym momencie. Co więc mam do powiedzenia na temat Patriotów Sany Krasikov? 

Wystarczyłoby chyba, gdybym napisała, że czytałam tę książkę od marca, do maja... Dlaczego? To już jest osobna historia. Na pewno problemem nie była obszerność (a jest to książka naprawdę potężna jeśli o to chodzi) bo czytałam dłuższe twory, tak więc dlaczego?

Wszystkich nas krótko trzyma epoka, w której żyjemy.

Autorka - Amerykanka Gruzińskiego pochodzenia, zabiera czytelnika do lat 30. najpierw do Nowego Yorku a z czasem na wschód - do Rosji, w której przyszło się znaleźć amerykańskim obywatelom. Ukazuje historię rozłączonej rodziny na przykładzie córki, a później poprzez opowieść o matce i narrację syna. Polityka odgrywa tutaj ogromną rolę tak samo jak i tytułowy patriotyzm. Już samo to, powinno zagwarantować ogromny ładunek emocjonalny, już samo to, powinno sprawić, że będzie to  coś w 100% dla mnie. Ale nie jest. A ja sama nie do końca wiem, co za to odpowiada. 

Przyznam, że trudno jest mi się "przyczepić" do samej warstwy fabularnej. Ta historia mogłaby poruszać, gdyby nie wykonanie. Dla mnie ta książka jest po prostu zbyt rozciągnięta... Gdyby wszystko potoczyło się szybciej, albo byłoby opisane sprawniej, zdecydowanie nie czytałabym jej przez trzy miesiące. Przez to, nie mogłam tak jakby "wejść" do tej historii, bo po kilkunastu stronach zaczynałam się nużyć. Inaczej byłoby również, gdyby to, co czytałam między "większymi" wydarzeniami, byłoby napisane w sposób, który sprawiałby, że chciałoby się czytać, dla samego czytania. Wiecie o co mi chodzi? Tak jak porywał mnie styl Kristin Hannah czy Nino Haratischwili, tak Sana Krasikov przynajmniej tym nie "przyciąga". Odnosiłam wrażenie, jakby autorce brakowało słów. To nie jest warsztat pisarski na taką skalę, przynajmniej nie dla mnie, dla osoby, która czytała wiele książek w podobnej konwencji. 

Wycięłabym dobrą 1/3 tej książki, pogłębiła wątki niektórych bohaterów i dopiero wtedy przeczytałabym Patriotów z przyjemnością. Tak pozostaję znużona, jak podczas samego czytania. Mimo że była to zdecydowanie najdłuższa powieść w tym roku, nie mam nic więcej do dodania. Dawno nic nie było dla mnie tak... nijakie i obojętne, szczególnie przy takiej tematyce. Aż nie wypada używać takich słów, w przypadku takiej opowieści, ale chyba inaczej nie potrafię. Zdecydowanie czytałam lepsze historie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia