(Uzbrójcie się w cierpliwość - to naprawdę długa pisana pogadanka na temat Pieśni Jutra.)
Na niektóre książki czeka się z taką niecierpliwością, że kiedy przychodzi ten dzień, kiedy znajdzie się ona w naszych rękach - po prostu nie chce się jej czytać, bo znów trzeba będzie czekać. Szczególnie jest to bolesne, kiedy na kolejny tom trzeba czekać aż minimum dwa lata. Kiedy więc wreszcie doczekałam się premiery Pieśni Jutra, nie potrafiłam tak po prostu jej otworzyć i zacząć czytać. W taki oto sposób dopiero równo miesiąc po premierze zdecydowałam, że ta pozycja na półce dłużej leżeć nie może. Czy to była dobra decyzja? Czy to był ten czas na powrót do świata jasnowidzów, Sajonu Londyn i przede wszystkim - ukochanych bohaterów?