tag:blogger.com,1999:blog-6113340359722434812024-02-21T03:15:33.631+01:00Fantastyczne książki i jak je znaleźć Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.comBlogger304125tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-30587639272770358052021-10-13T10:29:00.001+02:002021-10-13T10:29:24.623+02:00Upiory XX wieku // Joe Hill<p style="text-align: justify;"> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXAPlbOxJk3h7ehSJqyWyegeF2pwHFsGcBqzXmHcqjudZZN_x9rl_mWQImSx8q_zNrB22zDnx8IgMtFxN_LEnJNF13oUAZD42M4Cgi6WUSeZfxSE7eZkzGS47mq3vzZhY5CnfbyASMfw1W/s2048/FullSizeRender+%252810%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1609" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXAPlbOxJk3h7ehSJqyWyegeF2pwHFsGcBqzXmHcqjudZZN_x9rl_mWQImSx8q_zNrB22zDnx8IgMtFxN_LEnJNF13oUAZD42M4Cgi6WUSeZfxSE7eZkzGS47mq3vzZhY5CnfbyASMfw1W/s16000/FullSizeRender+%252810%2529.jpg" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Już na samym początku mam ochotę wykrzyczeć, tak po prostu, że "to jest to!". To jest taka książka, jaką chcę czytać jesiennymi wieczorami. Jest idealna pod każdym względem, jeśli chodzi o to, czego oczekuję od lektury o tej ponurej porze roku. Krótkie ale niezbyt krótkie opowiadania, pełne niesamowitej treści. Opowiadania skłaniające do myślenia i będące po prostu niezwykle treściwe. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">To nie jest zbiór historii mrożących krew w żyłach. To nie jest zbiór horrorów czy thrillerów, z którego krew tryska na wszystkie strony w mniej lub bardziej kontrolowany sposób. To jest mieszanka pełna smaku (tak wiem, to brzmi dziwnie w odniesieniu do książki Hilla). Autor w niesamowity sposób skupia uwagę czytelnika, nie stosując tanich i oklepanych zagrywek. Sam sposób opowiadania historii, pełnych niecodziennych wydarzeń czy też bohaterów sprawia, że strony same uciekają i nawet nie zauważa się, kiedy zbliża się koniec.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Co prawda nie powiem, że wszystkie opowiadania podobały mi się w jednakowy sposób, ale <i>Upiory XX wieku, </i>są zdecydowanie bardziej wyważone niż <i>Gaz do dechy. </i>Tamte opowiadania nie trzymały równego poziomu, niektóre były dla mnie o wiele gorsze od pozostałych. W tym zbiorze nie miałam takiego wrażenia. Jest on po prostu bardziej dopracowany, a jeśli dodamy do tego klimat ubiegłego wieku - jestem zauroczona. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Podoba mi się, że niektóre opowiadania były bardziej realne od innych, że niektóre mogłyby wydawać się komiczne (no bo dzieciak zamieniający się w wielkiego owada?), gdyby nie to, że kazały trochę pomyśleć i nie były tylko czystą rozrywką. Naprawdę nie spodziewałam się tego po Hillu, kiedy pierwszy raz sięgałam po jego książkę. Teraz wiem już, że będę sięgać po kolejne pozycje z jego literackiego dorobku, bo to jest coś, co po prostu chcę czytać. Więc jeśli lubicie trochę mrocznych klimatów, jeśli lubicie XX wiek i trochę groteskowe upiory z tamtych lat, to sięgnijcie po tę pozycję. Jest po prostu prześwietna! Szczególnie polecam opowiadanie rozpoczynające zbiór i drugie, o duchu w kinie. To zdecydowanie moje ulubione i chętnie zobaczyłabym je na dużym ekranie! </span></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-66605515224311825072021-07-14T10:06:00.000+02:002021-07-14T10:06:39.552+02:00Pierwsze Światło // Emma Chapman<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPq6O1-hdYGsWqs5expj9cpAM0mMMEoZG6XGdzJYQX7mnks7_6N4lRSmhyphenhyphenZbE-Yhpmrk_gctY9HE9nVeCmsUpoLC8X4KlB0Q-g831zTo4wyfLdlkDYTa_kDqh0xGtph-C5iMw7Wz1k8PI_/s2048/FullSizeRender+%25288%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1835" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPq6O1-hdYGsWqs5expj9cpAM0mMMEoZG6XGdzJYQX7mnks7_6N4lRSmhyphenhyphenZbE-Yhpmrk_gctY9HE9nVeCmsUpoLC8X4KlB0Q-g831zTo4wyfLdlkDYTa_kDqh0xGtph-C5iMw7Wz1k8PI_/s16000/FullSizeRender+%25288%2529.jpg" /></a></div><br /> <p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Pierwsze co warto powiedzieć na wstępie o tej książce: to nie jest lektura dla osoby, która o Kosmosie czy ewolucji Wszechświata nie wie nic. To nie jest książka dla osób kompletnie niezaznajomionych z tematem. Owszem, takie osoby mogą po nią sięgnąć, ale czy zrozumieją chociaż połowę z tego o czym wspomina autorka? Niestety nie jestem co do tego przekonana.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Emma Chapman mnie mocno zaskoczyła, bo nie jest to kolejna książka o Wszechświecie, które ostatnio zalewają rynek wydawniczy, mówiąca o tym samym ale innymi słowami. To publikacja powiedziałabym bardziej naukowa niż popularna, od wszystkich popularno-naukowych tytułów w tym temacie, które kiedykolwiek wpadły mi w rękę. Autorka skupia się na tzw. Pierwszych Gwiazdach, które są jej przedmiotem badań, a których próba zaobserwowania zaprząta głowę niejednemu astrofizykowi. Nie jest to wątek który często pojawia się w pozostałych książkach tego typu, a jak się okazuje, jest to niezwykle ciekawy temat. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><i>Pierwsze Światło</i> na pewno wyróżnia się humorystycznym językiem, niekoniecznie stricte naukowym. Autorka stara się używać dość prostego języka i czasami wtrąca żarty, aby "rozładować atmosferę". Jednocześnie jednak przekazuje ogrom informacji i wtrąca wątki o najważniejszych pojęciach czy doświadczeniach, które pojawiały się w przeszłości, a które z perspektywy czasu okazują się istotne. Nie wchodzi jednak w matematyczne i mocno szczegółowe fizyczne aspekty. Wydaje mi się jednak, że o wiele więcej zyskają na tej książce osoby, które miały już styczność z tym, o czym Emma Chapman pisze. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">To co wydaje mi się warte wspomnienia, to że widać w tej książce, że tłumacz i osoba odpowiedzialna za korektę, przyłożyła się bardziej do swojego zadania i nie ma tutaj rażących błędów i niedociągnięć jak to niestety było w przypadku książki "Huston, lecimy!", wydanej zaledwie trzy miesiące wcześniej przez to samo wydawnictwo. Nie denerwowałam się przynajmniej podczas czytania, bo jednak nie posądzam autora tamtej książki o błędy w podstawowych prawach fizyki...</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Wracając jednak do <i>Pierwszego Światła</i>, muszę powiedzieć, że jestem ciekawa dalszych losów tej gałęzi badań w astronomii. Gwiazdy wydają się chwytliwym tematem, ale tutaj skupiamy się na tych pierwszych, które po powstaniu Wszechświata "rozświetliły niebo" po raz pierwszy i z których to pozostałości, powstały późniejsze generacje gwiazd, w tym nasze Słońce. Autorka rozbudza ciekawość i czuć po prostu, że robi w pracy to co kocha i co ją samą fascynuje. Dzięki temu na pewno łatwiej jej było przekazać wiedzę, niż gdyby robiła to tylko dlatego bo musi. Jeśli lubicie więc książki związane z astrofizyką i lubicie czytać coś, w czym widać pasję autora, myślę że się nie rozczarujecie. Ja jestem ogromnie zaskoczona tym, że autorka wspomina o rzeczach, o których nie słyszałam nawet na studiach, albo rozwinęła wątki, które na nich tylko gdzieś były wspomniane z nazwy. Nie spodziewałam się po tak niepozornej okładce aż takiej dawki wiedzy i przy okazji dobrej zabawy. </span></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-60859034257501894152021-07-05T13:00:00.001+02:002021-07-05T13:00:00.171+02:00Pieśń o Achillesie // Madeline Miller<p> </p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuPBq4j4_1dKsxq_6-OeHwParSZTbD3e4EFXKvt435JsSM-f7iKpmRy8dqvQqJ6GYxe73gXubf65X1XVEpO9RpteOkVpixwNmM_sRYKktb6PzewiFnCRqqttB0knxC63_3zzhCzX4YNOJ6/s2048/FullSizeRender+%25287%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjuPBq4j4_1dKsxq_6-OeHwParSZTbD3e4EFXKvt435JsSM-f7iKpmRy8dqvQqJ6GYxe73gXubf65X1XVEpO9RpteOkVpixwNmM_sRYKktb6PzewiFnCRqqttB0knxC63_3zzhCzX4YNOJ6/s16000/FullSizeRender+%25287%2529.jpg" /></a></div><br /><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><i>Now we are free...</i></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Nie mogłam<i> </i>pozbyć się z głowy tej piosenki z "Gladiatora" przez większość czasu, który upłynął mi na lekturze książki Madeline Miller. Nie wiem nic o tej autorce, ale pamiętam jakie poruszenie wśród czytelników wywołała "Kirke". Miałam wrażenie, że albo się tę książkę kochało albo nienawidziło. Pamiętam głosy, że była powolna i nudna oraz pozbawiona akcji. Jestem ciekawa czy takie same głosy pojawią się o "Pieśni o Achillesie", jeśli tak, to ja się z nimi kompletnie nie zgodzę.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Nie należę do osób, które w czasach szkolnych pokochały mitologię czy to grecką czy rzymską. Męczyłam się, aby przeczytać ją na zajęcia, jednak coś z historii o Achillesie pamiętałam. Podobało mi się więc to, że autorka nie pozmieniała zbytnio tego co znamy z mitu, a jedynie tchnęła nowe życie w bohaterów, których imiona przewijają się w kulturze od wieków. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Nie spodziewałam się, że tak prostą opowieść można ubrać w tak ogromną ilość emocji. Jestem pełna podziwu, że nie dość, że pokochałam postacie z tej książki, to śledziłam ich losy z zapartym tchem i nutą przerażania. Dawno nie porwała mnie powieść tego typu. Powieść niby pełna przygód a jednak nie do końca. Historia będąca piękną opowieścią o miłości i zgubie, pozostawiającą słodko-gorzkie odczucia. Mogę chyba powiedzieć, że Achilles i Patroklos mnie oczarowali. Tak jak jestem raczej negatywnie nastawiona do historii na miarę "Romea i Julii", tak do tej historii będę wracać z czystą przyjemnością. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Jest to ukazanie mitologii z bardziej ludzkiej strony, bardziej kruchej, podatnej na zranienia, szczególnie jeśli chodzi o uczucia. Chyba tego brakowało mi kiedy poznawałam mitologię będąc w szkole. Jednak w wydaniu Madeline Miller mam ochotę poznać jeszcze niejedną opowieść, bo to w jaki sposób ona je postrzega i kształtuje na nowo, jest czymś po prostu pięknym i niesamowicie lekkim. Nawet nie zauważyłam kiedy książka dobiegła końca, bo za każdym razem jak siadałam do lektury to ona mnie po prostu porywała od pierwszej strony. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu mogę taką powieść polecić. Jeśli ktoś szuka wartkiej akcji, w której nie brakuje niespodzianek, to raczej nie podzieli mojego optymizmu, jednak jeśli ktoś jest po prostu ciekawy, jak można przedstawić mitologię w inny sposób, powinien sięgnąć po tę książkę. Ona jest po prosu idealna na letni wieczór, szczególnie jak ktoś będzie miał okazję czytać ją na jakiejś greckiej plaży. </span></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-28653605115675600602021-06-26T11:27:00.001+02:002021-06-26T11:27:33.224+02:00Rogi // Joe Hill<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfz-9zucPP6QxiPQOgUNDNp136WjLXJG4nweuue_4CxXVaU8uz8O4bpOsWyQvbkjxLdfBiTN5eJZ3mAXhTGZp2KRuPLvls2Svcl2OA8i1VqmItprsu8AgXo0JM-HCqTLI6ka6xXFZKqouS/s2048/FullSizeRender+%25286%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjfz-9zucPP6QxiPQOgUNDNp136WjLXJG4nweuue_4CxXVaU8uz8O4bpOsWyQvbkjxLdfBiTN5eJZ3mAXhTGZp2KRuPLvls2Svcl2OA8i1VqmItprsu8AgXo0JM-HCqTLI6ka6xXFZKqouS/s16000/FullSizeRender+%25286%2529.jpg" /></a></div><br /> <p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Ile lat się upierałam, że po Hilla i Kinga sięgać nie będę?... Odpowiedź: dużo. Jednak w ubiegłym roku, po lekturze opowiadań "Gaz do dechy", zrodziła mi się w głowie myśl, aby jednak dać twórczości Hilla drugą szansę. Mając to w pamięci, sięgnęłam po "Rogi" w nowym wydaniu i potwierdza się założenie z jesieni, że kiedy sięgałam w liceum po "NOS4A2" było na to po prostu zbyt wcześnie. Teraz chcę zrobić drugie podejście do tego tytułu bo po "Rogach" mam na to jeszcze większą ochotę. Utwierdzają mnie w przekonaniu, że Hill naprawdę potrafi wpleść do swoich historii morał i zmusić czytelnika do niejednych rozmyślań. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Sposób opowiadania Hilla jest na pozór delikatny. Nie wiem jak on to robi, ale czytając mam wrażenie, że na dobrą sprawę nie dzieje się zbyt dużo (a już na pewno nie dzieje się nic strasznego), po czym dopiero po chwili uderza we mnie to, co przeczytałam. Nie powiem jednak, żeby lektura "Rogów" była niesamowicie emocjonująca, bo taka nie była. Nie sprawiała, że serce mi szalało od nadmiaru adrenaliny, chociaż mimo wszystko trudno mi było odłożyć książkę na bok i zająć się czymś innym. Głównym sprawcą była ogromna ciekawość tego, o co w tej historii chodzi, do czego ona dąży i o co chodzi z tymi rogami! Nawet sami bohaterowie, choć dość barwni a zarazem tak przedstawieni, że żadnego z nich nie byłam w stanie polubić, nie byli w stanie przyćmić tej ciekawości. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Najbardziej jednak moją fascynację "Rogami" potęgowało silne zmuszenie do zastanowienia się nad własnym życiem. Nie jest to w końcu coś, czego spodziewam się, sięgając po książki z tego gatunku, tym bardziej więc powieść Hilla bardzo mi się spodobała. Ogromnie doceniam to, że autor wplata w swoje historie coś więcej niż czystą rozrywkę, że te książki przekazują coś więcej.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Mam jednak wrażenie, że "Rogi" nie porwą każdego czytelnika. Zgadam się z głosami, że może być to książka dla niektórych zbyt prosta. Ja jednak lekturę będę wspominać niezwykle przyjemnie, mimo że tematyka morderstwa, grzechu i moralności no i oczywiście wyrastających rogów z założenia przyjemna nie jest. </span></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-8270128064208821932021-06-08T17:16:00.004+02:002021-06-08T17:18:43.309+02:00Co gryzie weterynarza // Łukasz Łebek<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: times; font-size: x-large; text-align: left;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9EpBg2Z6Z7T7spLIxdT46mFc7Lu2kdFZk4WsqHN4NXPGf7VXeKPKDoViq-fpyF2Ukv6v7APSf3YP33x67tyv6dmxtgvQEMX8PkN9Ji_d1AAfwFlgrNbdc2-YQcuwxTZn4jC_7BOgFQSyr/s2048/FullSizeRender+%25285%2529.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1870" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9EpBg2Z6Z7T7spLIxdT46mFc7Lu2kdFZk4WsqHN4NXPGf7VXeKPKDoViq-fpyF2Ukv6v7APSf3YP33x67tyv6dmxtgvQEMX8PkN9Ji_d1AAfwFlgrNbdc2-YQcuwxTZn4jC_7BOgFQSyr/s16000/FullSizeRender+%25285%2529.jpg" /></a></div></span></div><p><span style="font-family: times; font-size: large;">Moja pierwsza myśl gdy zobaczyłam tytuł "Co gryzie weterynarza" to "mam nadzieję, że nic wielkiego go nie gryzie". Nie ma się jednak co oszukiwać, bo praca weterynarza nie należy do lekkich ani fizycznie ani psychicznie. Zdawałam sobie z tego wcześniej sprawę (za dzieciaka przez lata chciałam być weterynarzem i za każdym razem słyszałam, że to ciężki zawód i że powinnam pomyśleć nad czymś innym, na szczęście wystarczyła biologia w szkole, żebym stwierdziła, że to nie ścieżka dla mnie), jednak nie pomyślałabym z iloma przeciwnościami (które na dodatek łatwo byłoby ominąć gdyby nie właściciele!) trzeba się zmierzyć pracując ze zwierzętami. </span></p><p><span style="font-family: times; font-size: large;">Książka Łukasza Łebka nie jest wyszukaną literaturą, po prostu autor opowiada o swojej pracy, ale nie jest potrzebny tu wybitny warsztat pisarski, aby przekazać ten ogromny bagaż emocjonalny, związany z leczeniem zwierząt. </span></p><p><span style="font-family: times; font-size: large;">"Co gryzie weterynarza" jest złudnie lekką i przyjemną lekturą. Jednak niektóre rozdziały, niektóre historie są zatrważające. Sprawiają, że powątpiewam w ludzi bardziej niż zazwyczaj. Przerażające jest, że tak wiele nieszczęść wśród zwierząt, spowodowanych jest przez ich właścicieli. Owszem zdarzają się zwyrodnialcy, ale często to "zbyt troskliwi" właściciele wyrządzają swoim pupilom równie wielką krzywdę. </span></p><p><span style="font-family: times; font-size: large;">Cieszę się, że ta książka trafiła w moje ręce. Od dziecka otoczona byłam zwierzętami. Od chomików, myszy, żółwi, papug po psa i jeża. Aktualnie żadnego zwierzęcia nie mam, ale jak tylko los po studiach pozwoli to pragnę przygarnąć psa. Po tej lekturze na pewno inaczej podejdę do jego wychowania, opieki i obserwacji. Dlaczego? Bo naprawdę na wiele rzeczy nie zwraca się uwagi, mimo że się powinno. Dobrze, że taka publikacja powstała. Na pozór lekka ale jednak edukacyjna. To pozycja, którą powinien mieć z tyłu głowy niejeden właściciel jakiegokolwiek zwierzęcia. Sama mam ochotę sprawić ją kilku osobom, bo wiem, że dobrze wykorzystaliby rady w niej zawarte.</span></p><p><span style="font-family: times; font-size: large;">Z drugiej strony cieszę się, że taka książka pojawiła się na rynku, ponieważ zapewne niejedna osoba oglądała programy o weterynarzach - szczególnie tych w USA. Takich programów nie brakuje na kanałach przyrodniczych. Jednak nie da się ukryć, że polskie realia są całkiem inne i mimo że problemy zwierząt i właścicieli (a raczej z właścicielami) są podobne, to u nas to wszystko działa trochę inaczej i nie do końca jest takie proste jak mogłoby się wydawać na ekranie telewizora.</span></p><p><span style="font-family: times; font-size: large;">Ciekawie było dowiedzieć się, jak wygląda świat z drugiej strony stołu, na którym stoi zwierzak, w gabinecie weterynaryjnym. "Co gryzie weterynarza"</span><span style="font-size: large;"><span style="font-family: times;"> okazało się dla mnie</span><span style="font-family: times;"> n</span><span style="font-family: times;">iezwykle prostym ale naprawdę wartościowym tytułem.</span></span></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-83276455845501577402021-05-31T20:14:00.005+02:002021-05-31T20:14:41.391+02:00Pytania z Kosmosu. Kim jesteśmy, skąd się wzięliśmy i dokąd zmierzamy // James Trefil & Neil deGrasse Tyson<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUZUUkWaj83-GbDrANAI0p7UbubL1OPsL-Otrh4YOyi-LFRAVflpyC50QnwL8RQjJr_y7WERR7innWNKB6Bxu37G37Bn-sl1hEiJbaZ93typgYjZ-VeGtkYuJ10cofnjpGfO_jSfZtSTTD/s2048/FullSizeRender+%25284%2529.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUZUUkWaj83-GbDrANAI0p7UbubL1OPsL-Otrh4YOyi-LFRAVflpyC50QnwL8RQjJr_y7WERR7innWNKB6Bxu37G37Bn-sl1hEiJbaZ93typgYjZ-VeGtkYuJ10cofnjpGfO_jSfZtSTTD/s16000/FullSizeRender+%25284%2529.jpg" /></a></div><br /><span style="font-family: times; font-size: large;"> "Pytania z Kosmosu" to dosłownie pytania z Kosmosu, a raczej pytania o Kosmos. Na pewno nie jest to pierwszy ani tym bardziej ostatni tytuł o tej tematyce wydany w ostatnim czasie, ale to co muszę przyznać, to że to nie jest pozycja poruszająca tylko najprostsze i najczęstsze pytania czy zagadnienia z astronomii czy też astrofizyki. Jestem tym pozytywnie zaskoczona, bo osoby które już kilka podobnych pozycji mają za sobą, nie będą się nudziły i dowiedzą się czegoś nowego i na pewno spojrzą na niektóre wątki z innej strony. </span><p></p><div><span style="font-family: times; font-size: large;">Nigdy wcześniej nie sięgnęłam po żadną publikację Neila deGrasse Tysona. "Odstraszała" mnie jego medialność, przez co podświadomie negatywnie nastawiałam się jego książek. Jak widać bardzo niesłusznie, bo "Pytania z Kosmosu" napisane razem z Jamesem Trefilem wciągnęły mnie od pierwszej strony i będę musiała sprawdzić, czy pozostałe tytuły Tysona również zrobią na mnie takie wrażenie. </span></div><div><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div><span style="font-family: times; font-size: large;">Książek na rynku z tej dziedziny jest wiele. Czym więc się wyróżnia ten konkretny tytuł? Przede wszystkim świetne jest to, że ma formę można by powiedzieć albumu. Ilość fotografii czy wszelkiego rodzaju grafik stanowi urozmaicenie i sprawia, że o wiele łatwiej jest sobie pewne rzeczy wyobrazić. W końcu w astronomii przydatna jest wyobraźnia ale i ona nieraz potrzebuje pewnego wsparcia. </span></div><div><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div><span style="font-family: times; font-size: large;">Podoba mi się to, że autorzy odpowiadając na 10 pytań, składających się na 10 rozdziałów, przekazują coś więcej niż same podstawy. Owszem to pozycja przede wszystkim popularnonaukowa, ale mam wrażenie że porusza o wiele więcej, niż poprzednie publikacje z jakimi się spotkałam. </span></div><div><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div><span style="font-family: times; font-size: large;">Najbardziej zaskoczyło mnie to, że mając w tym momencie na studiach przedmiot Elementy Astronomii i Astrofizyki, ta książka okazała się świetną powtórką czy może raczej krótkim usystematyzowaniem wiedzy przed egzaminem. Nie spodziewałam się, że tak szeroki zakres poruszą autorzy i wspomną o osobach czy odkryciach, o których raczej większość społeczeństwa nigdy nie słyszała ani nigdy też nie usłyszy. </span></div><div><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div><span style="font-family: times; font-size: large;">Nie powiem jednak przez to, że jest to książka dla każdego. Raczej właśnie dla kogoś kto coś już wie i chciałby poznać więcej. Oczywiście nie ma tu warstwy matematycznej, która mogłaby i największego entuzjastę zanudzić, ale jednak uważam że jest to publikacja na nieco wyższym poziomie, przez co tym bardziej ją doceniam i tym bardziej polecam. Szczególnie tym osobom co czytały już inne książki Neila deGrasse Tysona.</span></div>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-55223943156620784052021-04-21T17:59:00.001+02:002021-04-21T18:02:36.971+02:00Dwie samotności. Dialog mistrzów // Gabriel García Márquez, Mario Vargas Llosa<p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3E3G4zFDG8GBsYhTWWFWA2rAZ3v1Hfn0JXJ4r8U9JHfXtKpFst-s9Zo7nNYyLCUf3dVCJTyi3olqPRPNQ1OzuxTAw6dzVBU7KF5H0oetT7EHc7G7vD1XhpPBQ2uMZGjOAe5U0UtXUKfKw/s2048/FullSizeRender+%25283%2529.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg3E3G4zFDG8GBsYhTWWFWA2rAZ3v1Hfn0JXJ4r8U9JHfXtKpFst-s9Zo7nNYyLCUf3dVCJTyi3olqPRPNQ1OzuxTAw6dzVBU7KF5H0oetT7EHc7G7vD1XhpPBQ2uMZGjOAe5U0UtXUKfKw/s16000/FullSizeRender+%25283%2529.jpg" /></a></div><br /><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><br /></div><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Kiedy byłam w połowie tej książki, napisałam przyjaciółce (która jest zresztą o wiele bardziej zaznajomiona ode mnie z twórczością chociażby Márqueza) tylko o jednej rzeczy, która przyszła mi na myśl podczas lektury. Napisałam, że miałam ochotę zwinąć się w kłębek i najlepiej zamknąć nad sobą wieko od trumny, ze względu na przeszywające i zatrważające przekonanie, że wielkie piękno i czasy w których mogłabym żyć, minęły bezpowrotnie. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Czy spodziewałam się takich rozmyślań po tak krótkiej i niepozornej publikacji? Oczywiście że nie. Byłam cudownie nieświadoma po jaką lekturę sięgam i w jaki świat się zanurzę. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Rzadko kiedy sięgam po wywiady czy teksty im podobne, jednak <i>Dwie samotności... </i>nazwać po prostu wywiadem to spłycić wszystko. To dialog niesamowicie inteligentnych i świadomych swojego pisarskiego dorobku autorów, którzy z niezwykłą lekkością nakreślają świat literatury latynoamerykańskiej, jej źródeł, czy chociażby jej podboju Europy czy Ameryki Północnej. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Już zaledwie po kilku stronach poczułam potrzebę sięgnięcia po wszystkie utwory zarówno Gabriela Garcíi Márqueza jak i Mario Vargasa Llosy. Dlaczego? Ze względu na to, w jaki sposób ci autorzy, na tych bodajże ledwo 100 stronach, wyjawili ich tajemnice. Sprawili tym samym, że na pewno inaczej odbiorę teraz <i>Sto lat samotności. </i>Dostrzegę to, czego sama nigdy bym się nie domyśliła, szukając niepotrzebnie wielu metafor i niepotrzebnych nawiązań, podczas gdy o prostotę i codzienność niektórych wątków właśnie chodziło.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Ujęła mnie właśnie ta prostota inspiracji w twórczości Márqueza. Mam wrażenie, że teraz pisarze na siłę kombinują i wymyślają niestworzone historie, skąd wzięli inspiracje do swoich książek, tylko po to, żeby "dobrze" wybrzmieć w wywiadach. Jednak <i>Dwie samotności. Dialog mistrzów, </i>świadomie bądź nie, podkreśla wielkość literatury tamtych czasów i każe się zastanowić, nad literaturą nam współczesną.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Jednak na dobrą sprawę, smutną lekturą był dla mnie ten tytuł. Mam wrażenie, że wszystkiego jest teraz po prostu za dużo, za dużo wydaje się książek, które niejednokrotnie nie powinny ujrzeć świata dziennego, które nic sobą nie reprezentują, które nic ze sobą nie niosą. Wiem, że nie jestem osamotniona w myśli, że pojęcie wielkiej literatury przemija, jeśli już nie przeminęła i po przeczytaniu <i>Dwóch samotności..., </i>nie wyobrażam sobie tego, co współczesne czasy po sobie zostawią. Czy zostawią cokolwiek? </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Czy jest to publikacja tylko dla wielbicieli Márqueza i Llosy? Zdecydowanie nie i jestem tego świetnym przykładem. Kojarząc na dobrą sprawę tylko twórczość Márqueza (i to w niezbyt rozbudowanym zakresie), mam wrażenie, że jest to pozycja wręcz uniwersalna i idealna dla każdego, kto chciałby porozmyślać chociaż przez jeden wieczór o literaturze, cofając się do lat 60. ubiegłego wieku i to na dodatek mając wrażenie, że siedzi się w audytorium, na niewygodnym krzesełku i jest się świadkiem dialogu, który zmienia postrzeganie niejednej prostej rzeczy. </span></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-18009028614076317602021-04-19T18:42:00.007+02:002021-04-19T20:11:04.943+02:00Maria Curie // Ewa Curie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE9qQCFhIy7sAlYCmnDkr5iwh8MQw3vwxK3bTuDrs1T9HZxCQm9uHFwSziiWiQJZy_c6gcWKkdhKeZ6g49toGAJLwaL_D-CGPpSrr82wf8HfUlMBMMms0PnSSTG7opYckcdIxaBV-YF9kV/s2048/Maria+Curie.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1536" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgE9qQCFhIy7sAlYCmnDkr5iwh8MQw3vwxK3bTuDrs1T9HZxCQm9uHFwSziiWiQJZy_c6gcWKkdhKeZ6g49toGAJLwaL_D-CGPpSrr82wf8HfUlMBMMms0PnSSTG7opYckcdIxaBV-YF9kV/s16000/Maria+Curie.jpg" /></a></div><br /><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Marii Skłodowskiej-Curie mam nadzieję, nikomu przedstawiać nie trzeba. Jest to postać, o której wspomina się już w szkole podstawowej (i słusznie). Nie zdawałam sobie jednak sprawy i nawet nie byłabym sobie w stanie wyobrazić, że to właśnie tak wyglądało jej życie. Jestem niesamowicie szczęśliwa, że ukazała się pełna biografia tej wybitnej postaci, uzupełniona niejednymi wzruszającymi listami. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Sama historia powstania tego wydania jest ciekawa, to ile osób musiało włożyć w nią pracę, aby mogła powstać daje poczucie, że jest to coś, na czego wydaniu zależało naprawdę wielu osobom. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Sama biografia została spisana przez młodszą córkę Curie - Ewę. Jednak nie da się zaprzeczyć, że kolejne tłumaczenia wzbogaciły ją o fragmenty niedostępne (przynajmniej dla polskich czytelników) w pierwszym wydaniu. Oczywiście można by zarzucić, że ze względu na to, że autorką jest córka Marii Curie, nie jest to biografia obiektywna i tak w dużej mierze jest. Jednak czy to właśnie nie dzięki temu, możemy poznać ją od strony, która dla mediów nigdy nie była dostępna?</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Spodziewałam się dość "suchej" biografii, pełnej faktów i pozbawionej duszy powieści wyliczanki. Źle oceniłam jednak umiejętności pisarskie Ewy Curie. Nie jest to bowiem rozciągnięta na kilkaset stron nota biograficzna, a zwinnie i lekko opowiedziana historia bardzo skromnej kobiety, której praca zmieniła naukę w ogromnym stopniu. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">To co mnie najmocniej zachwyciło w tej książce, to wszystko to, co dawało obraz jak wyglądała druga połowa XIX wieku i początki wieku XX. Jestem tym oczarowana, ponieważ można dzięki temu niemal "na żywo", odczuć zmiany jakie zachodziły w społeczeństwie kiedy zarzucano myśli romantyczne i wkraczano w pozytywizm. Opisy życia Marii w Warszawie nie pozwalały mi odgonić myśli od "Lalki" Bolesława Prusa. To ta Warszawa, to prawie że ten sam Paryż, w którym tak wiele się wydarzyło dla Państwa Curie. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Jestem też jednak w szoku, jak na pozór proste doświadczenia w szopie doprowadziły do tak ważnych odkryć nie tylko z perspektywy fizyki czy chemii, ale również medycyny a co za tym idzie ważnych po prostu dla życia niejednego człowieka. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Patrząc jak teraz prowadzi się badania fizyczne, nie mieściło mi się w głowie, jak wiele problemów i niedocenienia spotkało parę naukowców. Jestem pełna podziwu, za upór i wiarę w swoje działania. Jest to zdecydowanie książka, która w niezrozumiały do końca dla mnie sposób, niesamowicie motywuje do zrobienia czegokolwiek, do docenienia tego wszystkiego co nas otacza i jakim wielkim szczęściem to wszystko jest. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Dopiero czytając tę biografię poczułam jeszcze większą pokorę przed postacią Marii Curie i tego, jak wiele szlaków dla kobiet w Nauce przetarła. Jak wielkie miała znaczenie i jak wiele zrobiła (nawet będąc tego nieświadoma) patrząc z perspektywy wieku, który upłynął od tamtych lat. A przecież w ciągu tego stulecia niejedno odkrycie można było zaobserwować. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">Jestem tą pozycją po prostu oczarowana. Ze względu na dosłownie wszystko. Za obraz który przedstawia, za fragmenty które czyta się jak lekką powieść obyczajową sprzed wieku ale i za fragmenty listów, które pozwalają bezpośrednio poczuć jaką osobą była Maria Curie, jej mąż Piotr i właściwie spora część naukowego społeczeństwa z przełomu XIX i XX wieku.</span></p><p style="text-align: justify;"><br /></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-80138762721362255112021-02-09T15:27:00.000+01:002021-02-09T15:27:11.425+01:00Huston, lecimy! // Paul Dye<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDGonG1ArGtp0tVeJklmSMe6J3XXPiFA7_5yYYbDO-GdY4zaHvVFQqR7Jn4t9a-ypu-RAAxYQw6oVPNJfKGuxXtzhVdv5Drl8ffbJ-9UNefCNEu1Gn7pLzYLh-7P_jI5EE8VEuYCN0Eg-G/s2048/houston.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1909" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiDGonG1ArGtp0tVeJklmSMe6J3XXPiFA7_5yYYbDO-GdY4zaHvVFQqR7Jn4t9a-ypu-RAAxYQw6oVPNJfKGuxXtzhVdv5Drl8ffbJ-9UNefCNEu1Gn7pLzYLh-7P_jI5EE8VEuYCN0Eg-G/s16000/houston.jpg" /></a></div><br /><p><span style="font-family: times; font-size: x-large; text-align: justify;">Raz na jakiś czas, bardziej lub mniej umyślnie, sięgam po książki związane z kosmosem. Czy to pod
kątem bardziej astronomicznym czy też właśnie pod kątem lotów kosmicznych. Ostatnio była to
publikacja związana z rocznicą lądowania na księżycu, czyli <i>Człowiek, istota kosmiczna.</i> Minęło od
tego już jednak trochę czasu, dlatego idealnie się złożyło, że 10 marca (2021 roku) ma polską premierę
książka Paula Dye’a </span><i style="font-family: times; font-size: x-large; text-align: justify;">Houston, lecimy! </i></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: medium;">O</span><span style="font-family: times; font-size: large;">d razu Wam powiem, to nie jest książka jakiej się spodziewacie. Wiadomo, człowiek większość
swojego życia spędził pracując w NASA a dokładniej w MCC (Mission Control Center) i przez wiele
lat był dyrektorem lotów w programie wahadłowców, ale to nie jest po prostu pamiętnik z czasów
młodości i lat następujących później. Na dobrą sprawę od samego początku czułam się, jakbym
czytała jakąś książkę przygodową, albo oglądała wciągający film. Nie spodziewałam się, że autor
opowiadając niektóre historie, zabawi się sposobem w jaki to robi. Grał na emocjach, budował
napięcie, przez co czułam jakbym to ja czekała na decyzje o awansach czy też na kolejny krok w
kryzysowej sytuacji podczas misji. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Mam wrażenie, że ta książka była potrzebna. Dlaczego? Dlatego że w niejednym filmie zapewne
widziało się jak to niby wszystko wygląd. Ale tak nie wygląda! Paul Dye pokazuje jak bardzo
skomplikowany jest to system, ile ludzi jest ukrytych za ścianami przez co ich nie widać, mimo że na
ich barkach spoczywa ogromna odpowiedzialność. Powiadam Wam, rzeczywistość jest o wiele
ciekawsza od tej, którą serwują nam reżyserzy filmów z misjami kosmicznymi w roli mniej lub
bardziej głównej. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Nie spodziewałam się takiej dawki faktów, ciekawych historii i spostrzeżeń oraz czystej wiedzy.
Oczywiście w takiej publikacji nie można było uniknąć sporej ilości informacji matematycznych,
fizycznych czy technicznych. Na szczęście, wydaje mi się, że nie jest to ilość przytłaczająca
czytelnika. Jest to raczej wiedza, o którą powinna się wzbogacić osoba, po przeczytaniu takiej książki.
Gdyby jej zabrakło, to najzwyczajniej na świecie, nie mielibyśmy pojęcia o czym autor pisze. No bo
przyznajcie… Kto zna podstawową budowę wahadłowca i sposób w jaki działa? </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><i>Houston, lecimy!</i> To naprawdę świetny tytuł, który rozbudzi na nowo dziecięce marzenia niejednej
osoby. Niektórym może nawet zakręci się łezka w oku na wspomnienia starych technologii z lat 80.
czy 90. Jakie były wtedy komputery każdy wie, technologia mocno poszła do przodu, jednak dopiero
w tej książce można zobaczyć, jak wielką wartość miał sprzęt, którego nikt w codzienności XXI wieku
nie chciałby używać, bo raczej nie miałby wystarczających pokładów cierpliwości… Teraz może i nie
do pomyślenia, ale to właśnie dzięki takim a nie innym technologiom była możliwa cała wędrówka w
kosmos. Dzisiaj to wszystko wygląda inaczej, ale Paul Dye udowadnia jak wiele tradycji się
zachowało, jak wiele zachowań zostało w MCC, mimo że już nie wszyscy zdając sobie sprawę co było
ich źródłem. Ta książka to po prostu świetna przygoda. Czy warto po nią sięgnąć? Zdecydowanie
warto.</span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">PS jeśli nie znacie, to w ramach dodatku do lektury polecam film "Hidden Figures" z 2016 roku. Idealnie pasuje. Jeśli go znacie, to z kolei polecam go sobie odświeżyć przy lekturze książki Paula Dye'a. To duet niemal idealny!</span></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-37229907333099365182020-10-29T12:54:00.000+01:002020-10-29T12:54:48.496+01:00W cieniu zła // Alex North<p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFlY5FZCK75__vR5ZfcVpIa8wukHTmHLWihJtZXCGKgrRkGggFfDXs_2gPCzkZN_jK8YIRxCOMVLHZK4NMU51Efef7ddMXQP9MTWnYf7PbJZLbaeSHBOY4XgAmnivdTjGzwHVoY7kz80is/s2048/A38A130F-676B-4778-9396-C67E5F7FFDF2-3FA8BEDA-8FC4-4723-BC0A-84929E9C70F3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1699" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgFlY5FZCK75__vR5ZfcVpIa8wukHTmHLWihJtZXCGKgrRkGggFfDXs_2gPCzkZN_jK8YIRxCOMVLHZK4NMU51Efef7ddMXQP9MTWnYf7PbJZLbaeSHBOY4XgAmnivdTjGzwHVoY7kz80is/s16000/A38A130F-676B-4778-9396-C67E5F7FFDF2-3FA8BEDA-8FC4-4723-BC0A-84929E9C70F3.jpg" /></a></div><span style="font-family: times; font-size: x-large; text-align: justify;"><br /></span><p></p><p><span style="font-family: times; font-size: x-large; text-align: justify;">Jeśli chcecie mieć koszmary, albo chcecie się dowiedzieć, jakie koszmary mają bohaterowie i poczuć dreszczyk emocji, to będzie właśnie ta lektura, po którą powinniście sięgnąć. </span></p><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Rok temu o tej porze czytałam <i>Szeptacza. </i>Z perspektywy czasu, to co zapadło mi najbardziej w pamięć, to wierszyk czy też raczej rymowanka, która się w nim pojawia. Kilka linijek tekstu, które działają przerażająco na psychikę i przypominają mi dreszcze przerażenia, które czułam, siedząc późnym wieczorem pogrążona w lekturze. Czy <i>W cieniu zła</i>, dorównuje pod tym kątem swojej poprzedniczce? Czy może to jednak debiutancka powieść okazała się lepsza? </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Patrząc po recenzjach i polecajkach nastawiłam się na historię jeszcze lepszą, niż ta, którą poznałam rok temu. Jednak muszę przyznać, że to <i>Szeptacz</i> podobał mi się bardziej. Wydaje mi się, że bardziej oddziaływał na psychikę i wyobraźnię, a przynajmniej do pewnego momentu. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Żeby jednak nie było, Alex North jest świetny we wchodzeniu czytelnikowi na psychikę. Szczególnie jeśli zabiera się do czytania wieczorem, kiedy za oknem już ciemno... Nie polecam tego. Jak dla mnie były to momentami zbyt przerażające doznania. Musiałam sobie kilka razy przypominać, że to tylko książka, że mieszkam na 8 piętrze w centrum dużego miasta, że przecież nic mi nagle nie zacznie dobijać się do drzwi. A jednak... Historia o Panu Czerwone Ręce sprawiła, że nie byłam tego już taka pewna. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Historia Paula z dzieciństwa, którą przedstawia Alex North jest straszna, jest poruszająca i przerażająco smutna. Bohaterowie są w większości nieszczęśliwi, bądź po prostu nie dostrzegają szczęścia, które mają. Jest to historia na dobrą sprawę, poruszająca bardzo dużo emocji, które najmocniej odczuwam podczas tej właśnie pory roku jaką mamy - jesieni. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Morderstwa dzieciaków, okraszone śladami dziesiątek jak nie setek czerwonych dłoni, przeplecione są z motywem świadomych snów, prób łączenia się we śnie i ostatecznego zniknięcia dzięki jakiejś niewyjaśnionej mocy. Nie trudno się domyślić, że znika nie jedna osoba, ale czy to jednak sprawka mocy czy czegoś innego? </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Nie jestem do końca przekonana czy to jest horror czy też thriller. Niezaprzeczalnie jest to opowieść na granicy z kryminałem, ale napisana na najwyższym poziomie. Mam wrażenie, że cokolwiek by autor nie napisał, nie będę umiała się od tego oderwać. Nie ważne jaka to będzie historia, ważne że napisana w tak niezwykle klimatyczny i przejmujący sposób, stylem, który tak lekko niesie czytelnika przez najbardziej okropne wydarzenia, jakie zesłano na bohaterów. </span></div>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-56609754382086279662020-10-13T17:43:00.002+02:002020-10-13T17:43:45.741+02:00A to ci dopiero niespodzianka - Gaz do dechy // Joe Hill <p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"></span></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEielUYRcj8m11lTYq43bScUq-y01Nd1Gjfxcf8JaRgOTdJmrzH4r4p3cfUrHEhcHPQRj2Q63biE2aza7ol5NygYlWdAsRqXOY5AyMdH05-AMniw5_OuSeSZI-CsY2Z3-jxk-fi3TvNUzrCJ/s2048/IMG_3397.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1732" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEielUYRcj8m11lTYq43bScUq-y01Nd1Gjfxcf8JaRgOTdJmrzH4r4p3cfUrHEhcHPQRj2Q63biE2aza7ol5NygYlWdAsRqXOY5AyMdH05-AMniw5_OuSeSZI-CsY2Z3-jxk-fi3TvNUzrCJ/s16000/IMG_3397.jpg" /></a></span></div><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span><p></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Gdyby mi ktoś powiedział te kilka lat temu, kiedy czytałam "NOS4A2" (a raczej próbowałam, bo się nie dało), że za kilka lat sięgnę po inną książkę Hilla, to przysięgam, wybuchnęłabym śmiechem i nie uwierzyła. Baa, dodając jeszcze, że sięgnę po zbiór opowiadań... No nie, wtedy nie zmieściłoby mi się to w głowie. A jednak. Przeczytałam nie dość, że zbiór opowiadań i to autorstwa Joe Hilla, to jeszcze zrobiłam to z ogromną przyjemnością! Jakby to powiedziała znajoma mi osoba, no po prostu <b>szokus totalus. </b></span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Nie wiem czy to kwestia nowych wydań książek Hilla, czy po prostu kwestia upływu tylu lat (bo spokojnie było to 5 lat temu kiedy czytałam poprzednią książkę tego autora) i zmiana mojego gustu czytelniczego, ale jestem zauroczona. Jeśli można się zauroczyć tego typu lekturą bo jakby nie było, jest i kryminalnie, i mroczno, nie brakuje magicznych i tajemniczych momentów. Mogłabym powiedzieć, że te opowiadania cą po prostu <i>creepy</i>. Są specyficzne, ale jak najbardziej w pozytywnym tego słowa znaczeniu. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Czuję się oczarowana tym, że mimo raczej, nie oszukujmy się, negatywnego nastawienia, doczekałam się w większości bardzo mądrych, klimatycznych i wciągających opowiadań z pewnym morałem i silnym przekazem, którego zdecydowanie nie oczekiwałam. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Myślałam, że sięgając po tę lekturę, zafunduję sobie dość kiczowatą (?) rozrywkę. Przerysowane horrory, specyficzne fantastyczne wątki, tak nieprawdopodobne w rzeczywistości, że nigdy by mnie nie przeraziły a jedynie śmieszyły. </span></p><p style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Ta książka to nie jest tania rozrywka. To jak najbardziej wysokiej jakości propozycja na spędzenie jesiennych, deszczowych i ponurych wieczorów. Aż żal mi było kończyć poszczególne historie, ale zdaję sobie sprawę, że to właśnie ich urok. Nie są za długie, nie są przez to niepotrzebnie naszpikowane nudnymi opisami i nic niewnoszącymi bohaterami. Jakbym miała się tylko do czegoś "przyczepić" (a nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła), to tylko do tego, że pierwsze opowiadanie jak dla mnie jest kompletnie nietrafione jako opowiadanie otwierające cały zbiór. Rozumiem, że trzeba było wykorzystać nazwisko ojca autora, Stephena Kinga, ale było to najsłabsze ogniwo całej książki. Nie zdziwiłabym się, gdyby ktoś po tej pierwszej historii zrezygnował z dalszej lektury. Jeśli byście tak chcieli zrobić: czytajcie dalej, bo zdecydowanie warto! </span></p>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-72738579969954808652020-09-22T10:21:00.000+02:002020-09-22T10:21:19.851+02:00ŚWIEŻY // NICO WALKER<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijfODafbSW8_RbwXtPnbzKnFRbwaXXRc3h88sMexoxqISG9HGM33PL8ioBVjMjucnaEoVzCeVrU9UOdhMMfZpWzVBwcR1NNt7DLhlqWdJwDqat1fm0_ZJatkeerF1noAsj-y4D4uc1U7CD/s2048/C1B34E1E-7633-4A24-9C66-4654259367BA-EBFBE31F-D144-4159-9D63-2776C412079D.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="2048" data-original-width="1805" height="1220" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEijfODafbSW8_RbwXtPnbzKnFRbwaXXRc3h88sMexoxqISG9HGM33PL8ioBVjMjucnaEoVzCeVrU9UOdhMMfZpWzVBwcR1NNt7DLhlqWdJwDqat1fm0_ZJatkeerF1noAsj-y4D4uc1U7CD/w1076-h1220/C1B34E1E-7633-4A24-9C66-4654259367BA-EBFBE31F-D144-4159-9D63-2776C412079D.jpg" width="1076" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Mam wrażenie, że o tej książce było dość wyjątkowo głośno przed premierą. Może to tylko moje odczucie, ale muszę przyznać, że dobrze, że zrobił się wokół tego tytułu szum. Inaczej nie wiem, czy bym po niego sięgnęła, a jak się okazało... zdecydowanie było warto. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Ta książka jest trudna. Nie jest lekka. Nie jest przyjemna. Nie nadaje się do odpoczynku czy jako wieczorne czytadło przed snem. Ale warto jej poświecić kilka godzin na dość uważną lekturę. </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Nico Walker napisał tę książkę podczas pobytu w więzieniu, w którym spędził kilka lat za napaści na banki. Czy dziwi więc, że bohater jego książki również sięga po taką drogę w życiu? W końcu kto jak kto, ale skoro sam autor zna się na rzeczy... </span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;"><br /></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="font-family: times; font-size: large;">Nie wiem dlaczego, ale najbardziej moją uwagę przykuły rozdziały z czasów, kiedy bohater był w Amerykańskiej Armii i trafił na misję. Uderzył mnie tam ten bezpośredni, dość prymitywny ale ostry język, przez który nie da się zapałać do bohatera pozytywnymi uczuciami. To nie jest książka gdzie utożsamiamy się z bohaterami. Może właśnie dlatego tak bardzo wciąga i zaskakuje, bo jest czymś niecodziennym w naszym życiu, czymś z czym nie bardzo większość czytelników ma okazję się oswoić? <br /><br />Podczas czytania (sama nie do końca wiem dlaczego), pojawiła mi się w głowie myśl, że jeśli gdzieś na półce powinna ta książka leżeć, to obok <i>Miedziaków</i> Colsona Whiteheada. Te książki niby są od siebie całkiem różne, a jednak wydaje mi się, że są sobie bliższe niż na początku mogłam myśleć. <i>Świeży </i>przypominał mi również o pewnym musicalu, klasyce kina. Kto oglądał <i>Hair </i>i przeczyta powieść Walkera, mam nadzieję, zrozumie dlaczego. <br /><br />Jestem pozytywnie zaskoczona tą powieścią. Dziwnie brzmi, że jestem pozytywnie zaskoczona tym surowym stylem jakim posługuje się Walker (chociaż przez pierwsze strony czytanie było uciążliwe i po prostu musiałam się do niego przyzwyczaić i w końcu zrozumieć dlaczego jest taki a nie inny). Dawno nie czytałam niczego takiego. Plusem jest również to, że <i>Świeży</i> nie jest zbyt długi, nie jest rozwleczony na siłę a akcja nie obfituje w "fajerwerki", wyszukane gesty czy barwne opisy. <br /><br />Najłatwiej się przekonać jaki jest <i>Świeży</i> sięgając po niego. Po prostu warto. Chociażby w ramach powiewu nowości w tym co ostatnio ukazuje się na rynku wydawniczym. </span></div></div>Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-58923432208182879352020-09-03T17:32:00.001+02:002020-09-03T17:32:52.902+02:00Cyberpunk. Odrodzenie // Andrzej Ziemiański<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI75uLdlyD3FcTZN8315vE1ebhw7vxtduK3KxzyDpgF1fOQfDI6OfYgwAxp5FrYW4Svj_13aWXrA-9WO3evZHNgIPutW9lFdo0mNqORpBe3GlGZVxANIWftbWoAJZY1DR-p33m2-42Md_X/s1600/8D54DB2B-A741-4AFE-B8DF-5181D58FE50E-3FC92A0E-6A4B-4B5B-B4CF-141E277FCE80+%25281%2529.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjI75uLdlyD3FcTZN8315vE1ebhw7vxtduK3KxzyDpgF1fOQfDI6OfYgwAxp5FrYW4Svj_13aWXrA-9WO3evZHNgIPutW9lFdo0mNqORpBe3GlGZVxANIWftbWoAJZY1DR-p33m2-42Md_X/s1600/8D54DB2B-A741-4AFE-B8DF-5181D58FE50E-3FC92A0E-6A4B-4B5B-B4CF-141E277FCE80+%25281%2529.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nazwisko Ziemiańskiego znam od lat. Od ponad roku obiecywałam sobie, że kiedyś tam wreszcie po jakąś książkę sięgnę, szczególnie jak zaczęłam zaznajamiać się polską fantastyką i sci-fi podczas ubiegłej wiosny. Przypadek chciał, że akurat niedawno premierę miała nowa książka, która ze względu na swoją objętość (jak możecie się domyślić - jest po prostu o wiele krótsza) zainteresowała mnie bardziej jako potencjalna pierwsza lektura niż <i>Achaja</i>. Powiem od razu. To była najlepsza decyzja. Niestety <i>Achaja </i>pozostanie przeze mnie serią nietkniętą, a przynajmniej nie wydarzy się to w co najmniej najbliższej dekadzie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Czytanie tej książki mogłabym podzielić na dwa etapy. Pierwszy, trwających dobrych 150 stron, kiedy naprawdę byłam ciekawa co się wydarzy, jak rozwinie się kreacja bohaterów i do czego to wszystko dąży. Jak łatwo przewidzieć, druga część lektury okazała się jedną wielką równią pochyłą. Im "dalej w las" tym bardziej znużona byłam. Tym bardziej nie mogłam skupić się na tym co bohaterowie robią, myślą czy mówią. Tak jak początkowo technologia i świat w którym rozgrywa się akcja był niesamowicie ciekawy i zastanawiający, tak później wydawał się chaotyczny. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jakbym miała w skrócie powiedzieć jak odebrałam tę książkę... Czułam się jakbym oglądała z nudów odcinek serialu kryminalnego, ale taki wyprodukowany już po kilku sezonach i niezliczonej liczbie wcześniejszych odcinków. Temat odcinka? Policja szuka kobiety zamieszanej w morderstwo, a inna kobieta szuka swojej siostry. Co robi policja? Zaczyna szukać kobiety, licząc że zaprowadzi ich do poszukiwanej przez nich siostry... Czy to nie przepis na wielkie emocje? (Odpowiedź brzmi: nie)<br /><br />Naprawdę przez pierwsze 150 stron nie mogłam się oderwać od lektury, myślałam że całość będzie leciała ekspresowo ze względu na rozwój akcji. Owszem, akcja się rozwija, ale w kierunku, który mnie po prostu rozczarował. Niby sensacja a jednak nie do końca. Niby science fiction, ale to również nie to. Kusi mnie powiedzieć, że <i>Cyberpunk. Odrodzenie</i> jako książka jest po prostu... nijaka. Bez wyrazu, bez emocji, bez charakterystycznych bohaterów. Bez żalu przeczytałam ostatnią linijkę i odłożyłam książkę na półkę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Czekałam na klimatyczne Zakazane Miasto. Jego wąskie i gęsto zaludnione uliczki, spowite światłem neonów, zapowiadane w opisie książki i się go nie doczekałam. Klimatu tam nie było za grosz, a najlepszą osobowość posiadał medyczny implant wszczepiony jednemu z bohaterów...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jestem rozczarowana, bo uważam, że pomysł na historię mimo wszystko był ciekawy, ale kompletnie zmarnowany i to zarówno pod względem fabularnym jak i językowym. Jeżeli ostał się jeszcze ktoś co nie czytał nic Ziemiańskiego - może jednak zacznijcie od innego tytułu? </span></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-25427545733441829652020-04-05T14:03:00.001+02:002020-04-05T14:03:05.204+02:00Wierzyliśmy jak nikt // Rebecca Makkai<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjys9Jdk91_QtHMZxqMBROCNVrz_pXLrh_9ZSZo1CqFvsVab1KiOEFCfgPNh_SXKf95L6DOLdKYMuUTT7z0hzfuhpe09wqB3WaHqpxOdhr63EyZt4ZzOPQJoKlUJsMLKw-6oDhhVGtlU1MQ/s1600/IMG_0674.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjys9Jdk91_QtHMZxqMBROCNVrz_pXLrh_9ZSZo1CqFvsVab1KiOEFCfgPNh_SXKf95L6DOLdKYMuUTT7z0hzfuhpe09wqB3WaHqpxOdhr63EyZt4ZzOPQJoKlUJsMLKw-6oDhhVGtlU1MQ/s1600/IMG_0674.jpg" /></a></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><i>Wierzyliśmy jak nikt</i>... Ale ja muszę przyznać, że nie do końca na początku wierzyłam w tę powieść. Nie byłam przekonana we wszelkie te słowa zachwytu. Dlaczego? Sama nie wiem. Może dlatego, że naprawdę dawno nie trafiłam na książkę, którą potrafiłabym ocenić na 10/10? Wypadałoby jednak teraz przyznać, że się myliłam i niesłusznie nie chciałam uwierzyć w te opinie. Były jak najbardziej prawdziwe.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie wiem czy to książka o przyjaźni, nie wiem czy to książka o miłości. O stracie? O powrotach? O poszukiwaniu? To powieść po trochu o tym wszystkim. Ale przede wszystkim to piękna powieść. Ukazująca nie tylko strasznie trudne i depresyjne czasy - moment w historii, kiedy rozwinęła się epidemia AIDS, ale również rzeczywistość 30 lat później. Zgadzam się w 100%, że jest to powieść po prostu wielowarstwowa. Już w momencie czytania, miałam po prostu wrażenie, że czytam coś ważnego, coś istotnego, coś czego nie do końca wcześniej rozumiałam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Pierwszy raz, od naprawdę nie wiem jak dawna, nie bolało mnie, że autorka nie pozwoliła nam - czytelnikom - poznać drugoplanowe postacie tak dobrze jakbyśmy chcieli. Nie wiemy o nich za dużo, wiemy jednak o nich wystarczająco wiele. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Zdziwiona jestem, że to nie jest opowieść wyjątkowa ze względu na swoją formę. Język nie jest tu niczym specjalnym, nie wyróżnia się, jest po prostu poprawny, jednak to, co autorka tym językiem buduje, zdecydowanie czymś wyjątkowym już jest. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Historia Yale'a, jego przyjaciół, historia Fiony. Kto tak naprawdę stracił najwięcej? Czy w ogóle mamy prawo w jakikolwiek sposób mierzyć cierpienie tych osób? Czy możemy zmierzyć cierpienie kogokolwiek? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie jest to książka łatwa czy delikatna. Jest przerażająca smutna. Mam wrażenie jakby żadne wydarzenie w niej nie było do końca pozytywne, każde bowiem miało swoje następstwa. Konsekwencje niepokojąco smutne, złe, niesprawiedliwe... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Pokazując codzienne życie grona przyjaciół, Makkai ukazała tak wiele uczuć, tak wiele różnych scenariuszy jednego końca. Ukazała najgorszy wymiar samotności, niezrozumienia, braku oparcia, zagubienia, ale także ukazała jak bardzo i na jak długo zmieniają nas dane wydarzenia, decyzje pojęte dziesiątki lat wcześniej... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Cieszę się, że autorka wplotła do tej opowieści wątki sztuki, przez to, że Yale pracował w galerii i walczył o zorganizowanie wystawy dzieł, nigdy wcześniej nie pokazanych światu. Cieszę się, że ukazała Paryż w innym obliczu niż tak dobrze nam znanym - romantycznym. Ale najbardziej cieszę się, że coś takiego w ogóle napisała. Taka książka była światu potrzebna. Była mi potrzebna. Mam nadzieje, że Wy także odniesiecie takie wrażenie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-49997940465458353122020-03-19T13:40:00.003+01:002020-03-19T13:40:45.807+01:00Prawda, krótka historia wciskania kitu // Tom Phillips<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7WptFJFZp7eKKO9vFhZMTYsXOr0Any4XK8pyiDehYYK-ID1gPU1nqDnwaEfMqdSTJ-W544oOK8OW46e3rXGZ8J1qNKOj13a3aIohSCaQ_z69Jhla-E0t7LXX-eqTTYn8AYqaWO4PLwKxF/s1600/7A33B7D6-12DA-4779-8B95-255A8C519903.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi7WptFJFZp7eKKO9vFhZMTYsXOr0Any4XK8pyiDehYYK-ID1gPU1nqDnwaEfMqdSTJ-W544oOK8OW46e3rXGZ8J1qNKOj13a3aIohSCaQ_z69Jhla-E0t7LXX-eqTTYn8AYqaWO4PLwKxF/s1600/7A33B7D6-12DA-4779-8B95-255A8C519903.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">"Ludzie, krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko" to zdecydowanie jedna z lepszych lektur ubiegłego (czyli 2019) roku, a przy okazji ogromne zaskoczenie. Nie spodziewałam się, że czytanie jej będzie aż taką frajdą. Odkąd skończyłam ją czytać, a było to jeszcze przed wakacjami, na dobrą sprawę nie wiem, kto ma teraz mój egzemplarz, ale polecałam ją tylu osobą, że pewnie już go nie zobaczę ani nie odzyskam. Czy z drugą książką Phillipsa, czyli z "Prawdą..." będzie podobnie? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Kiedy zobaczyłam, że autor naskrobał coś więcej i nie zakończył swoich opowieści na poprzednim tytule, po prostu nie mogłam się doczekać, aż będę mogła sprawdzić, co z historii wygrzebał tym razem. Niestety muszę powiedzieć, że wyszło to dość... nudnawo? Ja wiem, studiując na wydziale historii powinnam być do nudy przyzwyczajona, ale jednak myślałam, że ten tytuł będzie większą rozrywką niż się ostatecznie okazał. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Co prawda niektóre wątki były i zabawne, i interesujące. Nie spodziewałam się, że niektóre osoby potrafiły nie dość, że wymyślić niektóre kłamstwa, to na dodatek sprzedać je szerokiej publice i sprawić, że ludzie wierzyli w nie przez wiele lat, mimo że ze współczesnego punktu widzenia, niekiedy przeczyły one wszelkiej logice. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Po raz kolejny autor wybrał wątki tematycznie, zarówno związane z prasą, polityką czy jak się tym razem okazało - przyrodą, a dokładniej mówiąc kartografią i górami które mimo że ogromne, istniały według niektórych w miejscu, w którym ich nigdy nie było, nie ma no i pewnie nie będzie. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Mimo wszystko uważam tę książkę za wartą poznania, chociażby w ramach ciekawostki, którą warto mieć w głowie. Jest to pewnego rodzaju lekcja o tym, że kłamstwo zakorzeniło się w ludzkości już bardzo dawno, że fake news wprowadzany celowo to również nie nowa metoda rozgłosu. Można tę lekturę uznać za pewnego rodzaju przestrogę i próbę rozmyślania nad własnymi drobnymi codziennymi kłamstwami, które nie da się ukryć, są stałym elementem rzeczywistości. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-79374097110887388732020-02-09T21:43:00.001+01:002020-02-09T21:43:16.553+01:00Ich siła // Meg Wolitzer<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3WO5G5zgLG0G3PVMwdba3eAbhT7qFJrCUngE2RJHs1gmEMAdrGxNSgwTNspzf5a4dbxDZjzaByAmCM10VeVtS9jPnD04Fnlp-SOx-GQoApMwb-tWP1EFWtp-ixYYDdqp-IrFcGvmjCKpQ/s1600/53B25DD9-6668-464B-9C8A-89EAF7255E6E.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh3WO5G5zgLG0G3PVMwdba3eAbhT7qFJrCUngE2RJHs1gmEMAdrGxNSgwTNspzf5a4dbxDZjzaByAmCM10VeVtS9jPnD04Fnlp-SOx-GQoApMwb-tWP1EFWtp-ixYYDdqp-IrFcGvmjCKpQ/s1600/53B25DD9-6668-464B-9C8A-89EAF7255E6E.JPG" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiedy wyszła<i> Żona </i>Meg Wolitzer, przez długi czas zastanawiałam się, czy zabrać się za lekturę czy nie. Koniec końców do dzisiaj po nią nie sięgnęłam. Kiedy więc zobaczyłam, że na sklepowych półkach pojawia się kolejna książka autorki, tym razem <i>Ich siła </i>stwierdziłam, że nie będę się zastanawiać, tylko po prostu ją przeczytam. Teraz już wiem, że ani po <i>Żonę, </i>ani po żadną wcześniejszą powieść Wolitzer nie sięgnę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Świetne wydanie, ciekawy opis i tematyka, po którą nie sięgam. To sprawiło, że byłam ciekawa co do zaoferowania światu ma autorka. Z pozytywnych rzeczy mogę jednak powiedzieć tylko tyle, że pisze sprawnie. Z technicznego punktu widzenia, czyta się po prostu <i>okay</i>. Nie ma za dużo zbędnych opisów i wyszukanych porównań czy metaforyki. Ale poza tym? Jestem po prostu okropnie znudzona. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jak dla mnie bohaterowie są mdli, kompletnie się nie zmieniają nawet po tych ponad 400 stronach. Są egoistyczni i na dobrą sprawę widzą tylko czubek własnego nosa. Zaczęłam się zastanawiać, czy teraz naprawdę aby książka była "dobra" musi się w niej znaleźć wątek weganizmu, LGBT, ekologii i w tym przypadku feminizmu? I to takiego skrajnego, który na dobrą sprawę, z głównego wątku zostaje zepchnięty pod dywan i staje się przykrywką do własnych celów poszczególnych bohaterów. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie kupuję tego. Meg Wolitzer nie pozwala za dobrze poznać bohaterów, nie daje szansy ich polubić, robi duże skróty czasowe i zmienia perspektywę opowiadania kilka razy, przez co po prostu w historii panował chaos. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie będę się rozwodzić. Po prostu powiem, że jestem tą książką rozczarowana i tak jak byłam ciekawa jak podejdzie do ekranizacji tej powieści Nicole Kidman, tak teraz jest mi to skrajnie obojętne. Nie będę czekać na film. Chcę o tej "historii" zapomnieć i przeczytać teraz cokolwiek, co będzie naprawdę ukazywało uczucia i co najważniejsze, będzie je w czytelniku budziło. </span></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-27549751067922403402019-11-29T13:50:00.001+01:002019-11-29T13:50:22.052+01:00Pocałunki w Nowym Jorku // Catherine Rider<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKM5bWlq-t5fCto4kdo8ecR0GqRrNAZ0bKVz0MkHoZIWGN__rNHhHnfxipsw6qLQqETZ4mJOYTzfNdFrai3V288GVQepiCzVdU7AW4CaGfXKTk3n4Md7MDrf6UdHhq5q2iYeWf6Lm-ZeJI/s1600/2DB8D497-5424-49C2-88DD-589EF4E16802.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="1600" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgKM5bWlq-t5fCto4kdo8ecR0GqRrNAZ0bKVz0MkHoZIWGN__rNHhHnfxipsw6qLQqETZ4mJOYTzfNdFrai3V288GVQepiCzVdU7AW4CaGfXKTk3n4Md7MDrf6UdHhq5q2iYeWf6Lm-ZeJI/s1600/2DB8D497-5424-49C2-88DD-589EF4E16802.JPG" /></a></div>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zacznę od czegoś oczywistego. Książki świąteczne są strasznie schematyczne i przewidywalne. Prawda? Ośmielę się powiedzieć, że w dobrych 95% przypadków - prawda. Zdarzają się jednak czasem tak klimatyczne historie, aż tak przesiąknięte magią świąt, że nawet na te przewidywalności przymyka się oko. Chociaż często wiąże się to z wszechogarniającym kiczem, to są opowieści jak "Księga wyzwań Dasha i Lily" czy niektóre (ale naprawdę tylko niektóre) opowiadania z "Podaruj mi miłość", które uwielbiam odświeżać w okolicy świąt. Aż chciałabym sama przeżyć takie przygody. Dlatego też zdecydowałam się sięgnąć po <i>Pocałunki w Nowym Jorku. </i>Bo co jak co, ale romanse świąteczne w kulturze są charakterystyczne dla tego miasta. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Książka Catherine Rider jest jednak dość złudna. Po tytule spodziewałam się czegoś o wiele bardziej cukierkowego. Jednak chyba na szczęście, miłość i wszechogarniająca radość nie wylewa się ze stron tej powieści. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mimo, że opowieść o Charlotte i Anthony'm jest bardzo krótka, to porusza zadziwiająco wiele problemów. Chociaż właściwie należałoby powiedzieć trąca o wiele problemów, z którymi zmaga się licealna młodzież. W końcu nie na tym autorka się skupia. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Cała historia sprowadza się do wypełnienia przez bohaterów poradnika, jak sobie w 9 krokach poradzić po rozstaniu. Tak jak sam poradnik w moim przekonaniu jest okropny, a porady momentami szalone lub zbyt oczywiste czy niestety też w moim poczuciu głupie, to jest to ciekawym pretekstem dla bohaterów, do zakradania się w różne zakamarki miasta, w sam wigilijny wieczór. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie będę zaprzeczać, to nie jest wyszukana literatura. To historia dla młodych nastolatek, którą polecam do czytania w wolnych chwilach, w gorącym świątecznym rozgardiaszu gdzieś w okolicach wigilii. Chyba wtedy najlepiej będzie można wczuć się w ten klimat. W listopadzie mimo wszelkich ozdób w mieście i jarmarku Bożonarodzeniowego na rynku musiałam wspomagać się świąteczną playlistą w uszach. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Po części czuję się na tę książkę za stara, jednak myślę że młodym dziewczynom może się ta lektura spodobać. Dlatego nie jestem w stanie tej powieści do końca przekreślić, jednak na pewno nie jest to nic specjalnego. </span></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-13010935054719690122019-11-13T18:46:00.003+01:002019-11-14T21:15:24.993+01:00Fakt, nie mit. Obalamy naukowe mity // Aleksandra Stanisławska & Piotr Stanisławski<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWqPbj6uoYdF13uaIcTG2U-OdMku4VfyQRkUOrxYu3fqY5YLFwsUNUkHLUj7vTFcG6ye95DQZQ6OR8iD3v3v-oNAX9R-BdiNMzgc8rGraQ0OlDcPxCDKBRgszSHCnuMd3QmlJsUDtNX57M/s1600/D5F7D1E3-9DAC-44FE-9DA6-8CFA0A5280C7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1187" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWqPbj6uoYdF13uaIcTG2U-OdMku4VfyQRkUOrxYu3fqY5YLFwsUNUkHLUj7vTFcG6ye95DQZQ6OR8iD3v3v-oNAX9R-BdiNMzgc8rGraQ0OlDcPxCDKBRgszSHCnuMd3QmlJsUDtNX57M/s1600/D5F7D1E3-9DAC-44FE-9DA6-8CFA0A5280C7.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kiedy tylko zobaczyłam okładkę tej książki, mój mózg zakrzyczał, że jak to tak można Einsteina na okładce przerobić. Po czym stwierdziłam, że hej. W sumie to tytuł brzmi nieźle. Poczytałam o tym o czym ma być, przypomniałam sobie, że przecież Crazy Nauka to świetna strona i w taki oto sposób przeczytałam (dzięki opóźnienia PKP!) podczas jednej podróży (no z drobnymi przerwami) kilka naprawdę fajnych mitów. Przy okazji zdałam sobie sprawę, że niektórzy naprawdę w takie rzeczy wierzą. Niestety w płaską ziemię też...</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Już na początku przyznam, że ta książka dość mocno przywodzi mi na myśl "Ludzie, krótka historia o tym jak spieprzyliśmy wszystko" Toma Phillipsa. Z jednej strony nie słusznie, ale w pewnym stopniu forma czy też może bardziej język, wydaje mi się podobny. Przez takie porównanie nie mogę ocenić "Faktu, nie mit" tak dobrze jakbym chciała, bo mimo że uważam tę książkę wartą zapamiętania, to jednak czuję, że zahacza ona tylko o takie najgłośniejsze tematy, o których można dużo samemu wiedzieć czy to ze szkoły, internetu czy rozmów ze znajomymi (chyba że to tylko w gronie moich znajomych takie rzeczy to krótko mówiąc, chleb powszedni).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Czasami zastanawiam się, czy ludzie naprawdę wierzą w te wszystkie teorie spiskowe, czy po prostu przyjmują taką a nie inną postawę aby się wyróżnić na tle innych. Niektóre pomysły wydają się taką naukową bzdurą, że naprawę forma "dowcipu" wydaje się jedynym słusznym usprawiedliwieniem, jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że nie zawsze tak jest. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Grono osób naprawdę myśli, że wi-fi czy mikrofalówka to mordercze wymysły. Że smugi za samolotami to sposób na zatrucie nas wszystkich. Z jednej strony powstawanie takich publikacji to nadzieja, że chociaż jakaś osoba zmieni swoje nastawienie do pewnych kwestii. Nie trzeba tej książki przeczytać od razu w całości. Można przyswajać fakt po fakcie, np. przed snem czy podczas podróży do pracy/szkoły/uczelni czy chociażby czekając aż zagrzeje się woda na makaron. To pozycja, która nie wywraca świata do góry nogami, nie zmienia postrzegania wszystkiego co nas otacza. Zasiewa jednak w człowieku ciekawość by pytać, by szukać odpowiedzi na naukowe tematy, a przy okazji jest świetnym zbiorem tematów i anegdotek, które zawsze można wykorzystać w towarzystwie. </span></div>
<br />Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-38636916852009955502019-11-09T19:00:00.000+01:002019-11-15T20:22:46.944+01:00o tej książce opowiem po cichu // Szeptacz // Alex North<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIybB20guGkXeSzPTMhR3atmlg8nxGG_FG-0dWaYVQsU2Qy8lpUEjKr4pZqWHLhSi404AA0k1gvy9KHZkQxJy1-GsIcd2kFSxfzBax4XwBnvG2NOoHweRKbroWCvajJulN0xbw0GG5gMz8/s1600/72240284_2424133994494933_6711018006387884032_o.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="960" data-original-width="720" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIybB20guGkXeSzPTMhR3atmlg8nxGG_FG-0dWaYVQsU2Qy8lpUEjKr4pZqWHLhSi404AA0k1gvy9KHZkQxJy1-GsIcd2kFSxfzBax4XwBnvG2NOoHweRKbroWCvajJulN0xbw0GG5gMz8/s1600/72240284_2424133994494933_6711018006387884032_o.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jeśli drzwi nie zamkniesz w porę, szeptać zacznie ktoś wieczorem... </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Spóźniona? Czy to źle, że piszę o tej książce, kiedy powoli świat o niej zapomina? Muszę przyznać, że cieszę się, że przeczytałam powieść Alexa Northa gdy szum wokół premiery zaczął opadać. Udało mi się uniknąć zbytnich zachwytów ze strony innych, bo gdy tylko widziałam tę książkę, po prostu przewijałam strony czy też zdjęcia. Chciałam podejść do niej z czystym umysłem. Na tyle czystym na ile pozwoliły fenomenalne rekomendacje na okładce, czy to ze strony autorki uwielbianego przeze mnie <i>Kredziarza </i>czy autora <i>Czwartej Małpy</i>. Obie te historie były, krótko mówiąc powalające, dlatego spodziewałam się czegoś w takim oto klimacie. Na szczęście właśnie tego się doczekałam. To co. Powiem tylko, że ogromnie polecam i koniec? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jeśli na dwór wyjdziesz sam, złego pana spotkasz tam... </span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Nie ma tak łatwo. Drobna rada. Zastanówcie się, czy na pewno macie ochotę na koszmary w nocy i problemy z zaśnięciem kiedy będziecie chcieli zacząć czytać tę książkę późnym wieczorem. Myślałam, że to przecież tylko zmyślona historyjka, nic wielkiego, jednak jak się okazało... moja wyobraźnia zadziałała aż za mocno. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Jeśli okno uchylisz choć trochę, pukanie w szybę usłyszysz przed zmrokiem...</span></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Mroczny dom, tajemnicza mała dziewczynka i ojciec samotnie wychowujący syna. Przeprowadzka do miasteczka, w którym niedawno zaginął chłopiec i okropna rymowanka, która wywoływała we mnie (i pewnie nie jednym czytelniku) dreszcze za każdym razem, gdy pojawiała się na kartach tej książki. Co więcej potrzeba? To już wystarczająco dużo składników jak na przepis na udany thriller. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Dobra połowa tej książki sprawiła, że czytałam ją jak na szpilkach, w pełnym skupieniu, niemal na wdechu. Mimo potrzeby snu i głosu rozsądku krzyczącego w głowie, że już późno i powinnam spać, bo przecież budzik na rano nieubłaganie się przybliżał, to po prostu nie mogłam się oderwać. Byłam ciekawa co zaraz się wydarzy, jakie kroki podejmą bohaterowie, kto okaże się kim... </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Taka była ponad połowa powieści Northa. Niestety. Piszę to z niemałym rozczarowaniem, jednak uważam, że ta książka jest dość nierówna. Tak jak na początku czytałam ją z pełną uwagą, tak po połowie mój zapał upadł i na próżno szukałam klimatu, który mnie tak przeraził, że bałam się patrzeć za okno. Niemal do końca czytałam już bez większych emocji i dramatu (co nie znaczy, że bez ciekawości). Liczyłam jednak na coś innego. Nie mogę jednak odmówić autorowi pomysłowości i języka, za sprawą którego zbudował tak szalenie emocjonujący klimat w pierwszej części powieści. Zakończenie mimo swojej prostoty, zahacza jednocześnie o tyle aspektów i motywów, że nie mogę go nie docenić. Gdyby tylko (w moim odczuciu oczywiście) druga połowa budowała napięcie tak dobrze jak pierwsza, byłabym tą książką w pełni oczarowana. Tak muszę przyznać, że po prostu gorąco ją polecam i czekam na więcej powieści tego autora. Zdecydowanie warto dać mu szansę i samemu wyrobić sobie na temat jego twórczości zdanie. </span></div>
<br />Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-1985408368954966132019-10-15T21:55:00.000+02:002019-10-15T21:55:37.928+02:00Maszyny takie jak ja // Ian McEwan<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-GC95G_JO0c4MnD634N3KXi-puqOM1qU3MwkwPuf6fZsv825rctkaBjFrpjt3pnMao55iypticxRzLhbEqJn9sEpg4clcGo3FtMQOA4C7rJxhxFnf7C4u_CD-bO6egw7fFjeDEBfPqFZc/s1600/7C4D0B35-C341-4546-8B10-FEE65DFC74EB.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1434" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh-GC95G_JO0c4MnD634N3KXi-puqOM1qU3MwkwPuf6fZsv825rctkaBjFrpjt3pnMao55iypticxRzLhbEqJn9sEpg4clcGo3FtMQOA4C7rJxhxFnf7C4u_CD-bO6egw7fFjeDEBfPqFZc/s1600/7C4D0B35-C341-4546-8B10-FEE65DFC74EB.jpg" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large; white-space: pre-wrap;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large; white-space: pre-wrap;">Na początku było tak, przeczytałam opis, popatrzyłam na okładkę i stwierdziłam, że ta historia zapowiada się przynajmniej nietypowo i brzmi pokrótce zachęcająco. Z takim oto nastawieniem przeczytałam pierwszych kilkadziesiąt stron, po czym wpadłam na genialnie głupi pomysł, by zajrzeć na Goodreads i poczytać coś nie tylko na temat samego autora, ale także na temat tej konkretnej książki. Jak bardzo muszę zaznaczać, że był to więcej niż błąd? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br style="-webkit-text-size-adjust: auto;" /></span></div>
<div dir="ltr" style="-webkit-text-size-adjust: auto; line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jak się okazało, „Maszyny takie jak ja” zbiera skrajnie różne recenzje. Nie przesadzam, używając określenia „skrajnie”, ponieważ mam wrażenie, że ten tytuł otrzymuje albo jedną, albo cztery gwiazdki (w skali pięciu oczywiście). Jakim cudem, to może być ta sama książka, ale czytana przez różne osoby? Zerknięcie na to wszystko i pogrążenie się w lekturze coraz to nowszych recenzji sprawiło, że mój początkowy zapał do tej książki opadł i to raczej niesłusznie, zważywszy na to, że nie tylko pierwsze rozdziały,czytało mi się z przyjemnością. Już teraz więc zaznaczę, że nie warto przejmować się tymi negatywnymi opiniami, bo może się jednak okazać, jak w moim przypadku, że ta powieść, to krótko mówiąc - strzał w dziesiątkę. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br style="-webkit-text-size-adjust: auto;" /></span></div>
<div dir="ltr" style="-webkit-text-size-adjust: auto; line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Jak można zauważyć, nie jestem czytelnikiem przepadającym za tematami science fiction. Mogę wręcz powiedzieć, że po czasach liceum, a pewnie i nawet podstawówki, kiedy to zmuszona byłam zmęczyć „Bajki robotów”, omijam je szerokim łukiem. Jednak to, w jaki sposób Ian McEwan wplótł do tej historii niektóre motywy, sprawiło, że może nie wrodzona a raczej nabyta niechęć do tego typu wątków, nie dała o sobie znaku.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br style="-webkit-text-size-adjust: auto;" /></span></div>
<div dir="ltr" style="-webkit-text-size-adjust: auto; line-height: 1.38; margin-bottom: 0pt; margin-top: 0pt; text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Akcja w alternatywnej przeszłości, a jakby z o marzącej przez wielu przyszłości. Lata 80. I skomplikowana sztuczna inteligencja, roboty, które w przerażającym stopniu przypominają ludzi - obdarzonych emocjami, skomplikowanymi algorytmami, które momentami działają lepiej niż ludzki - wciąż niezbadany mózg. Czytając tę książkę, raczej nieświadomie wracałam do niedawno czytanej przeze mnie powieści Delaney'a - <i>Perfekcyjna żona</i>. Z jednej strony te powieści są kompletnie różne, z drugiej jednak bardzo podobne i mimo różnicy w ich gatunkach, nie będę ukrywać, że całość o wiele lepiej wyszła w <i>Maszynach takich jak ja. </i></span><br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;"><br /></span>
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large; vertical-align: baseline; white-space: pre-wrap;">Na tym skończę. Nie wiem dlaczego, ale przy tym tytule szkoda mi skupiać się na języku, sposobie budowania akcji, narracji czy kreacji bohaterów. To wszystko broni się samo i sprawia, że powieść czyta się z niezmierną przyjemnością i zaciekawieniem, jakiego dawno nie poczułam przy lekturze. Chyba będę musiała zajrzeć do innych tytułów McEwana, bo ten jak najbardziej polecam. Ten świat i niesamowite maszyny warte są uwagi.</span></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-60021477380141525682019-09-12T13:00:00.000+02:002019-09-12T13:00:01.724+02:00Perfekcyjna żona // JP Delaney<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiyubY9lRDkCpMjRptwYIIZZVQvHM3tJRNz4YaE8YO3DYgVZPUirDeSBZeuLwBOzlJvtTqPWClhDZGbzRbSQtz1uk8PDVSiBgeCwmTJNx0WnAotqbqR7LxpXwedwJy3qHKQ6edOc3HULkY/s1600/73466B21-61B5-4F96-B65F-0B038FD38347.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiyubY9lRDkCpMjRptwYIIZZVQvHM3tJRNz4YaE8YO3DYgVZPUirDeSBZeuLwBOzlJvtTqPWClhDZGbzRbSQtz1uk8PDVSiBgeCwmTJNx0WnAotqbqR7LxpXwedwJy3qHKQ6edOc3HULkY/s1600/73466B21-61B5-4F96-B65F-0B038FD38347.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Perfekcyjna żona </i>czyli nowy JP Delaney. Jak się okazuje nowy w podwójnym znaczeniu. Czy ja w ogóle chcę coś powiedzieć? Nie jestem pewna. Przecież to JP Delaney. Przecież to kolejna książka autora, który najpierw zachwycił mnie "Lokatorką" a następnie intrygującym tytułem "W żywe oczy", który krótko mówiąc, byłam pewna, będzie gorszy od poprzedniczki, a okazał się jednak z biegiem czasu jeszcze lepszą powieścią.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">To czy chcę i czy muszę coś powiedzieć? A muszę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Rozczarowałam się?</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Chyba tylko tyle. Albo aż tyle.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ale właściwie nie, bo to jednak Delaney, a ta książka nie jest zła. Jest inna. Jest intrygująca, ale to jednak nie to... Dlaczego? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Im dłużej myślę o <i>Perfekcyjnej Żonie</i>, tym mam większą gonitwę myśli. Powiedzieć, że ta książka w moim odczuciu jest po prostu słabsza od poprzednich, to jakby nie powiedzieć <b>nic</b>. Z drugiej jednak strony, nie będę się silić na szukanie słów i ubieranie w długie i rozbudowane zdania jednej najgłośniejszej myśli, która wręcz krzyczy w mojej głowie od kilku tygodni, które upłynęły od momentu, kiedy przeczytałam tę książkę: tamte były po prostu lepsze... ciekawsze, budzące o wiele większe emocje i budujące o wiele większe napięcie. Pamiętam, że gdy czytałam "Lokatorkę" bałam się siedzieć tyłem do drzwi. Gdy czytałam "W żywe oczy" co chwilę podczytywałam Baudelaire'a, a gdy czytałam "Perfekcyjną żonę"? Byłam po prostu <b>obojętna. </b>(No i wyszła więcej niż jedna myśl).</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Po opisie, po okładce, spodziewałam się kolejnego świetnego thrillera, ale z tym gatunkiem ta powieść nie ma w moim odczuciu nic wspólnego. Może i niektóre wydarzenia dają nadzieje na rozwój wypadków w tym kierunku, ale jednak jest to opowieść przede wszystkim o pewnej tajemniczej śmierci, o nowinkach technologicznych i chorobie dziecka, z czego to właśnie pomysł na wplecenie sztucznej inteligencji, w takim a nie innym wydaniu sprawił, że chociaż w pewnym stopniu, ta lektura wydawała się interesująca. Niestety tylko do pewnego momentu. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Zdaję sobie sprawę, że to wszystko co próbuje przekazać, to trochę jakby zamiecione na szufelkę śmieci z mojej głowy, które nie do końcu stanowią jakąś całość, jednak niech to świadczy o tym, że ta powieść chociażby przez to, nie należy do najłatwiejszych. Na pewno ciekawe dla niektórych będzie po prostu sięgnięcie po tego autora w trochę innym wydaniu, jednak może lepiej z nastawieniem na coś mniej emocjonującego niż zazwyczaj. Żałuję, że sama nie byłam przygotowana na coś tak odmiennego. Oczywiście w ciemno będę sięgać po kolejne książki tego autora i mam nadzieję, że każda następna, utwierdzi mnie w tym, że zachwyty nad jego twórczością naprawdę są zasłużone.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<br />
<br />Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-82047499008274825852019-08-18T20:17:00.002+02:002019-08-18T20:17:29.034+02:00Człowiek istota kosmiczna // Ewelina Zambrzycka & Grzegorz Brona<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8BSV_dkRvjrApdCFR93BY7BX4xNqrU6k-5xHGAadH_WZmiXMYyHJsYqkM_d47m_P1xO9B3XWHGo73ug5FWzAe67sT5-ZkBC3WylpoBAh3bQcn1wzgdr2nZccaTfu3t3YmMxtm1HhzEb9r/s1600/57B93071-BBE1-45B9-AF1E-19E1FCE663E2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1420" data-original-width="1080" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8BSV_dkRvjrApdCFR93BY7BX4xNqrU6k-5xHGAadH_WZmiXMYyHJsYqkM_d47m_P1xO9B3XWHGo73ug5FWzAe67sT5-ZkBC3WylpoBAh3bQcn1wzgdr2nZccaTfu3t3YmMxtm1HhzEb9r/s1600/57B93071-BBE1-45B9-AF1E-19E1FCE663E2.jpg" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie wiem, czy po ubiegłym miesiącu, kiedy to publikacji trącających o wszelkiego rodzaju lektury związane z kosmosem, lądowaniem na księżycu czy o inne tematy związane z eksploracją wszechświata było krótko mówiąc "od zatrzęsienia", dodawanie czegokolwiek od siebie ma jeszcze jakiś sens. Jednak jako że <i>Człowiek istota kosmiczna</i>, to jedyna książka, jaką zdecydowałam się przeczytać "z okazji" 50. rocznicy lądowania człowieka na księżycu, nie przemilczę kilku kwestii. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie jestem typem czytelnika, który uważa wywiad jako formę dostarczającą lekkość czy też swego rodzaju przyjemność podczas samego czytania. Zdaję sobie sprawę, że aby napisać dobry wywiad, trzeba się bardzo mocno przygotować, jednak odczuwam pewne wrażenie, że zazwyczaj (przynajmniej jeżeli chodzi o publikacje bardziej popularne) ograniczają się one jedynie o "trącanie" poszczególnych tematów, bez większego pozwolenia drugiej osobie na pogłębienie wypowiedzi. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Czy można przeprowadzić interesującą (dla postronnych osób) rozmowę, na temat kosmosu? Dokonaniach ludzi związanych z podróżowaniem coraz dalej, z używaniem coraz to nowszych technologii? Wydawać by się mogło, że jest to na pograniczu czegoś niewykonalnego. No bo jak zainteresować często niezaznajomionego z tematem czytelnika, nie traktując wszystkiego zbyt powierzchownie, tak aby móc o czymś porozmawiać, ale nie używając terminów znanych tylko wąskiemu gronu odbiorców? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Byłam bardzo ciekawa, jak z tym wszystkim poradzi sobie Ewelina Zambrzycka. Oczekiwań przyznaję, zbyt wielkich nie miałam i wiecie co? Wyszło to na dobre. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Na dobre, ponieważ bardzo pozytywnie się zaskoczyłam. Całość, od początku do samego końca, czytało mi się bardzo szybko i z taką swobodą, jakbym sama uczestniczyła w tej rozmowie. Największym plusem tej pozycji jest to, że rozdziałów jest sporo, ale nie są one przytłaczająco długie, do tego na zakończenie każdego tematu można znaleźć zbiór ciekawostek, będących swego rodzaju podsumowaniem. Dzięki temu, <i>Człowiek istota kosmiczna </i>to idealna lektura do "czytania w biegu". Owszem, trzeba się skupić na poruszanych tematach, jednak świetnie sprawdza się to jako pozycja do czytania w tramwaju, pociągu czy po prostu w wolnej, nawet krótkiej chwili. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Naprawdę bałam się, że mimo iż temat tej książki jest mi dość dobrze znany, zostanę albo przytłoczona ilością informacji i zbędnych tłumaczeń, albo nie dowiem się niczego nowego ani konkretnego. Jednak jak dla mnie, jest to świetnie wyważona publikacja, która powinna zainteresować zarówno kogoś, kto po raz pierwszy chce zgłębić temat odkrywania kosmosu, jak i osoby, które krótko mówiąc "już w tym siedzą". </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: Times, Times New Roman, serif; font-size: large;">Wychodzi na to, że muszę częściej dawać szansę wywiadom, bo jak się okazuje, jest to przyjemna odskocznia dla tradycyjnych książek. </span></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-74955679377266512292019-07-02T12:00:00.000+02:002019-07-02T12:00:31.699+02:00Przeznaczenie i pierwszy pocałunek // Kasie West<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH6sXlQtUqRA2Uf_Gk7vtCN2SQQsJu_-S4ufxTxlltpjtCly5kaC6PSUv9OzP8-V8u4_5GOYz4o7GVffqGPLHzxRVHEUG0wOXZ9eRZ-qW69yeYwcMLELUKPcFOTQDwPuF7qGlbABd_hxAu/s1600/60156011_2314302118811455_6457359759031926784_o+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1407" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiH6sXlQtUqRA2Uf_Gk7vtCN2SQQsJu_-S4ufxTxlltpjtCly5kaC6PSUv9OzP8-V8u4_5GOYz4o7GVffqGPLHzxRVHEUG0wOXZ9eRZ-qW69yeYwcMLELUKPcFOTQDwPuF7qGlbABd_hxAu/s1600/60156011_2314302118811455_6457359759031926784_o+%25282%2529.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kasie West. To nazwisko przewija się przez tego bloga od roku. Ten konkretny tytuł to prawdopodobnie ósmy tej autorki, jaki przeczytałam. Gdy pierwszy raz zobaczyłam jej książki, to przyznaję, prychnęłam a po okładkach, tytule i opisie stwierdziłam, że nie ma opcji bym to przeczytała. Przecież to takie proste, przecież to już było. I owszem, było, ale West pisze w taki sposób, że mnie po prostu kupiła. Mam jednak wrażenie, że<i> Przeznaczenie i pierwszy pocałunek</i> to ostatnia książka tej autorki, którą czytałam. A przynajmniej na pewno ostatnia na najbliższe miesiące, mimo że zostało mi się kilka nieprzeczytanych powieści. Mam jednak wrażenie, że to jest odpowiedni moment aby powiedzieć STOP. Zanim będę musiała zakończyć przygodę z twórczością tej autorki z niesmakiem.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><i>Przeznaczenie i pierwszy pocałunek</i> na pewno nie spodobało mi się już od pierwszych stron. Ba, nawet odważę się napisać, że dopiero po połowie zaczęłam z ciekawością wyczekiwać rozwoju wypadków. Mam jednak problem z tą książką tego typu, że nie "kupiła" mnie po prostu sama historia i pomysł na akcję, bowiem styl autorki, jej lekki język i sposób kreowania bohaterów, nie pozostawia mi nic do zarzucenia. Po prostu historia młodej hollywoodzkiej autorki, akcji na planie filmu klasy B i niestety dość słabo wykreowane postacie dalszoplanowe (czy właściwie drugo-i-dalszo-planowe) sprawiły, że pierwsze minimum 100 stron, szło mi po prostu dość topornie. Gdybym miała na szybko podsumować tę powieść, to powiedziałabym, że jest ona dość płaska. Nie wiem, czy wpływ na to ma fakt, że ostatnie dwie książki tej autorki, jakie czytałam, były z motywami raczej paranormalnymi i po prostu odzwyczaiłam się od "zwykłego" świata w jej wykonaniu, czy po prostu naprawdę historia Lacey jest słabsza od pozostałych. (No dobrze, słabsza jest na pewno ale czy z tego powodu?). </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Na dobrą sprawę mogłabym na tym zakończyć swoje przemyślenia po lekturze, ponieważ zbyt wiele ich najnormalniej w świecie nie mam. Czuję się lekko rozczarowana tym tytułem i jedyne czego czuję, to potrzebę zerwania z takimi klimatami i gatunkiem młodzieżowym, na bliżej nieokreślony czas, mimo że zaczynają się "wakacje", a rok temu to właśnie książki Kasie wskazywałabym na ten czas jako te idealne.<br /><br />Co prawda nie cofam tego, że jeśli poszukujecie naprawdę lekkich historii na upalne dni na plaży i jesteście nastolatką (bo nie oszukujmy się, to są iście babskie historie) to West powinna być dobrym wyborem. Ja wolałabym chyba jednak w najbliższym czasie "pomęczyć" się z czymś bardziej wymagającym. Ot na takie przemyślenia naprowadziła mnie lektura <i>Przeznaczenia i pierwszego pocałunku</i>. Nie mówię, że ta książka jest zła, ale jest słabsza od pozostałych i chyba już po prostu nie dla mnie. </span></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-55144416262346523032019-07-01T11:00:00.000+02:002019-07-05T14:12:51.652+02:00Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko // Tom Phillips <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNPWmcuWek7VZtbCqQWhyFdN9GGcxnSjX7vMS1TFtLwJ1TatOuj2ONk72DlFMdks3jOW2UhK2h6TrzI0oRuURfjEhpuNm6bwFpUOmbBN3tbCsDHXQYlWCP4PuNvwyH2erCjS-M6Xb4-HTc/s1600/59901140_2308981572676843_2990737207406362624_o+%25282%2529.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1286" data-original-width="1536" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNPWmcuWek7VZtbCqQWhyFdN9GGcxnSjX7vMS1TFtLwJ1TatOuj2ONk72DlFMdks3jOW2UhK2h6TrzI0oRuURfjEhpuNm6bwFpUOmbBN3tbCsDHXQYlWCP4PuNvwyH2erCjS-M6Xb4-HTc/s1600/59901140_2308981572676843_2990737207406362624_o+%25282%2529.jpg" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ludzie. Czyli coś o nas. Czyli coś dla nas. Lekcja jak żyć? Niekoniecznie. Lekcja jak żyliśmy? Już bardziej. To tak jak tytuł wskazuje - opowieść o tym, co zdążyliśmy dotychczas spieprzyć i jakie konsekwencje przez to ponosimy do dzisiaj. Brzmi ciekawie? Nawet nie wiecie jak bardzo. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Tom Phillips, nazwisko kompletnie mi nieznane, przynajmniej w zestawieniu z tym imieniem, bo jednak Phillips mówi coś zapewne większej części społeczeństwa. Okładka złudnie kojarząca mi się z tytułami Yuvala Noah Harari, które ciągle czekają na liście "kiedyś przeczytam". Czyli w sumie coś mi świta ale jednak niekoniecznie na właściwy temat. Nie oszukujmy się jednak, tytuł tej książki czyli<i> Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko </i>jest na tyle chwytliwa, że nie potrzeba nic więcej (a przynajmniej zbyt wiele więcej) by z ciekawości przeczytać tę pozycję. Niby ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale co tam, w tym wypadku warto było zrobić ten krok. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Spodziewałam się miliona dygresji w tej książce, wielu "śmieszkowych" historii, które będzie można później opowiadać znajomym przy piwie, albo na korytarzu jak trzeba będzie przerwać tę niezręczną ciszę w oczekiwaniu, na bliżej niekreślony cel. Czekałam na pełny humoru zbiór opowieści, podpartych mocną wiedzą historyczną i wiecie co? Dostałam o wiele więcej. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie ukrywam, byłam wręcz pewna, że publikacja Toma Phillipsa to będzie dość powierzchowna (żeby nie powiedzieć płytka), lekko "głupia" opowiazdka, do czytania w biegu codzienności. Muszę więc chyba użyć tego słowa - niespodzianka - ta książka okazała się niespodzianką, ponieważ to nie jest coś co przeczytałam i zapomniałam. Autor w tak sprawny sposób prowadzi narrację, że mimo dużej ilości postaci historycznych pojawiających się na tych wszystkich stronach, to nic mi się nie pomieszało, a uwierzcie, że mogłoby. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Sprostowanie co do historii <i>Wspaniałego Stulecia</i>, największe głupie pomysły w kwestii wynalazków (nie tylko paliwo ołowiowe czy freon), ale także krótki przegląd szalonych władców, to jak się okazuje skarbnica pomyłek i naprawdę głupich błędów czy pomysłów, które miały naprawić sytuację, a jak można się domyślić - zadziałały kompletnie na odwrót. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Z jednej strony, może kogoś to po prostu nie interesować, jednak wszystko jest napisane w tak przystępny sposób, że nie wyobrażam sobie niczego lepszego do zabicia czasu w pociągu, tramwaju czy w oczekiwaniu na wiecznie spóźniającego się znajomego. To nie jest książka, którą trzeba przeczytać od razu. Skonstruowana jest w taki sposób, że bez problemu można ją sobie "dawkować" bez obaw, że coś się zapomni i nie będzie można się odnaleźć. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Co mnie jednak najbardziej zaskoczyło? Że to wszystko nie jest pisane bez celu. To nie jest tylko zbiór "najciekawszych" historii ludzkości. Autor prowadzi do pewnych, niezbyt optymistycznych rozważań, będących jednak jak najbardziej na czasie. Do czego dążymy z naszą planetą? Do czego możemy doprowadzić, patrząc, że nawet wydarzenia sprzed wielu set lat mają odbicie na to, jak świat działa dzisiaj? Może właśnie taki przegląd, tak wielu reakcji łańcuchowych, jest w stanie otworzyć oczy tym, którzy nadal uważają, że nic złego nie robimy? Że przecież to nic wielkiego, nic co ma wielki wpływ na przyszłość? Jednak spokojnie, to nie ma czystko moralizatorskiego tonu i może to właśnie jest największym atutem tej książki, a przynajmniej czymś, czego kompletnie się nie spodziewałam. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">W skrócie? No Ludzie! Tę książkę po prostu warto przeczytać! </span></div>
<br />Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-611334035972243481.post-91649161895321928732019-04-06T20:13:00.000+02:002019-04-06T20:20:22.950+02:00Mroczne kłamstwa Minnow Bly // Stephanie Oakes<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihtFNktZauJmjZ8nbQNG3kFtX7HYy0vY4joRK7NX6RBOkJ8DQfvSXXKU_QGzovthyphenhyphenS8EFlLrlRdM3d6x7pm6cgFC4RJ0rAVebeyw4LSaX3uHGrddk0RB-Y5-7TNCpBRlAZLEjmyWXiJpgm/s1600/1D4E5DFF-7EE9-4B2D-8FE0-3F73DF669D2E.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1321" data-original-width="1079" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihtFNktZauJmjZ8nbQNG3kFtX7HYy0vY4joRK7NX6RBOkJ8DQfvSXXKU_QGzovthyphenhyphenS8EFlLrlRdM3d6x7pm6cgFC4RJ0rAVebeyw4LSaX3uHGrddk0RB-Y5-7TNCpBRlAZLEjmyWXiJpgm/s1600/1D4E5DFF-7EE9-4B2D-8FE0-3F73DF669D2E.jpg" /></a></div>
<span id="goog_1727847223"></span><span id="goog_1727847224"></span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Kryminał? Thriller? Młodzieżówka? 5/5? 10/10? Nie. Ta książka jest wszędzie gdzieś pomiędzy. </span><br />
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">To najbardziej nas różniło. Że potrafiliśmy patrzeć na te same gwiazdy na tym samym niebie, ale nie dręczyły nas te same pytania. Nie chcieliśmy takich samych odpowiedzi.</span></i></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie lubię zbyt filozoficznych czy psychologicznych książek. Nie ukrywam, że takie tematy mnie męczą, nawet jeśli przeplatają się z wątkiem kryminalnym. Lubię jednak książki, które pozostawiają po sobie rozmyślania. Które zmuszają do przemyślenia, często niełatwych tematów. Stephanie Oakes zdecydowanie zmusza do tego. Bo książka o Minnow Bly, jest nie tylko o swego rodzaju sekcie i nowej dziwnej religii, to nie tylko opowieść o chłopcu mieszkającym w lesie, czy dziewczynce pozbawionej dłoni. To przede wszystkim książka o kreowaniu własnego spojrzenia na świat. To pozwolenie na to aby patrzeć, na to co nas otacza, na swój sposób. Niby banalne, ale jednak nie dla każdego, może chociaż dlatego warto dać tej książce szansę? </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie oglądałam Orange is the new black, ale strasznie mi się ta książka kojarzyła z plakatami związanymi z tym serialem. Czy słusznie? Pewnie nigdy się nie przekonam. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Minnow to dziewczyna pochodząca z rodziny, która w pewnym momencie postanowiła posłuchać tajemniczego mężczyzny i odcięła się od cywilizacji. Stworzyła swoją własną społeczność odciętą od normalnej codzienności, która funkcjonowała, dopóki nowe pokolenie nie zaczęło się zastanawiać i do kiedy nie narodziły się pytania, na które odpowiedzi nie były wcześniej przygotowane. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Ze względu na to wszystko, książka pełna jest przemyśleń głównej bohaterki. Pełna wspomnień z przeszłości, które uzupełniają luki w historii. W końcu od początku wiemy, do czego wydarzenia doprowadziły. Wiemy dlaczego Minnow znajduje się w poprawczaku/więzieniu dla nieletnich. </span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Jednak dopiero z czasem poznajemy odpowiedzi na pytania JAK i DLACZEGO.</span><span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Nie napiszę jednak, że ta książka jest fenomenalna, mimo że przeglądając zagraniczne wypowiedzi, natknęłam się na takie bardzo optymistyczne (jeżeli można użyć tego słowa w stosunku do powieści poruszającej naprawdę trudne tematy, o których pisarze nie rozpisują się tak często, jakby można było by przypuszczać). </span><span style="font-family: times, "times new roman", serif; font-size: large;">Jednak sposób w jaki autorka opowiedziała o problemach przynależności ludzi do grupy. O tym jaki wpływ ma świadomość, że w coś wierzymy i o tym (co pewnie zabrzmi banalnie) jak bardzo możemy pomylić się w osądach muszę przyznać, że raczej nieprędko spotkam coś podobnego. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: "times" , "times new roman" , serif; font-size: large;">Mam wrażenie, że jest to książka, która nie powinna mi się spodobać, a jednak to zrobiła. Mimo wolnej akcji i niewielkich jej zwrotów czy wielkich emocji, uważam ją za wartościową, jednak nie taką, którą polecałabym na każdym kroku. Jak mówiłam. Ta książka wszędzie jest gdzieś tak pośrodku. </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Marta http://www.blogger.com/profile/14513103702256284652noreply@blogger.com0