środa, 1 listopada 2017

jak nie czytam, jak czytam // podsumowanie października


Nie taki diabeł straszny jak go malują. Mam tutaj oczywiście na myśli studia. Mogło być gorzej. Mogło nie być czasu na czytanie. Czas jest, jednak zdecydowanie czytać mi się nie chciało. Październik to miesiąc oswajania się z nowym miejscem (nie żeby to zabrało jakoś specjalnie dużo czasu). To były godzinne, a raczej wielogodzinne spóźnienia PKP i wszystkie możliwe problemy z nimi związane (od wykolejenia, przez zerwaną trakcję, brak prądu, wichurę, przewalone drzewo i popsutą lokomotywę). Tak polskie linie kolejowe nie przestają mnie zadziwiać. Jeszcze kilka miesięcy i książka na ich temat będzie gotowa. Jednak nie udało im się mnie zniechęcić do ich korzystania. Muszą się bardziej postarać (ale bez przesady!). Turkot kół sprzyja czytaniu, no chyba że siadł akumulator i zerwało trakcję, wtedy bez światła ciężko czytać. Gdybym miała powiedzieć, gdzie czytałam w październiku to byłoby to gdzieś na trasie Kraków-Wrocław-Gniezno-Gdynia. Co udało mi się w tym czasie przeczytać?  


1. Rdza // Jakub Małecki
2. Labirynt Duchów // Carlos Ruiz Zafón // recenzja w tym miesiącu 
3. Grzech // Max Czornyj // recenzja w weekend


Nie jest to jakiś powalający wynik, jeśli dodam do tego fakt, że Zafona jeszcze nie dokończyłam (ale została mi się już tylko końcówka). To jest jedna z tych historii, których po prostu nie chce się kończyć. Jednak październik to pełnia jesieni, o której pisałam już nie raz, jako o mojej ulubionej porze roku. Moje plany na nią, nie ograniczały się tylko do czytania, o czym możecie poczytać tutaj: autumn vibes. W ostatnich tygodniach szlajałam się więc po Wrocławskich parkach, uliczkach, czy Ostrowie Tumskim. Oglądałam filmy z listy czy delektowałam się dynią pod każdą postacią. No bo to jesień! Która na dodatek już ustępuje zimie, brrr! 



Jako że podsumowanie było krótkie, to plany również nie będą szalone. Nie łudzę się, że listopad zaowocuje większą ilością lektur (chyba że myślimy o tych związanych z uczelnią). Chciałabym jednak zabrać się za kolejną Tartt - myślę, że ochłonęłam już na tyle po wspaniałym Szczygle, że mogę zapoznać się z Tajemną Historią. Najpierw daję jednak drugą szansę Paulinie Świst. Kogoś może zastanawiać, dlaczego po tak negatywnym odbiorze Prokuratora, chcę czytać Komisarza. Sama do końca nie wiem, ale może trudno mi po prostu uwierzyć, że było to aż tak beznadziejne. Chyba gorzej już nie może być, więc sprawdzę. Obym tego nie pożałowała. Coś więcej? Chciałabym w listopadzie upolować Hanksa lub nową Zadie Smith, jednak są to raczej plany drugoplanowe. Zobaczymy co z tego wyjdzie. 



Na koniec nie sposób nie wspomnieć o Krakowskich Targach Książki, w końcu po otwarciu sezonu Grand Prix w łyżwiarstwie seniorów, było to drugie wydarzenie miesiąca. Na targach nie kupiłam nic, jednak ilość poznanych osób, autorów i po prostu cudownie spędzonego czasu z osobami z blogosfery i booktuba mi to wynagrodziło. Nie wiem, czy do Krakowa na targi będę chciała za rok pojechać (organizacja jest tragiczna). Jednak wyczekuję maja i Warszawskich Targów. Tam chociaż jest więcej tlenu w powietrzu.

Jak wypadł u Was październik? Polecacie jakieś listopadowe premiery? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia