To nie tak miało być...
Moja relacja z tą pozycją, jakkolwiek to dziwnie nie zabrzmi, od samego początku była skomplikowana. Kiedy tylko usłyszałam o tej pozycji, od razu ją odrzuciłam. Nie było opcji abym ją przeczytała. Z czasem jednak uległam medialnemu rozgłosowi, skusiłam się "polskimi realiami" i faktem, że książka została wydana pod pseudonimem, przez prawdziwą panią prawnik. Szczerze przyznam, nie dziwię się, że nie chce ona ujawnić swojego nazwiska. Na jej miejscu w życiu nie przyznałabym się, że ta książka wyszła spod mojego pióra.
Pamiętacie falę krytyki na Zmierzch, After i burzliwe 50 twarzy Greya? To wyobraźcie sobie książkę, która łączy te wszystkie pozycje, wraz z domieszką "prawniczego świata". O tak, z tego nie mogło wyjść nic dobrego. Znaczy pewnie by mogło, ale nie tym razem.