piątek, 7 lipca 2017

Światło, które utraciliśmy // Jill Santopolo


Moja pierwsza myśl, kiedy zobaczyłam tę książkę? "Ta książka ma przepiękną okładkę, ale tytuł to czysta kopia Światła, którego nie widać." Jakie więc było moje zdziwienie, gdy odkryłam, że ten tytuł nawiązuje do jednej z moich ukochanych powieści nie bez przyczyny. Jednak jeśli chcecie się przekonać w jaki sposób, to niestety musicie sami sięgnąć po tę pozycję. Nie będę Wam odpierać tej przyjemności. 

Uwielbiam jak akcja powieści dzieje się w wielkiej metropolii. Kiedy życie bohaterów jest ukształtowane przez takie a nie inne warunki i zasady obowiązujące w miejscu, które ich wychowało i ukształtowało. Jill Santopolo zabiera czytelników do Nowego Yorku, któremu to właśnie dedykowana jest książka. Miastu, które tętni życiem, miejscu na którego widok świat wstrzymał oddech, kiedy 11 września 2001 roku, runęły wieże World Trade Center. Tego dnia zakończyła się historia niejednego życia, wtedy też zaczęła się wspólna opowieść dwojga bohaterów - Gabe'a i Lucy. Tragiczne wydarzenia, które rozegrały się na ich oczach sprawiły, że zrozumieli, że życie jest kruche i krótkie. Należy więc przeżyć je tak, aby marzenia nie były jedynie nierealnymi, alternatywnymi możliwościami ich życia. Marzenia trzeba realizować, a każdy dzień przeżyć z pasją. 



Światło, które utraciliśmy to przede wszystkim opowieść o cenie jaką jesteśmy gotowi zapłacić za realizację marzeń. Ile jesteśmy w stanie poświęcić dla pragnień i czego nie jesteśmy, bądź czego nie powinniśmy poświęcić. 


Gabe i Lucy poznają się wtedy, kiedy upadek dwóch budynków, sprawił, że ludzie dostrzegli nowe wartości, a wręcz przewartościowali swoje życie. Oboje rozumieli ile znaczą marzenia dla drugiej osoby. Potrafili je docenić i wzajemnie się wspierać. Do czasu... Do czasu kiedy Gabe dostaje pracę fotoreportera na ogarniętym wojną Bliskim Wschodzie, a Lucy wraz ze swoim programem telewizyjnym zostaje dostrzeżona na gali nagród Emmy. Lucy widzi swoje spełnienie w Nowym Yorku, Gabe tysiące kilometrów od niego. Co okaże się dla nich ważniejsze? Ich związek, pełen namiętności, miłość tak intensywna, że żadna inna nie może się z nią równać, czy jednak praca i spełnienie własnych pragnień? 


Ostatnio nauczyłam się podchodzić z dystansem do książek skupiających się na niezwykle wyjątkowych wątkach miłosnych. Historiach miłości tak niezwykłej, że jedynej w swoim rodzaju. Zdziwiły mnie więc decyzje bohaterów. I to jak bardzo ich decyzje odcisnęły się na ich życiu. One w żaden sposób nie były idealne. 




Pisząc o tej książce nie sposób nie wspomnieć o narracji. Chyba nie ma osoby, która by ten wątek pominęła - i słusznie. Historia jest bowiem opowiadana przez Lucy, jednak przeznaczona tylko dla Gabe'a. Czasami czułam się jak intruz, przysłuchujący się rozmowie, której nie powinien nigdy usłyszeć. Zabieg ten sprawia, że historia jest niezwykle intymna. Emocje jakie towarzyszą bohaterce stają się niezwykle prawdziwe i nieprzerysowane. Dla niektórych to może być oczywiste. Ja mam wrażenie, że o to coraz trudniej. 


Wątek przewijający się przez tą powieść bardzo mnie poruszył. Marzenia są wielką wartością i w moim życiu, fotografia również jest bliska mojemu sercu, dlatego przyciągała mnie ta historia jak magnes. Niestety jednak tylko do czasu. 


Wiele osób zapowiadało mi zaskoczenie i łzy. Zaskoczenia jednak nie było. Sposób narracji jest wyjątkowy i buduje niesamowity klimat i nastrój. Tym samym jednak niezwykle wyraźnie zarysowuje w czytelniku wizję zakończenia. Moja sprawdziła się w tak olbrzymiej części, że byłam po prostu rozczarowana. To co pojawiło się w mojej głowie po kilkunastu pierwszych stronach, ukazało mi się i na ostatnich. Nie wiem, czy to kwestia tego, że autorce coś się po drodze nie udało, czy tego, że sama za dużo już takich historii czytałam. W pewnym stopniu kojarzyła mi się z Love, Rosie. Zapewne nie tylko mi. Niektóre sytuacje wydawały mi się tak podobne, że ponad 100 stron zabrało mi, odnalezienie wspólnego języka z tą książką. W końcu się jednak udało, ale niesmak pozostał.


W głównej mierze, właśnie to jest sprawcą tego, że nie potrafię dostrzec w tej powieści takiego arcydzieła jakie widzą inni. Mimo fascynacji wątkami, nie potrafiłam zrozumieć niektórych bohaterów. Nie potrafiłam ich polubić, mimo starań. Ich decyzje były dla mnie bolesne, dlatego odbierałam ich niesamowicie negatywnie. 


Wiecie co jednak mnie poruszyło najbardziej? Myślałam, że nigdy nie trafię na książkę, która w tak wielkim stopniu będzie przypominała mi o własnych doświadczeniach i wydarzeniach z życia. Kiedy więc czytałam Światło, które utraciliśmy, czułam prawie że fizyczny ból. Decyzje bohaterów nie są mi obce. Nie mogłam ich zrozumieć, tak jak kiedyś nie potrafiłam zrozumieć decyzji najlepszej przyjaciółki. Nie rozumiałam Gabe'a. Nie rozumiałam Lucy. Rozumiałam jednak jej uczucia. 


Powieść Jill Santopolo jest więc odbierana przeze mnie niezwykle prywatnie. I za to podziwiam autorkę. Mimo rozczarowania, nigdy o tej książce nie zapomnę. Nie będę w stanie. Dlatego że ma dla mnie wartość sentymentalną. Sprawiła że inaczej spojrzałam na wydarzenia z mojego własnego życia. Mam wrażenie, że każdy odbierze ją na inny sposób. W zależności od tego, jak podchodzi do ukazanych w niej wartości. Jednak czy to nie jest właśnie piękne? Nie spodziewałam się, że właśnie ta książka - Światło które utraciliśmy - tak mnie zaskoczy. 


Autorka stworzyła postacie których nie byłam w stanie polubić, jednak język tej powieści i przepiękne cytaty potwierdzają, że jest to głębsza historia. Spodziewałam się po prostu romansu. Dostałam coś innego. I mimo, że pierwsze strony nie potrafiły mnie zaangażować, mimo że książka mnie nie zaskoczyła, że bohaterowie mnie denerwowali, to jest to powieść na swój sposób dla mnie wyjątkowa. To nie jest ideał, to nie jest książka nawet do niego zbliżona. Jest jednak warta poznania. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia