środa, 15 listopada 2017

pierwszą częścią gardziłam. co z drugą? // Komisarz // Paulina Świst


PREMIERA 22 LISTOPADA

Trudno mi zacząć w ogóle myśleć, o napisaniu czegokolwiek na temat Komisarza, nie wracając i nie wspominając o Prokuratorze. Jak ktokolwiek śledził losy tej książki na blogu, to zapewne pamięta, że ta pozycja okazała się wielką porażką. Nawet nie rozczarowaniem, a jedną wielką klapą. Czytanie jej wywoływało we mnie wszelkie możliwe negatywne emocje. To był po prostu horror. Nie potrafiłam doszukać się w niej czegokolwiek pozytywnego. Jakim więc cudem piszę o kontynuacji? W maju wyrzekałam się, że już nigdy nie sięgnę po nic pióra Pauliny Świst. Jednak po tylu miesiącach, nie wiem. Po prostu trudno było mi się pogodzić z faktem, że Prokurator był tak zły? Że można pisać tak beznadziejnie? Pomyślałam, że gorzej już być nie może, więc uśpię swoją ciekawość, czy autorka zrobiła jakieś postępy i po prostu przeczytam Komisarza

Ta książka ma jeden wielki plus. Zmienili się główni bohaterowie, przez co do samej historii zmuszona byłam podejść z czystą kartą. Łukasza i Kingi po prostu nie byłam w stanie znieść, dlatego kiedy stali się oni postaciami drugoplanowymi, mogłam odetchnąć. Nie powiem, że Radek i Zuza to postacie, które obdarzyłam sympatią, ale mimo że ich historia była dość przewidywalna (i ku nieszczęściu kojarząca się z tą Anastazji i Christiana), to chyba mogę przyznać, nie było tak źle. Nowa perspektywa w postaci tytułowego komisarza i córki mężczyzny, który został oskarżony o sprzedaż dziewczyn z Ukrainy, była w moim odczuciu o wiele ciekawsza niż ta "prawnicza" z poprzedniego tomu. 



Nie wiem co jest główną przyczyną, to że wiedziałam czego się spodziewać i moje oczekiwania były na naprawdę marnym poziomie, czy autorka naprawdę stworzyła coś, co nie było mdłe i męczące, a okazało się rozrywką, jaką miało być od początku. To nie jest literatura niosąca ze sobą większy sens czy ukryte znaczenia. Nie każda książka taka musi być. Mogę więc przyznać, że Komisarz nie tyle jest po prostu strawny w porównaniu do Prokuratora, ale jest też zdecydowanie lepszy, a czytanie go, pozwoliło na śmiech i oderwanie się na chwilę od rzeczywistości. Ot niezbyt porywająca historia, która momentami sprawiała wrażenie na chcącą posiadać morał. Gdyby nie to, że niektóre sytuacje były przerysowane i sprawiające wrażenie nierealnych dla polskiej rzeczywistości, to byłoby jeszcze lepiej. 

Jeżeli patrzy się na wartość tylko i wyłącznie rozrywkową - ta książka jest okay. Nie sprawiała, że miałam ochotę zamknąć ją i zapomnieć, że kiedykolwiek zaczęłam ją czytać, co jest zdecydowanie wielką poprawą. Gdybym szukała w tej pozycji czegoś więcej, wtedy zapewne byłabym mniej przychylna, jednak od tych książek po prostu nie można za wiele wymagać. Po zmianie perspektywy nadal nie jestem w stanie tej książki szalenie polecać, jednak mogę przyznać, że jest lepiej. Byłam ciekawa czy coś się zmieniło i tak było. Język nadal nie jest porywający, ale chociaż tym razem bohaterowie tak bardzo mnie nie denerwowali. Nadal nie wiem, czy promowanie tego "ostrego języka" jest dobrym posunięciem, bo nie uważam, żeby to było czymś dobrym w tej książce a  już szczególnie jej atutem lub plusem, jednak świadomość tego, jak bardzo gardziłam Prokuratorem pozwala na jedno stwierdzenie. Autorka poczyniła jakiś krok naprzód. Nadal nie jest to literatura, którą chciałabym czytać poza czasem, kiedy potrzeba czegoś niewymagającego jako przerywnik i chyba nigdy to czymś takim nie będzie. Teraz chociaż nie uważam tego za czas zmarnowany. Więc chyba jest lepiej, prawda? 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia