wtorek, 18 września 2018

skazana na sukces? // Manhattan Beach // Jennifer Egan


II wojna światowa, Nowy York. Nic więcej nie musiałam usłyszeć, aby po prostu wiedzieć, że to jest książka po prostu "dla mnie". Od razu w myślach ustawiłam tę książkę obok Słowika, Złodziejki Książek czy Światła którego nie widać. Liczyłam na tego typu literaturę, czyli coś fenomenalnego, sprawiającego niemal ból podczas czytania. Z jednej strony może to źle, że od razu postawiłam tej powieści tak wysoką poprzeczkę, ale... czasami warto zaufać przeczuciu prawda? Nawet jeśli tuż przed lekturą słyszysz głosy, że ta książka przynudza i długo nie można się "wkręcić". Nie zgadzam się z tymi słowami i zdecydowanie nie żałuję, że się nimi nie zraziłam. Może trochę ostudziły mój zapał, ale przez to powieść Jennifer Egan sprawiła mi jeszcze większą przyjemność. Z małą nutką goryczy, ale jednak przyjemność. 



Kiedy jednak przyglądałam się tej książce i czytałam opis, myślałam, że to będzie opowieść o czymś innym. Anna pragnie zostać nurkiem. To prawda, jednak w tej powieści to zaledwie kropla w morzu tego co tam się dzieje. Lata 30. ubiegłego wieku. Nowy York. Rodzice i dwie córki. Zapowiada się kolejna historia rodzinna. Dochodzi do niej jednak choroba, zniknięcie, szemrane interesy, wojna, praca i dużo więcej. To wielowątkowa powieść, będąca jednak w tym wszystkim po prostu prosta. 


Kiedy czyta się tę książkę, nie ma się wątpliwości, dlaczego autorka dostała już w swojej karierze Pulitzera. Język tej powieści sprawia, że strony uciekają setkami i nagle nawet tak obszerna pozycja wydaje się krótka. Nie jest to jednak opowieść z gatunku tych pełnych akcji, tych przy których aż trzeba się zatrzymywać, aby przyswoić ogromną dawkę emocji. Manhattan Beach to powieść z gatunku tych wolniejszych, zmysłowych, kojących podczas czytania, nawet mimo niełatwej tematyki. 

Z jednej więc strony nie trafiłam, umieszczając na początku tę powieść w takim a nie innym gronie. Jest to coś innego, coś jednak na swój sposób wyjątkowego. Zapewne znajdą się osoby, dla których wolniejsza akcja będzie zbyt "nudna" jednak dla mnie? To wszystko co najlepsze. Od czasu i miejsca akcji, po tematy poruszane przez autorkę, po język i klimat. Tu nie ma miejsca na półśrodki, tu wszystko jest na najwyższym poziomie, co sprawia, że chce się więcej. 

Jedyną nutką budzącą we mnie wątpliwości, jest zakończenie. Czegoś mi w nim zabrakło. Było zbyt proste? Nieoczywiste, z gatunku tych na które się nie zgadzam, bo liczyłam, że historia skończy się jednak inaczej? Miałam wrażenie, jakby ostatnie strony były "ucięte". Może jednak autorka po prostu nie chciała tego niepotrzebnie przedłużać. Ja też nie będę przedłużać, polecę jednak Wam zainteresować się tą powieścią. Może zakochacie się tak jak ja? Na jesienne, melancholijne wieczory? Idealna. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia