środa, 2 maja 2018

a miało nie być drugiej szansy // Słońce i jej kwiaty // Rupi Kaur


Kiedy czytałam Mleko i miód (a było to ponad półtora roku temu) obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę chciała mieć już styczności z twórczością Rupi Kaur. Szczególnie, kiedy pojawił się jej pierwszy tomik w Polsce i internet zalała fala zachwytów, których nie tyle nie popieram, co w większości po prostu nie rozumiem. 

Jednak trochę czasu minęło i zarówno za granicą jak i u nas pojawił się kolejny tomik tej autorki. Nie byłam tym faktem zachwycona jednak okładka i kilka wierszy, na które się gdzieś natknęłam, sprawiło, że zaczęłam mieć wątpliwości, czy aby na pewno decyzja o niedawaniu Kaur drugiej szansy była słuszną. Po kilku tygodniach skapitulowałam i zamówiłam Słońce i jej kwiaty i wiecie co? Było słabo, ale nie tak źle jak za pierwszym razem. 


Zastanawiałam się, czy pisanie czegoś o tej pozycji ma sens. Nie wiem, czy mogę powiedzieć coś nowego niż w poprzednim poście o Kaur, jednak jakby nie patrzeć, tym razem miałam o wiele niższe oczekiwania (w sumie nie miałam żadnych) a raczej wiedziałam czego się spodziewać, chociaż miałam cichą nadzieję, że będzie lepiej. 

Moje zdanie, że teksty Kaur są tumblrowymi myślami dla nastolatek, się nie zmieniło, jednak muszę przyznać, że niektóre (ale tylko niektóre) do mnie trafiły. Nie wiem dlaczego, ale przyznaję, kilka naprawdę mi się podobało, jednak nawet gdybym natknęła się na nie pojedynczo, nie pomyślałabym, że jest to coś tak dobrego, by brać się za pisanie całego tomiku. Jak już przy nim jesteśmy, cały utrzymany jest w ciekawej tematyce, jednak tutaj pojawia się małe ale. Mam wrażenie, że jest to w sporej części powtórka z rozrywki. Zarówno podział na rozdziały jak i uczucia, które w nich są "opisane" sprawiały, że miałam wrażenie, że czytam raz jeszcze to samo. Jakby powiedzieli co niektórzy, to taki "odgrzewany kotlet". 



Dochodzę do wniosku, że te kilka wierszy, które mi się podobały, to za mało, aby powiedzieć, że coś się zmieniło, owszem, uważam, że tomik jest lepszy, jednak uważam również, że to kwestia tak wielkiego rozczarowania poprzednim razem. Myślę, że gdybym trafiła na słońce i jej kwiaty, przed mlekiem i miodem, byłabym równie zła i rozgoryczona. Teraz takich emocji zabrakło (całe szczęście), jednak w poezji chodzi o to aby wzbudzała emocje, a Kaur nic takie w moim przypadku nie sprawia. Nie porusza, nie daje do myślenia. Dla mnie te tomiki są pisane na siłę i może sprawdzają się jako sposób przelewania myśli jako czegoś prywatnego czy wręcz intymnego, jednak czy dobrym pomysłem jest dzielenie się nimi ze światem? 

Nie mogę powiedzieć, że żałuję sięgnięcia po Kaur raz jeszcze, jednak gdybym tego nie zrobiła - nie straciłabym nic. Jestem znudzona a może raczej obojętna na to, co ona próbowała przekazać. Żałuję, że tego typu twórczość zyskuje tak wielki rozgłos, podczas gdy wiele poetów jest niedocenianych, szczególnie gdy tworzą lub tworzyli rzeczy o wiele piękniejsze. Liczę się jednak z tym, że tak działa współczesny rynek i no cóż. Liczę, że jakaś poezja współczesna mnie zachwyci. Może dobrym pomysłem będzie zapoznanie się z tomikami nominowanymi do nagrody im. Wisławy Szymborskiej? Do poezji podchodzi się indywidualnie, jestem tego świadoma, dlatego podkreślam, to jest tylko i wyłącznie moje zdanie. Mam znajomych, którzy o Kaur myślą coś zdecydowanie odmiennego i mimo że sama uważam inaczej, szanuję to. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia