piątek, 25 maja 2018

wielkie nadzieje... wielkie rozczarowanie? // Wielka Samotność // Kristin Hannah



Kristin Hannah. Kobieta, która jako jedyna, podczas lektury zagwarantowała mi aż tak obszerną paletę emocji... od gniewu, przez łzy, po smutek, strach, przerażenie i ogromny ból. Kiedy tak o tym myślę, sięganie z czystą premedytacją po kolejną jej książkę, mogłoby być niemal uznane za masochizm. W końcu wiem, czego mogę się po niej spodziewać, wiem, że potrafi człowiekiem wstrząsnąć i sprawić, że obudzi się w nim jedna wielka gorycz i bunt. Wszystko to wiem, jednak pamiętam również, że to w jaki sposób doprowadza do tych wszystkich odczuć, jest po prostu czymś dogłębnie pięknym. Dlatego kiedy tylko zobaczyłam Wielką Samotność... no nie było innej opcji, musiałam ją przeczytać. I wiecie co? To nie był akt masochizmu, chociaż może tym razem po prostu w innym sensie? 

sobota, 19 maja 2018

życie to nie gra // Chłopiec z klocków // Keith Stuart



Gdyby ktoś mnie zapytał, co myślę o tej książce, kiedy jeszcze nie minęłam połowy, zdecydowanie stwierdziłabym że jest strasznie powolna i lekko przynudzająca. Wtedy bym jej nie poleciła. Co więc mogę o niej powiedzieć teraz, gdy już ją przeczytałam (w całości) i zdążyłam po niej odetchnąć (ale nie o niej zapomnieć!)? 

Przyznaję się otwarcie, temat autyzmu jest mi obcy. Liczyłam jednak na to, że autor przedstawi go w sposób rzetelny i zrozumiały, dający do myślenia, ale jednocześnie niezbyt przytłaczający. Tak abym była w stanie go zrozumieć, albo chociaż abym miała taką szansę. Mogę powiedzieć, że Keith Stuart mając autystycznego syna, oddał nie tylko całą troskę, niepewność, strach czy wręcz przerażenie względem tej choroby ale przede wszystkim ukazał piękno w relacji łączącej pewnego chłopca z rodzicami. Relację niełatwą, skomplikowaną, ale piękną i zbudowaną na silnych fundamentach. 

środa, 2 maja 2018

a miało nie być drugiej szansy // Słońce i jej kwiaty // Rupi Kaur


Kiedy czytałam Mleko i miód (a było to ponad półtora roku temu) obiecałam sobie, że nigdy więcej nie będę chciała mieć już styczności z twórczością Rupi Kaur. Szczególnie, kiedy pojawił się jej pierwszy tomik w Polsce i internet zalała fala zachwytów, których nie tyle nie popieram, co w większości po prostu nie rozumiem. 

Jednak trochę czasu minęło i zarówno za granicą jak i u nas pojawił się kolejny tomik tej autorki. Nie byłam tym faktem zachwycona jednak okładka i kilka wierszy, na które się gdzieś natknęłam, sprawiło, że zaczęłam mieć wątpliwości, czy aby na pewno decyzja o niedawaniu Kaur drugiej szansy była słuszną. Po kilku tygodniach skapitulowałam i zamówiłam Słońce i jej kwiaty i wiecie co? Było słabo, ale nie tak źle jak za pierwszym razem. 

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia