czwartek, 21 grudnia 2017

winter wonderland // plany & cele na zimę



Zima. Nie będę oszukiwać. Ta pora roku nie ma nic wspólnego z baśniową ośnieżoną krainą. Przynajmniej ta polska zima to jedno wielkie nieporozumienie. Deszcz zamiast śniegu, lub jakiś dziwny opad, który topiąc się nim jeszcze dotknie podłoża, zamienia siebie i wszystko dookoła w breję otulającą świat w szare barwy. Gwar przedświąteczny i atmosfera, która kończy się, zanim święta na dobrą sprawę się rozpoczną. Zima kojarzy mi się z przygotowaniami do świąt, mimo że przecież wtedy jest jeszcze kalendarzowa jesień. Po nowym roku zima mogłaby dla mnie odejść w zapomnienie. Spóźniła się na ferie świąteczne? Ma szansę za rok, teraz poproszę słońce i ciepłą, późną wiosnę. Ale nie ma tak dobrze. Trzeba przetrwać każdą porę, nawet jeśli ta odbiega od obrazów z hollywoodzkich produkcji (chyba że jesteśmy gdzieś w Tatrach, wtedy zwracam honor). W końcu ku mojemu ogromnemu niezadowoleniu, czekają nas co najmniej trzy wspaniałe miesiące, podczas których wychodząc rano z domu będzie równie ciemno jak popołudniem, kiedy będzie się do niego wracać. Miesiące w których nie raz zmokniemy, pewnie nie raz zamarznie nam w nosie (czy Wy też nie znosicie tego uczucia, kiedy wychodzicie na zewnątrz, bierzecie wdech i no...?) i nie raz zatęsknimy za słońcem. 

poniedziałek, 4 grudnia 2017

czy o czymś nie zapomniałam? // podsumowanie listopada


Dobre pytanie, czy o czymś nie zapomniałam? Myślę, że znalazłoby się sporo rzeczy. Chociażby jedzenia z lodówki, bo oczywiście na pociąg musiałam biec. Zapomniałam też zamówić wcześniej prezent na mikołajki, bo przecież "jeszcze mam czas". A jak możecie się domyślić, tego czasu już nie ma, w końcu mikołajki już za dwa dni. No właśnie. Mikołajki za dwa dni, a ja nijak nie potrafiłam znaleźć chwili, by po prostu usiąść z kubkiem gorącej herbaty i przez moment pomyśleć nad tym, jaki był miniony miesiąc. Przejrzeć go z perspektywy czasu, wyciągnąć wnioski, uśmiechnąć się na wspomnienia niektórych wydarzeń i oczywiście zrobić "rachunek" przeczytanych lektur. 

Jaki był listopad? Pełen kapryśnej pogody, pierwszych opadów śniegu (ale nie tam, gdzie pojawiałam się ja), stania na czerwonym świetle i włóczenia się po Wrocławiu w butach pełnych deszczu. To był miesiąc przygotowywania projektów na studia (a raczej próby i pierwszych podejść do tych zadań) i miesiąc w którym bardziej poświęciłam swój czas na filmy i serial, niż na czytanie książek. Nie znaczy to jednak, że dzisiaj o nich nie będzie. Listopad przyniósł jedną, niesamowitą powieść. Historię tak piękną, że nawet po dwóch tygodniach, nie potrafię zabrać się za nic innego. Ktoś już może domyśla się co to takiego? 

środa, 15 listopada 2017

pierwszą częścią gardziłam. co z drugą? // Komisarz // Paulina Świst


PREMIERA 22 LISTOPADA

Trudno mi zacząć w ogóle myśleć, o napisaniu czegokolwiek na temat Komisarza, nie wracając i nie wspominając o Prokuratorze. Jak ktokolwiek śledził losy tej książki na blogu, to zapewne pamięta, że ta pozycja okazała się wielką porażką. Nawet nie rozczarowaniem, a jedną wielką klapą. Czytanie jej wywoływało we mnie wszelkie możliwe negatywne emocje. To był po prostu horror. Nie potrafiłam doszukać się w niej czegokolwiek pozytywnego. Jakim więc cudem piszę o kontynuacji? W maju wyrzekałam się, że już nigdy nie sięgnę po nic pióra Pauliny Świst. Jednak po tylu miesiącach, nie wiem. Po prostu trudno było mi się pogodzić z faktem, że Prokurator był tak zły? Że można pisać tak beznadziejnie? Pomyślałam, że gorzej już być nie może, więc uśpię swoją ciekawość, czy autorka zrobiła jakieś postępy i po prostu przeczytam Komisarza

poniedziałek, 6 listopada 2017

nowy - stary, dobry Zafón // Labirynt Duchów // Carlos Ruiz Zafón


Kiedy myślę o początkach wzmożonego czytelnictwa, w przypadku mojej osoby, nie mogłabym nie wspomnieć o pewnym autorze. Pierwsza książka, która naprawdę mnie przeraziła, pierwsza, która sprawiła, że musiałam ją odłożyć od nadmiaru emocji, to nic innego jak Marina. Historia, która mimo upływu lat, pozostawiła w moim umyśle wiele szczegółów i niuansów w niej zawartych. Jednak pierwszą książką, przez którą całkiem inaczej spojrzałam na literaturę i odkryłam jej niezwykle piękną i pouczającą naturę, to Cień Wiatru. Dostając go w prezencie, nie sądziłam, że po latach, przyjdzie mi z taką niezwykłą wytrwałością wyczekiwać wielkiego finału. Nie będę jednak ukrywać, bałam się, że moja gimnazjalna miłość nie będzie miała kontynuacji po takim czasie. Bałam się, że autor za długo zwlekał z ukazaniem czytelnikom zakończenia tej historii, przez co po prostu to nie będzie już to. Czy ten strach miał jakikolwiek sens? Już teraz mogę powiedzieć, zdecydowanie nie! 

środa, 1 listopada 2017

jak nie czytam, jak czytam // podsumowanie października


Nie taki diabeł straszny jak go malują. Mam tutaj oczywiście na myśli studia. Mogło być gorzej. Mogło nie być czasu na czytanie. Czas jest, jednak zdecydowanie czytać mi się nie chciało. Październik to miesiąc oswajania się z nowym miejscem (nie żeby to zabrało jakoś specjalnie dużo czasu). To były godzinne, a raczej wielogodzinne spóźnienia PKP i wszystkie możliwe problemy z nimi związane (od wykolejenia, przez zerwaną trakcję, brak prądu, wichurę, przewalone drzewo i popsutą lokomotywę). Tak polskie linie kolejowe nie przestają mnie zadziwiać. Jeszcze kilka miesięcy i książka na ich temat będzie gotowa. Jednak nie udało im się mnie zniechęcić do ich korzystania. Muszą się bardziej postarać (ale bez przesady!). Turkot kół sprzyja czytaniu, no chyba że siadł akumulator i zerwało trakcję, wtedy bez światła ciężko czytać. Gdybym miała powiedzieć, gdzie czytałam w październiku to byłoby to gdzieś na trasie Kraków-Wrocław-Gniezno-Gdynia. Co udało mi się w tym czasie przeczytać?  

czwartek, 19 października 2017

szkoda słów, czyli o jakich książkach nie pisałam na blogu // przemilczane tytuły



Długi czas zbierałam się do recenzji kilku tytułów. Koniec końców, nigdy mi się to nie udało. Jednak to nie znaczy, że o tych książkach zapomniałam. Może część z nich nie była warta tego, aby o nich po prostu w ogóle wspominać? Z kolei druga część była dobra, jednak brakowało mi słów, którymi mogłabym wyrazić to, co o nich myślę. Dotarłam więc do momentu, w którym pomysł utworzenia serii postów, w której opowiem o 3-5 takich tytułach, o których nigdy nie powstaną osobne posty, zaczął wydawać się interesujący. Mam nadzieję, że i Wam takie zbiorowe mini recenzje przypadną do gustu. Myślę, że warto spróbować, dlatego poniżej znajdziecie na początek 3 książki, o których nigdzie indziej na blogu nie przeczytacie.


sobota, 14 października 2017

no i po co tyle zwlekałam? // Rdza // Jakub Małecki



Jakub Małecki, to nazwisko nie jest mi obce. Od ponad roku co jakiś czas obijało się ono o moje uszy, jednak nigdy nie było to nic wystarczająco przekonującego, abym nareszcie zdecydowała się sięgnąć, po jakąś książkę. Na Dygot trafiałam nie raz i były to zdecydowanie pozytywne opinie, jednak miesiące mijały, a ja jak po tę pozycję nie sięgałam, tak nie sięgnęłam. Co więc ma w sobie Rdza, że jak tylko o niej usłyszałam, to wiedziałam, że muszę ją przeczytać? 

Bo co to jest za wielka sztuka chodzić po ciemku, jak się ciemności nie boisz? Sztuka jest chodzić po ciemku, jak się od tego cały człowiek trzęsie. To jest wielkie szczęście, bać się. 
Tylko wtedy można pokazać, że się jest odważnym.

Nie ukrywam, że największe emocje czy refleksje, wzbudza we mnie jeden konkretny typ literatury. Nie jest to jeden gatunek, jednak pewien element, który sprawia, że powieści w których on występuje, mają już na samym starcie ogromną przewagę nad innymi. Największe znaczenie mają dla mnie utwory, w których historia - szczególnie ta związana z II wojną światową czy ogólnie powiedzmy 100 lat pomiędzy połową XIX i XX wieku odgrywa mniejszą lub większą rolę. Dlaczego? Chyba sama do końca nie znam odpowiedzi na to pytanie. Mam wrażenie, że problemy w tamtym okresie nie były takie trywialne jak teraz? Uczucia jakie łączyły ludzi były trwalsze a przez wydarzenia jakie je kształtowały jeszcze piękniejsze? Jest to czysto subiektywne podejście, jednak tak to już u mnie jest. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że Rdza łączy dwie historie - jedną z przeszłości i początku II wojny światowej a drugą - historię Szymka, chłopca z małego miasteczka. Po porostu musiałam sprawdzić, czy będzie to coś, w czym będę mogła się zakochać. 

środa, 11 października 2017

Żniwiarz. Czerwone Słońce // Paulina Hendel


Kto już jakiś czas zagląda na bloga, ten pewnie zauważył, że pierwszy tom Żniwiarza wywarł na mnie ogromne wrażenie. Słowiańskie wierzenia "kupiły" mnie bez reszty, mimo że na początku podchodziłam do tej pozycji bardzo sceptycznie. Paulina Hendel stworzyła niesamowity początek serii, pełnej przygód i mrocznych stworów, które nocami budzą się na cmentarzu. Czy kontynuacja utrzymała poziom? Czekałam na Czerwone Słońce z niecierpliwością i cały czas zastanawiałam się, co autorka wymyśliła. Jak koniec końców ta część wypadła? 

Najmocniejsza strona tej powieści, czyli motyw demonologii po raz kolejny mnie oczarował. Pojawiła się szansa na lepsze poznanie niektórych z nawich, które nie jeden raz wystawiały na próbę bohaterów, coś jednak się zmieniło. Kto czytał pierwszy tom ten wie (kto nie, niech teraz zamknie oczy). Magda w ciele zamordowanej dziewczyny - Oliwii, nie jest już tą samą osobą z pierwszego tomu. Wydarzenia z jej ostatnich - 21 urodzin, oraz wydarzenia jakie doprowadziły do śmierci zamieszkiwane przez nią ciało, skumulowały się w mieszankę wybuchową, przez co nie raz ta postać denerwowała nie tylko innych bohaterów, ale także i mnie. 

niedziela, 8 października 2017

cukierkowa czy nie, niektórych książek nie sposób ocenić // It ends with us // Colleen Hoover


PREMIERA 11 PAŹDZIERNIKA

Czytając tę książkę nie byłam w stanie pohamować raczej negatywnych odczuć względem niej, a w szczególności do całokształtu twórczości Hoover. Moje nastawienie względem niej zmieniało się kilkakrotnie. Od początkowego zauroczenia, do znudzenia i złości na autorkę. Jednak dotarłam do pewnego momentu, w którym uświadomiłam sobie, że muszę napisać coś dwutorowo. Osobno opowiedzieć o samej historii z tej książki, a osobno o wielkim rozczarowaniu autorką. Inaczej zdecydowanie dzisiaj nie padłoby z moich ust, żadne pozytywne słowo. 

Twórczość Colleen Hoover śledzę od chwili wydania w Polsce Hopeless. Minęły więc już ponad trzy lata. Przeczytałam w sumie 10 książek tej autorki. Miałam okazję ją spotkać, kiedy była w trasie po Polsce. Jednak po skończeniu tej dziesiątej, czara goryczy się przelała. Już rok temu powstrzymywałam się przed wylaniem swoich żali przy November 9. Confess broniłam, bo tę historię poznałam 2 lata temu i w oryginale zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Teraz jednak nie będę ukrywać, że moja złość, przysłania "radość" z czytania w tym przypadku It ends with us. 

wtorek, 3 października 2017

Ósme Życie tom II // Nino Haratischwili



Obiecałam sobie, że zabiorę się za tę książkę przy pierwszej możliwej okazji. Oczarowana pierwszym tomem Ósmego Życia, po prostu nie wyobrażałam sobie, abym mogła pozwolić kontynuacji na siebie czekać. Co więc się stało, że od momentu kiedy tak bardzo pokochałam powieść Nino Haratischwili minęło ponad pół roku? 

Chyba nigdy nie dowiem się, dlaczego zwlekałam, tym bardziej, że drugi tom stał na mojej półce już od bardzo dawna. Muszę przyznać jednak, że był to wielki błąd. Jeżeli macie możliwość, to nie odkładajcie kontynuacji na później, bo zaszkodzicie tylko sobie. Żałuję, przede wszystkim dlatego, że dużo wątków zatarło się w mojej pamięci, przez co niektóre wydarzenia i bohaterowie musieli dać mi czas, abym sobie uświadomiła kim są. 

niedziela, 1 października 2017

podsumowanie września


Ktoś mi powie, gdzie podział się wrzesień? Ostatni miesiąc wakacji i względnego spokoju? Ostatnie dni zleciały tak szybko, że nie wiem jak to się stało, ale już oficjalnie jestem studentką i mieszkanką Wrocławia. Ten miesiąc zdecydowanie przyniósł wiele nowego, ale także i kilka wspaniałych lektur, które w gruncie rzeczy przeczytałam w ostatnim tygodniu. Ale o tym za chwilę. 

We wrześniu przeczytałam w sumie 7 książek. Co prawda kilka z nich było wcześniej zaczętych, jednak to zdecydowanie najlepsze książki nie tylko września ale i całego roku, a nawet i życia. Pewnie wiecie, jaką książkę mam na myśli. Żałuję, że tak mało tekstów pojawiło się na blogu, jednak recenzje tytułów które przeczytałam, będą się stopniowo pojawiały. Możecie być tego pewni, ponieważ już 3 teksty są zaplanowane i czekają na automatyczną publikację. W październiku się ubezpieczam, bo zanim się plan zajęć nie zdeklaruje, wolę być przygotowana na brak czasu. 

środa, 27 września 2017

droga do autodestrukcji // Oskarżenie // Remigiusz Mróz



O Chyłce nie pisałam na blogu bodajże od roku. Ponad roku - mimo że w międzyczasie ukazał się 5 tom. Sama nie wiem, dlaczego o nim, nie pojawiło się nic na blogu. Kiedy zabierałam się za szóstą część myślałam, że również nie będzie sensu nic o niej pisać, bo w końcu ile można. Każda książka jest podobna. Jednak bardzo się myliłam. Musicie mi jednak uwierzyć, że wolałabym mieć rację i wyjść z założenia, że jeśli mam powtarzać to samo co o czterech pierwszych tomach to nie napiszę nic. Jednak mój żal nie pozwala przejść "cichaczem". Nie tym razem. Bo wydźwięk dzisiejszego postu zdecydowanie będzie się różnił od pozostałych. 

Serię o Chyłce i Zordonie śledzę od samych początków. Żadna książka przez Kasacją nie przekonała mnie do zapoznania się z twórczością Mroza (jednak później nadrobiłam Parabellum, które  koniec końców pokochałam). Jednak kiedy prawniczka śmiałym krokiem wkroczyła do polskiej literatury, stwierdziłam, że nic nie szkodzi spróbować. Ponad 2 i pół roku. Tyle minęło od wydania Kasacji. Pamiętam dzień kiedy kupiłam z przyjaciółką tę książkę, bo uciekł nam wtedy tramwaj i ledwo zdążyłyśmy na pociąg. Ale byłyśmy na spotkaniu autorskim. Wierzyć się nie chce, że wtedy było na nim chyba nawet niespełna 30 osób. Teraz? Kilkugodzinne kolejki ustawiające się na długo przed rozpoczęciem. Mimo upływu czasu, Kasację nadal wspominam pozytywnie. Kiedy wracam do niej myślami, czuję ten ogrom emocji zawarty jak się okazało nie tylko w pierwszym tomie. Jednak ten szósty coś we mnie zmienił. I mam nadzieję, że uda mi się w następnych zdaniach powiedzieć, co takiego. 

niedziela, 17 września 2017

Szczygieł - pseudo błyskotliwy bełkot, którym zachwyca się szara masa czy jednak coś więcej? // Szczygieł // Donna Tartt



Nikt nie wybiera własnego serca. Nie możemy zmusić siebie do tego, żeby chcieć czegoś, co dobre dla nas lub dla innych ludzi. Nie wybieramy tego jacy jesteśmy. 

Czytamy książki, fascynujemy się sztuką w szeroko rozumianym tego słowa znaczeniu. Ale ile razy chodzimy znudzeni do muzeów, bo tak wypada? Oglądamy filmy i chodzimy do kina, bo wtedy inaczej obraz na nas oddziałuje... Książek czytamy kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt rocznie. Jednak po ile z nich sięgamy ze względu na samo poczucie piękna i jakiegoś wewnętrznego poczucia spełnienia? Czytamy na wyścigi, coraz częściej liczy się ilość a nie jakość. Donna Tartt jest gdzieś jednak poza tym. To nie jest autorka, po którą można sięgnąć i przeczytać tylko ze względu na to, że "taka jest moda". Obiecuje Wam, że bez otwarcia umysłu książki tej autorki będą nudne, niezrozumiałe i pozbawione sensu. Owszem, można zabrać się za lekturę, aby przekonać się o co chodzi. Jednak mam nadzieję, że zaledwie po kilku stronach zrozumiecie, że te setki stron wymagają skupienia i zaangażowania. Tylko wtedy kiedy dotrzecie do końca, będziecie mogli poczuć ogrom powieści jaką jest Szczygieł (nie wypowiadam się na temat Tajemnej Historii, gdyż zwyczajnie jeszcze jej nie przeczytałam). Dopiero wtedy, gdy spojrzycie na tę książkę jako całość i zagłębicie się w jej słowa, szczególnie te końcowe, będziecie mogli poczuć, że to jest TO. 

czwartek, 14 września 2017

autumn vibes // plany & cele na jesień '17


Jesień. Ulubiona pora roku wielu książkoholików. Za co? Chyba dużo tłumaczyć nie trzeba. Za kolorowe liście na drzewach. Za ich szum i szmer pod butami. Za ostatnie ciepłe i jasne promienie słońca popołudniami. Za sweterki, aromatyczne herbaty, kakao i ciasta dyniowe. Za długie wieczory przy świecach z naprawdę dobrą lekturą bądź filmem. Za jazdę na rowerze po parku, za spacery w czasie deszczu. Za grube skarpety, gorące szarlotki ale przede wszystkim za radość i po prostu za klimat. 

Jednak w tym roku pogoda szaleje. Jesień była, jest a przecież dopiero będzie. Ranek potrafi zaskoczyć słońcem, aby po południu lunął deszcz, a wieczorem znów wiatr i powietrze jakby rano miała nas zastać śnieżyca. Przecież to początek września! Ale jako że w sumie bardziej pasuje tu kwietniowe powiedzenie "kwiecień plecień, bo przeplata trochę zimy, trochę lata" to myślę, że to dobra pora aby opowiedzieć Wam o moich planach na jesień. I tych książkowych i filmowych, a może i podróżniczych, i muzycznych. Postaram się też, do każdej z tych kategorii dorzucić garść polecajek z ubiegłych lat. 

niedziela, 10 września 2017

3 urodziny bloga, czyli jak wytrwałam w sferze blogowej przez trzy lata



Trzy lata, wczoraj minęły dokładnie 3 lata, od dnia, kiedy na blogu pojawił się pierwszy post. Nie wierzę, że to już taki szmat czasu. Oczywiście dla niektórych trójka to mała liczba. Ja jednak jestem dumna, że tyle lat wytrwałam i mam zamiar doczekać ich jeszcze wielu. Wtedy - 9 września 2014 roku, raczej nie myślałam, że dzisiaj będę w takim miejscu, że blog stanie się stałym elementem mojego życia. 

Początki z perspektywy czasu wydają mi się śmieszne. Ale przecież jakoś trzeba było przez nie przejść. Blog powstał na samym początku liceum. Towarzyszył mi przez ten okres i na pewno nie raz pomógł. To była moja odskocznia od klasy o profilu ścisłym. Teraz na studiach już raczej humanistycznych nie zamierzam go porzucać. Najpierw Find the Soul, teraz Fantastyczne książki, zostają na stałe. Wiecie, żałuję, że przez ten czas narodziło się i umarło kilka naprawdę ciekawych miejsc w sieci. Mnie również zdarzały się chwile słabości, jednak chyba nie potrafiłabym tego rzucić. Nie po tym wszystkim. Nie po tych wszystkich cudownych momentach. Spotkaniach z Wami na Targach Książki, spotkaniach z autorami, na które jechałam przez połowę kraju. Przez ludzi, którzy przez ten czas pojawili się w moim życiu. Przyjaźnie, które trwają już przez lata i które tylko się umacniają. Nigdy bym nie pomyślała, że praktycznie gdzie nie pojadę, zawsze mogę napisać do kogoś, kto chciałby wyskoczyć na wspólną kawę i przejść się po pobliskich księgarniach. Już nie są straszne dalekie wyprawy, spanie w dziwnych miejscach, kiedy towarzyszą Ci osoby, z którymi dzielisz pasję. 

środa, 6 września 2017

czy ja właśnie zrozumiałam fizykę? // Wszechświat w Twojej dłoni // Christophe Galfard // przedpremierowo


PREMIERA 13 WRZEŚNIA

Mat-fiz. Trzy lata mojego życia. Matematyka, fizyka i informatyka jako stały rozkład dnia. Nigdy jednak nie przywiązywałam wielkiej wagi do praw natury, rządzących naszym światem i naszą codziennością. Wiem jednak jedno. Wszechświat nie mieści się w dłoni. A może jednak? 

Nazwisko Galfarda może być Wam nieznane. Mam jednak ogromną nadzieję, że Hawking Wam nie umknął, nawet jeśli jesteście z przedmiotami ścisłymi na bakier. Ten człowiek to jeden z najwybitniejszych uczonych naszych czasów, a Galfard to jego uczeń. Tylko ten jeden fakt wystarczył, abym rzuciła wszystko dla tej pozycji. Czarne dziury, potęga i bezmiar wszechświata to coś, co fascynuje mnie od dziecka, od czego boli mnie głowa, gdy tylko o tym myślę. Jednak Galfard przez 400 stron sprawił, że wszechświat nareszcie pomieścił się w mojej głowie i sprawił, że dostrzegłam w tym wszystkim sens. 

sobota, 2 września 2017

czytam, czy udaję, że czytam? // podsumowanie sierpnia



Wakacje się skończyły i mimo że zostało się jeszcze kilka tygodni, zanim rozpocznie się rok akademicki, to już psychicznie jestem przygotowana na to, że wolne się skończyło. Może to mnie zmobilizuje, aby czytać więcej? Czy tylko u mnie jest taka zależność, że im więcej mam do nauki na zajęcia, tym więcej czytam? A gdy mam wolne, nieprzeczytane stosy rosną w zastraszającym tempie? 

Lipiec zapoczątkował czytelniczy kryzys, który trwał w najlepsze przez większość sierpnia. Mogę jednak przyznać już, że wiem dlaczego ostatnio w ogóle czytanie nie sprawiało mi przyjemności. Kolejne rozczarowania podczas czytania, sprawiły że zaczęłam poszukiwać powodu i go znalazłam. Przyzwyczaiłam się do czytania książek, które porywają od pierwszych stron, które zasługują na więcej niż 10/10. Przez to zapomniałam, że takie 7/10 także potrafią być niezwykle wartościowe i przyjemne. Wszystko zależy od podejścia. Długo zajęło mi przypomnienie sobie o tym. Jednak zawsze lepiej późno niż wcale. Co prawda, sierpień przede wszystkim był miesiącem rozczarowań, jednak jego końcówka daje nadzieję, na lepszy wrzesień. 

czwartek, 31 sierpnia 2017

czy umiem się streszczać? // Felicia Zaginęła // Jørn Lier Horst



Ilekroć zbliża się premiera nowej książki Horsta, nie mogę się doczekać powrotu do dobrze znanych mi postaci. Kiedy "jesteście" z nimi przez blisko dwa lata, w pewien sposób zżywacie się z nimi. Czy to jest przyczyną tego, że cokolwiek by się nie działo, każda kolejna historia robi na mnie podobnie dobre wrażenie? Czy może tym razem autorowi podwinęła się gdzieś noga, a właściwie pióro i mam się czego przyczepić? 

Felicia Zaginęła to drugi tom serii o komisarzu Wistingu (a ósmy wydany u nas). Można by powiedzieć, że to nie pierwsza (a już na pewno nie jedyna) seria, której głównym bohaterem jest policjant. W ostatnich latach pojawiło się wielu "wspaniałych" komisarzy, którzy w taki lub inny sposób zawładnęli czytelnikami. Co ma więc w sobie William Wisting, że mimo poplątania w kolejności wydawania części serii, czytelnicy się nie poddają i powoli układają poszczególne historie w całość? 

czwartek, 24 sierpnia 2017

Dziewczyna z Brooklynu // Guillaume Musso



Kiedy romanse, młodzieżówki, fantastyka, a nawet ukochani autorzy nie pomagają w walce z czytelniczym dołkiem pt. "nic mi się nie podoba", czas sięgnąć po większy kaliber, zwany thrillerem. Dawno nie sięgałam po ten gatunek, ze względu na to, że lato to niekoniecznie najlepszy na nie czas, że jestem przyzwyczajona do czytania kryminałów i sensacji jesienią i zimą... bla, bla, bla. Jednak skoro nic ostatnio mi się nie podoba, to czemu nie zaryzykować. W końcu do stracenia nie było nic, więc w taki sposób zdecydowałam, że to jest ten moment na Dziewczynę z Brooklynu. Czy to była dobra decyzja? No już nie koniecznie... ha! Żartuję. Dzisiaj nie wyleję "wiadra hejtu", ale w sumie, sami się przekonajcie. 

Guillaume Musso, to autor o którym muszę przyznać, nic wcześniej nie słyszałam. Jednak kiedy dotarły do mnie głosy, że okładka jest tylko na pozór "Sparksowa", a historia tak naprawdę skrywa całkiem niezły thriller (tak, mam na myśli Paulę z www.ruderecenzuje.pl), moja ciekawość musiała zostać zaspokojona. Bo kiedy nawet czekając w kolejce u optyka, pani zaczyna emocjonalnie reagować, kiedy tylko zauważa co czytasz, coś musi w tym być. Wtedy kiedy sama byłam na 30 stronie, dostałam rozkaz, aby zaznajomić się z całą twórczością tego autora, bo "to książka mojego ukochanego pisarza!". Czy możecie przejść koło tego obojętnie? No ja nie potrafię. 

niedziela, 20 sierpnia 2017

Lord of Shadows, czyli jak rozdeptać serce czytelnika i zaśmiać się wszystkim w twarz (Władca Cieni // Cassandra Clare)



POLSKA PREMIERA 27 WRZEŚNIA


There's a legend about that clock. For a second when it chimes the hour the gates to Heaven open...

To nie będzie recenzja. W sumie nie wiem co to będzie. Wylanie żali? Udowodnienie, że niektórzy autorzy nie mają za grosz empatii do własnych czytelników, a o postaciach nawet nie wspominając? Nie bez powodu na blogu nie znajdziecie żadnego konkretnego tekstu na temat książek Cassandry Clare. Poznałam twórczość tej autorki kilka lat temu. Jednak nigdy nie znalazłam sposobu, w jaki mogłabym wyrazić, co tak naprawdę ona dla mnie znaczy. Ukochani bohaterowie? To zdecydowanie ci, których powołała do życia ta autorka i która im te życie bardzo często odbiera... 

Jakby się dało zakończyć podsumowanie Lord of Shadows // Władcy Cieni w jednym zdaniu, byłoby to coś podobnie brzmiącego do: to słabsza część od pozostałych, jednak łamiąca serce i igrająca ze wspomnieniami poprzednich tomów... Bo nie będę ukrywać, że jest kilka rzeczy, które mi się nie podobały, jednak może już ktoś zauważył, że ostatnio podczas czytania mam włączony filtr wychwytywania wad. Na szczęście Clare w wielu momentach się obroniła. 

niedziela, 13 sierpnia 2017

smoki, prześladowanie magów, czy to Merlin? Potter? nie, to Adrian // Zaklinacz ognia // Cinda Williams Chima // przedpremierowo


PREMIERA 17 SIERPNIA

O złych książkach mówi się najłatwiej (przynajmniej mi w takim przypadku najprościej dobrać słowa). O tych rewelacyjnych mówi się z kolei z przyjemnością i nawet nie zauważa się, kiedy to nas całkowicie pochłania. Co więc z tymi nudnymi pozycjami? Takimi co na samą myśl nie jest się w stanie powstrzymać ziewnięcia? Mam nadzieję, że i ja Was nie zanudzę dzisiejszym monologiem. Dobrze chociaż, że samej książki pod tym względem nie sposób pokonać. 

Cinda Williams Chima - to nazwisko do niedawna nie mówiło mi kompletnie nic. Jednak muszę przyznać, że autorka potrafi zaciekawić czytelnika już po pierwszych stronach. To właśnie początek tej książki zadecydował, że po nią sięgnęłam. Szkoda tylko, że kolejne strony nie spełniły moich oczekiwań, a sama historia nie była tak magiczna jak myślałam. Ale po kolei. 

wtorek, 8 sierpnia 2017

spontanicznie czy jednak z planem? // bullet Journal dla książkoholika


Podobno planowanie "wszystkiego" odbiera życiu ten dreszczyk związany z niewiadomą. Kto jednak powiedział, że planowanie (oczywiście w umiarze) nie może iść w parze ze spontanicznością? Powiem tak. Sama przez długi czas (a właściwie przez 17 lat życia) patrzyłam krytycznym okiem na wszelkiego rodzaju kalendarze i plannery. Zmieniło się to jednak w liceum i już drugi rok nie wyobrażam sobie, że w mojej torbie braknie narzędzia jakim jest planner. Na początku miałam taki "typowy" - w specjalnym "segregatorze" firmy Projekt Planner (zrezygnowałam jednak z niego bo zajmował za dużo miejsca, a tego na notatki zawsze mi brakowało. Planner tej firmy nadal mi się jednak bardzo podoba, aczkolwiek obsługa tej firmy i sklepu jest koszmarna - ciągle terminy są przesuwane, blog ledwo zipie a sklep lubi często nie działać). 2017 rok zaczęłam z Minimal Plannerem od Madama.co (ten jednak strasznie się brudził) i zakończyłam z nim współpracę wraz z końcem szkoły, a w sumie maturami (naprawdę było go wstyd gdziekolwiek publicznie wyciągać). Stwierdziłam wtedy, że wypróbuję system Bullet Journal, z którego korzystam 3 miesiąc (i na razie postanawiam w nim zostać) dlatego dzisiaj taki post - ponieważ wiele osób na instagramie pyta mnie, z czego korzystam, gdzie się inspiruję, lub po prostu z ciekawości chce wiedzieć o co w tym chodzi. Tak więc już tłumaczę.

piątek, 4 sierpnia 2017

zmęczyłam czy przeczytałam? // Ocalałe // Riley Sager // przedpremierowo

PREMIERA 1 LUTEGO 2018

Znacie to, kiedy do premiery książki jeszcze daleko, ale wy już wiecie, że to jest TO? Kiedy historia robi furorę wśród czytelników, kiedy wszyscy są zdziwieni, że okazała się AŻ TAKA DOBRA, bo w końcu nikt tak naprawdę w to nie wierzył i musiał się sam przekonać? Kiedy spotykasz porównanie do swojej wielkiej miłości, a nawet słowa, że TA KSIĄŻKA jest od niej lepsza? (mam tutaj na myśli Lokatorkę) A znacie to uczucie, kiedy po tym wszystkim, okazuje się, że to wcale nie było TO, a raczej nic nieznaczące, malutkie to...?  Czy dzisiaj będzie długo? Tego nie wiem, ale wiem jedno. Jestem rozdarta przez Riley Sager! Teraz tylko pytanie. Która część przeze mnie bardziej przemawia? Ta za, czy ta przeciw? 

Quincy przeżyła masakrę. Dziesięć lat temu, wszyscy jej znajomi zginęli, zostali brutalnie zamordowani, a ona jako jedyna przeżyła. Dlaczego? Tego nie wie ona sama. Jednak nie jest jedyną, która chce się tego dowiedzieć. Lisę, Sam i Quincy łączą tragiczne wydarzenia z przeszłości. Prasa okrzyknęła je "Ocalałymi". Jednak czy tak naprawdę kiedykolwiek uwolniły się od tego co je spotkało? Czy przeszłość cały czas je definiuje? 

wtorek, 1 sierpnia 2017

dlaczego czytanie mi się znudziło? // podsumowanie lipca


Połowa wakacji jest już za sporą częścią z Was (przepraszam, że tak brutalnie o tym piszę). Dla mnie także, chociaż jeszcze ciągle mam dwa miesiące. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo mam już ich dosyć. Niby najdłuższe wakacje są raz w życiu i te sprawy, jednak dla mnie, nawet i standardowe dwa miesiące - lipiec i sierpień - stawały się po czasie nie do zniesienia. Co więc mogę powiedzieć, kiedy wolnego mam aż 4 i pół miesiąca? Ja już chcę na studia! Jeśli ktoś myślał, że przez ten wolny czas, przeczytam rekordową liczbę książek, to się zdecydowanie mylił. To w szale maturalnym czytałam więcej. A teraz będzie chyba jedynie gorzej. Ja po prostu już nie chcę czytać... 

środa, 26 lipca 2017

Nie zapomnij mnie // Anna Bellon



Dzisiaj będzie po polsku, czyli na przekór. W końcu kto nie lubi mieć opinii innej niż wszyscy? Rok temu, po premierze Uratuj mnie (czyli polskiej książki wydanej najpierw na Wattpadzie) nastąpił wysyp krytyki zarówno na autorkę i jej opowieść. Czy ja byłam jedną z tych osób? O dziwo nie. Tak jak nie potrafiłam obronić Imagines (które w moim odczuciu jest jeszcze gorsze niż wcześniej), tak nie uważam, aby twórczość Anny Bellon zasłużyła na taki negatywny odzew. Dlaczego? Ponieważ mam wrażenie, że patrzę na obie książki Uratuj mnie i Nie zapomnij mnie, trochę innymi kategoriami niż zazwyczaj. Zaraz Wam to wyjaśnię. 

Nie zapomnij mnie to tak jakby kontynuacja pierwszej części serii The Last Regret. Piszę tak jakby ponieważ tym razem przenosimy się kilka lat do przodu, kiedy to zespół zyskał już sławę. Historia jednak nie skupia się na Mai i Kylerze, a na Ollim i jego przeszłości, która jak się okazuje, pozostała nieodkryta nawet przez niego samego. Chłopak z domu dziecka przeżył wiele, miał jednak o wiele więcej szczęścia niż jego najlepsza przyjaciółka, która po latach znów pojawia się w jego życiu. Jednak czy złamane serce da o sobie tak łatwo zapomnieć? 

poniedziałek, 17 lipca 2017

współczesna poezja to? DNO! // Miłość, po prostu // Żurnalista.pl

Poezja to sprawa indywidualna. Jej magia, to właśnie to, że każdy odbiera ją na swój własny sposób. Jaka jest dla mnie, najważniejsza cecha dobrej poezji? Uniwersalizm. Może po języku polskim, wszystkich już to znudziło, ja jednak coraz bardziej to doceniam. Kiedy nawet po latach, baaa stuleciach, sens utworu łatwo odczytać. Nie opuszcza mnie więc jedna smutna myśl. Co się stało z poezją XXI wieku? Ona nie jest trudna w zrozumieniu. Jest o wiele gorzej. Ona nic sobą nie reprezentuje. Czy naprawdę każda myśl przelana na papier staje się wierszem? 

Wiecie, ja naprawdę uwielbiam sięgać po tomiki poezji. Poe, Szymborska czy Pan Cogito Herberta, to stały element mojego literackiego świata. Lubię sięgać po nowe dla mnie utwory. Ta ciekawość doprowadziła mnie do ogromnego rozczarowana Milk & Honey. Jednak po blisko roku, dałam kolejną szansę "poezji" XXI wieku. I wiecie co? W skrócie powiem jedno... Było jeszcze gorzej. 

sobota, 15 lipca 2017

Królewska klatka // Victoria Aveyard


Zdarzają się książki dobre i złe. Wciągające i nudne. Każdy może, ten sam tytuł, odebrać na swój własny sposób. Są różne gusta i guściki, jednak nawet i gust potrafi z czasem się zmienić. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ jeżeli przeczytalibyście moje recenzje o poprzednich książkach Victorii Aveyard, odnieślibyście wrażenie, że bardzo mi się one podobały. Jednak jeśli doczytacie ten post do końca to (uwaga spojler!) dowiecie się, że trzeci tom zdecydowanie mnie nie oczarował, a wręcz przeciwnie. Sprawił, że miałam ochotę tą książką rzucać we wszystkie kąty i wpaść w histerię na oczach autorki, za to, że tak krótko mówiąc, schrzaniła ten tom i... moją ukochaną postać! 

Dużo osób, jeszcze zanim zaczęłam czytać Królewską klatkę zapowiedziało, że ta część jest po prostu nudna i słaba. Nie potrafiłam sobie jednak odmówić sięgnięcia po nią. Cały czas obiecywałam sobie, że zrobię to tylko dla Mavena, bo inne postacie bardzo mnie zaczęły irytować w poprzednim tomie (poza Calem, bo go nie lubię od samego początku). Jednak dopiero po 15 stronach, które sama przeczytałam, zrozumiałam, że te wszystkie głosy mogą mieć rację. Już sam początek jest bardzo zniechęcający. Ale na szczęście, bookathon był wystarczającą motywacją, aby się z tą pozycją uporać. 

piątek, 14 lipca 2017

bookathon - podsumowanie


Myślę, że spora część z Was, zauważyła, że w ubiegłym tygodniu miał miejsce Bookathon, czyli maraton czytelniczy. Co prawda, była to już któraś edycja, jednak na dobrą sprawę, dopiero tym razem, zdecydowałam, że wezmę w nim udział. 

Myślę, że nie muszę przedstawiać samej idei bookathonu - przez 7 dni czytamy książki, które w większym lub mniejszym stopniu będą odpowiadały codziennym wyzwaniom, a przy tym po prostu czerpiemy radość z czytania. Najważniejsze to po prostu czytać. A to jest też świetna okazja, aby wraz z tysiącem innych osób, na bieżąco dzielić się uwagami, na temat czytanych przez nas pozycji. 

Jednak dzisiaj nie o tym, czym jest bookathon, a o tym, co udało mi się przeczytać. Bo jest to chyba mój osobisty rekord! 

niedziela, 9 lipca 2017

podsumowanie czerwca


Lipiec zagościł już na stałe, a ja dopiero teraz znalazłam chwilę, aby podsumować miniony miesiąc. Ktoś jeszcze pamięta o czerwcu i o tym, co udało mu się w nim przeczytać? Ja zdecydowanie tak, więc czy ma znaczenie, że nowy miesiąc trwa już ponad tydzień (a ja przeczytałam w ciągu jego trwania więcej niż przez cały czerwiec?). 

Wynik w tym miesiącu nie był imponujący, książki raczej też utrzymane na równym poziomie, aczkolwiek znalazła się ta najgorsza, którą aż trzeba paluchem pokazać. Ale o tym za chwilę. 

piątek, 7 lipca 2017

Światło, które utraciliśmy // Jill Santopolo


Moja pierwsza myśl, kiedy zobaczyłam tę książkę? "Ta książka ma przepiękną okładkę, ale tytuł to czysta kopia Światła, którego nie widać." Jakie więc było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że ten tytuł nawiązuje do jednej z moich ukochanych powieści nie bez przyczyny. Jednak jeśli chcecie się przekonać w jaki sposób, to niestety musicie sami sięgnąć po tę pozycję. Nie będę Wam odpierać tej przyjemności. 

Uwielbiam jak akcja powieści dzieje się w wielkiej metropolii. Kiedy życie bohaterów jest ukształtowane przez takie a nie inne warunki i zasady obowiązujące w miejscu, które ich wychowało i ukształtowało. Jill Santopolo zabiera czytelników do Nowego Yorku, któremu to właśnie dedykowana jest książka. Miastu, które tętni życiem, miejscu na którego widok świat wstrzymał oddech, kiedy 11 września 2001 roku, runęły wieże World Trade Center. Tego dnia zakończyła się historia niejednego życia, wtedy też zaczęła się wspólna opowieść dwojga bohaterów - Gabe'a i Lucy. Tragiczne wydarzenia, które rozegrały się na ich oczach sprawiły, że zrozumieli, że życie jest kruche i krótkie. Należy więc przeżyć je tak, aby marzenia nie były jedynie nierealnymi, alternatywnymi możliwościami ich życia. Marzenia trzeba realizować, a każdy dzień przeżyć z pasją. 


wtorek, 4 lipca 2017

piaskiem po oczach // Zdrajca Tronu // Alwyn Hamilton


PREMIERA 5 LIPCA

Od kiedy czytałam pierwszy tom tej serii, minęło już trochę czasu. Utkwił mi jednak w głowie komentarz jednej dziewczyny: czasami mimo wyraźnych wad w powieści, po prostu najlepiej dać się porwać świetnej fabule i czerpać z niej jak najwięcej radości. Buntowniczka miała niedociągnięcia, bohaterowie byli egoistyczni (Amani), wybuchowi (Amani) i czasem denerwujący (Amani). Czasami niektóre fragmenty były przewidywalne i schematyczne. Jednak mimo wszystkich tych niedociągnięć, nie była to historia, która pozostałby mi obojętna. Dałam się wciągnąć w fabułę i tego nie żałowałam. Czy żałuję więc sięgnięcia po kontynuację? 

Młodzieżówki, szczególnie te z elementami fantasy, lubią w pewnym stopniu nachodzić na siebie. Trudno o historię, która w żadnym momencie nie przypominałaby wcześniej czytanych książek. Zdrajca Tronu nie oszczędził mi wspomnień, czy podobnych sytuacji jak z innych serii. Momentami czułam się jak w Rywalkach, Diabolice czy (o zgrozo!) Czerwonej Królowej. Jednak były to tylko delikatne przebłyski, kojarzące się z tym, co dobre. Nie uważam więc tego za coś niezwykle niedopuszczalnego. 


sobota, 1 lipca 2017

Po własnych śladach // Mariusz Koperski



Od momentu, kiedy czytałam ostatni kryminał, minęło już trochę czasu (oczywiście przemilczę tutaj epizod z Prokuratorem). Nie jest więc niczym dziwnym, że Po własnych śladach, czytało mi się szybko i w gruncie rzeczy przyjemnie. Co jednak skrywa w sobie ta pozycja? 

Muszę przyznać, że na początku nie zwróciłam uwagi na to, że akcja tej książki dzieje się w okresie Bożego Narodzenia. Najmocniej moją uwagę przykuł fakt, że akcja dzieje się w Zakopanem, a co za tym idzie, była to okazja, aby chociaż w taki sposób, wybrać się tam w wakacje. Wielkie było więc moje zdziwienie, kiedy zaczęłam czytać i okazało się, że już od pierwszej strony szaleje tam potężna śnieżyca. Ale cóż, nie sprawia to, że tę pozycję można czytać tylko zimą. 

niedziela, 25 czerwca 2017

Prokurator // Paulina Świst

To nie tak miało być... 

Moja relacja z tą pozycją, jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi, od samego początku była skomplikowana. Kiedy tylko usłyszałam o tej pozycji, od razu ją odrzuciłam. Nie było opcji abym ją przeczytała. Z czasem jednak uległam medialnemu rozgłosowi, skusiłam się "polskimi realiami" i faktem, że książka została wydana pod pseudonimem, przez prawdziwą panią prawnik. Szczerze przyznam, nie dziwię się, że nie chce ona ujawnić swojego nazwiska. Na jej miejscu w życiu nie przyznałabym się, że ta książka wyszła spod mojego pióra. 

Pamiętacie falę krytyki na Zmierzch, After i burzliwe 50 twarzy Greya? To wyobraźcie sobie książkę, która łączy te wszystkie pozycje, wraz z domieszką "prawniczego świata". O tak, z tego nie mogło wyjść nic dobrego. Znaczy pewnie by mogło, ale nie tym razem. 

środa, 21 czerwca 2017

Książę Mgły // Carlos Ruiz Zafón


Zafóna nikomu przedstawiać nie muszę (a przynajmniej mam taką nadzieję). Autor Cienia Wiatru, już lata temu, zdobył serca czytelników. Jednak zanim przyjdzie nam nacieszyć się czwartym tomem wspomnianej serii (premiera w październiku), zadecydowałam, że warto byłoby nareszcie, zapoznać się z pierwszymi książkami autora, których do dzisiaj nie miałam okazji przeczytać. 

Książę Mgły, to pierwszy tom Trylogii Mgły, w której o ile się nie mylę, książki się ze sobą nie łączą (tak przynajmniej słyszałam, sama sprawdzę to w najbliższej przyszłości). Jest to po pierwsze debiut, ale przede wszystkim początek niesamowitej drogi, pełnej magii, tajemnic, przerażenia i niesamowicie wciągających historii. 

Jeżeli czytaliście "nowsze" pozycje autora, to mogliście zauważyć jego charakterystyczny styl, pełen napięcia, a nawet grozy, budzącej się podczas lektury. Jeśli zastanawialiście się kiedykolwiek, skąd się to wzięło, to odpowiedź jest prosta: Zafón już od pierwszej książki obrał sobie taką a nie inną ścieżkę. Już od samego początku to był jego sposób na książki, który po latach można uznać za znak rozpoznawczy. Jednak czy już pierwsza powieść była tak wyjątkowa? 

poniedziałek, 12 czerwca 2017

Kroniki Jaaru. Księga luster // Adam Faber // PRZEDPREMIEROWO



PREMIERA 14 CZERWCA

Jest dużo takich książek, które chciałabym mieć na półce, chociażby tylko i wyłącznie dlatego, że mają przepiękne okładki. Przyłapuję się na tym, że coraz częściej tylko to, staje się wyznacznikiem tego, czy po jakąś pozycję sięgnę (oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że tak robić nie powinnam, bo zazwyczaj okładka ma się nijak do treści, ale czasami po prost nie da się oprzeć). Czy jest więc coś dziwnego w tym, że kiedy tylko zobaczyłam Kroniki Jaaru, po prostu musiałam o tę pozcję wzbogacić biblioteczkę? Jednak spokojnie, żeby nie było - najpierw przeczytałam o czym ta historia jest, a kiedy uzmysłowiłam sobie, że ta, może być podobna do takich baśniowych opowieści z dzieciństwa, to krzycząc głośne hurra! musiałam ją mieć i koniec, kropka, nie było innej opcji. No i ją mam, i nawet już ją przeczytałam. Teraz tylko uzbrójcie się w cierpliwość, bo do powiedzenia mam naprawdę dużo.

piątek, 9 czerwca 2017

Losy Tearlingu // Erika Johansen


Każdy ma taką serię, do której ma wyjątkowy sentyment. Czy w moim przypadku jest to właśnie seria o Tearlingu? Recenzja pierwszego tomu pojawiła się na blogu blisko dwa lata temu, o drugim tomie z kolei pisałam już ponad rok temu. Czy jest więc coś, co chciałabym dodać? Z jednej strony mam wrażenie, że o każdym tomie mogłabym powiedzieć to samo, jednak czy na pewno? Każdy z nich jest inny, każdy czymś zaskakuje. Drugi tom oczarował mnie swoją nieprzewidywalnością, pierwszy brutalnym światem, co do tego dorzuciła ostatnia część? 

Tak jak z Pieśnią Jutra, na Losy Tearlingu również czekałam z niecierpliwością, ale nie potrafiłam się za nie zabrać zaraz po premierze. O Pieśni Jutra słyszałam słowa rozczarowania, które w pewien sposób przyćmiły moją chęć sięgnięcia po nią (i oczywiście nie chciałam czytać, żeby nie musieć znów tak długo czekać), o Losach Tearlingu słyszałam z kolei głosy zawodu i żalu, że autorka tak, a nie inaczej, zakończyła całą serię. Byłam niezwykle ciekawa, co też Erika musiała zrobić, że prawie wszyscy, jak jeden mąż, uważają zakończenie za niewykorzystany potencjał. Ja jednak już teraz przyznam - kompletnie tych głosów nie rozumiem. Czy zakończenie mnie usatysfakcjonowało? Jak najbardziej, ale dlaczego - o tym za chwilę.

niedziela, 4 czerwca 2017

Ogród małych kroków // Abbi Waxman // PRZEDPREMIEROWO


PREMIERA 14 CZERWCA

Wiecie jak to jest, kiedy podczas czytania jakiejś książki, dosłownie czujecie promienie słońca na twarzy, zapach miejsc, w których znajdują się bohaterowie? Są książki, które trzymają w napięciu, szarpią nerwy, ale są też i takie, które w subtelny sposób poruszają zmysły czytelnika. Czy Ogród małych kroków, to jedna z takich powieści?

Na samym wstępie powiem tylko jedno. 14 czerwca na pewno kupię tę książkę, nawet i chociażby w Empiku. Nie wyobrażam sobie, żebym nie miała jej egzemplarzu na półce. I tutaj nawet nie chodzi mi o samą przepiękną okładkę. Ta powieść musi być w mojej biblioteczce i łatwo się z niej nie pozbędę. W końcu te wyjątkowe tytuły mają na niej zostać na zawsze. A przy okazji, będę mogła bezkarnie podrzucać ten egzemplarz wszystkim znajomym. Jeśli ktoś ze bliskich mi osób to czyta - wiedz, że ta książka Ciebie nie ominie.


piątek, 2 czerwca 2017

Kiedy Odszedłeś // Jojo Moyes



Pamiętacie jeszcze te czasy, kiedy gdzie się człowiek nie obejrzał, wszędzie mógł się natknąć na coś związanego z Zanim się pojawiłeś? Minął już prawie rok od premiery filmu, dlatego wszystko przycichło. Czy słusznie? Nie wiem, w końcu na wszystko przychodzi czas. Zanim się pojawiłeś bardzo mi się podobało. Zarówno jeśli chodzi o książkę jak i o film. Nadal uważam, że obsada była genialnie dobrana. Jednak nie mogłam przemóc się do sięgnięcia po kontynuację. Słyszałam na temat tej pozycji przeróżne opinie. Zarówno bardzo pochlebne, jak i te negatywne. Mój zapał z czasem osłabł, ale skoro ta książka leżała na półce praktycznie od premiery, to wypadałoby ją nareszcie przeczytać. Jak ja tej decyzji żałuję! 

Zacznę od tego, że nie mogę przeboleć tytułu: Kiedy odszedłeś. Chyba nie można sobie wyobrazić większego spojlera. Do dzisiaj boli mnie to, że właśnie tytuł kontynuacji zniszczył mi pewną "przyjemność" z czytania pierwszej części. Wiedziałam już bowiem, jaki będzie koniec. A szkoda, bo zawsze jakiś cień nadziei się przydaje, nawet podczas czytania książki. Jednak nie jest to jedyna rzecz, która sprawiła, że ta książka to dla mnie jeden wielki minus. To właściwie dopiero czubek góry lodowej, znanej również jako gorycz rozczarowania.

czwartek, 1 czerwca 2017

Podsumowanie maja


Wszystkiego najlepszego z okazji dnia dziecka, dzieciaki! Z tej okazji zapraszam na podsumowanie maja! Szczerze przyznam, że nigdy nie wiem, jak zaczynać tego typu posty, ma ktoś jakąś złotą radę? 

Jak wiecie (albo i nie) maj obfitował przede wszystkim w egzaminy maturalne, więc do 16 praktycznie nie czytałam nic, poza notatkami. Niby obiecuje sobie człowiek, że nie będzie się uczył tuż przed samym egzaminem, bo to bez sensu, jednak prawdą jest, że w niektórych przypadkach zapamiętałam więcej z powtórki dzień przed, niż z całego roku nauki (i wcale nie żartuję). 

wtorek, 30 maja 2017

Pieśń Jutra // Samantha Shannon


(Uzbrójcie się w cierpliwość - to naprawdę długa pisana pogadanka na temat Pieśni Jutra.)

Na niektóre książki czeka się z taką niecierpliwością, że kiedy przychodzi ten dzień, kiedy znajdzie się ona w naszych rękach - po prostu nie chce się jej czytać, bo znów trzeba będzie czekać. Szczególnie jest to bolesne, kiedy na kolejny tom trzeba czekać aż minimum dwa lata. Kiedy więc wreszcie doczekałam się premiery Pieśni Jutra, nie potrafiłam tak po prostu jej otworzyć i zacząć czytać. W taki oto sposób dopiero równo miesiąc po premierze zdecydowałam, że ta pozycja na półce dłużej leżeć nie może. Czy to była dobra decyzja? Czy to był ten czas na powrót do świata jasnowidzów, Sajonu Londyn i przede wszystkim - ukochanych bohaterów? 

piątek, 26 maja 2017

Żniwiarz Pusta Noc // Paulina Hendel


Ile to już książek o mitologiach zawładnęło półkami w księgarniach? Była już fascynacja wierzeniami Greków i Rzymian, była i pora na Egipcjan, ostatnio coraz częściej pojawia się mitologia skandynawska, a co z tym, co powinno nas najbardziej interesować? Co z kulturą Słowian? 

Kiedy tylko dowiedziałam się o Żniwiarzu, byłam bardzo ciekawa. Skłamałabym jednak mówiąc, że wierzyłam w to, że ta pozycja może mnie oczarować. Byłam zaintrygowana ale jednak z dystansem (no może nie względem okładki bo w niej przepadłam od pierwszego wejrzenia). Co więc z tego wszystkiego wyszło?

wtorek, 16 maja 2017

Ziemia Kłamstw // Anne B. Ragde


Człowiek to istota, która usilnie lubi komplikować swoje życie. Co najgorsze, nie zawsze tylko i wyłącznie swoje, ale przy okazji także swoich bliskich. Decyzje z przeszłości lubią o sobie przypominać po latach, szczególnie wtedy, kiedy innych nieszczęść nie brakuje. Czy podobnie jest z rodziną Neshov? 

Kiedy wielkimi krokami zbliżają się święta Bożego Narodzenia, w okolicach Trondheim, życie pewnej rodziny zostaje wywrócone do góry nogami i odmienione na zawsze. W czasie gdy w jednym domu rodzice walczą z nieszczęściem jakim była utrata syna i jego samobójcza śmierć, Anna Neshov dostaje wylewu. Jej synowie stają w obliczu nie tyle możliwej śmierci matki, ale możliwości wspólnego spotkania się przy jej łożu. Różne sytuacje mogą być spełnieniem koszmarów, jednym z nich, może być ponowna, jednoczesna obecność w tym samym pomieszczeniu. 

sobota, 13 maja 2017

Promyczek // Kim Holden


Okay, o tej książce chciałabym zacząć jakoś ambitnie i głęboko - ale tak nie będzie. Powiem tylko tyle: wiem, że to kolejne New Adult (albo Young Adult, ja naprawdę nie widzę różnicy w tych gatunkach) na blogu w ostatnim czasie, jednak wysłuchajcie (a w sumie przeczytajcie) mnie do końca. Na szczęście o ile się orientuję - jest to ostatni przedstawiciel tego gatunku na moim blogu, przynajmniej na najbliższy czas.  

O Promyczku było głośno rok temu. Mam wrażenie że zostało powiedziane już dosłownie wszystko. Ja jednak nie potrafiłam wcześniej przekonać samej siebie do sięgnięcia po twórczość Kim Holden. Nikomu innemu również to się nie udało, a przecież zachwytów nie brakowało. Ale jednak przeczytałam i wiecie co? Nie żałuję.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia