Są takie książki, do których podchodzi się jak do jeża. Na blogu nie brakuje recenzji książek Remigiusza Mroza, jednak tak jak serię z Chyłką i Zordonem uwielbiam i za każdym razem z utęsknieniem wyczekuję na kontynuacje, tak recenzja Trawersu już od ponad pół roku się nie pojawiła, mimo że książkę skończyłam czytać jeszcze w maju. Do teraz nie wiem co o tej serii myśleć, bo mimo, że czytało się ją bardzo fajnie i w gruncie rzeczy mi się podobała, to coś nie pozwala mi się ostatecznie określić.
Kiedy usłyszałam o Behawioryście - nie mogłam się doczekać, kiedy będę mogła poznać nowych bohaterów i przeżyć z nimi te wszystkie wydarzenia. Jednak im bliżej było do premiery, tym coraz więcej wątpliwości i obaw miałam. Dużo osób zaczęło podkreślać, że postacie tworzone przez tego autora są schematyczne, a wydarzenia nierealne bądź przewidywalne. Jednak kiedy Behawiorysta zaczął zbierać bardzo pozytywne opinie, nie mogłam przejść obojętnie, w końcu poprzednie książki mnie nie zawiodły, postanowiłam zaufać własnej opinii i czy to była dobra decyzja?
Może ktoś już zwrócił uwagę, że nie lubię krytykować książek, a żeby na Fantastycznych książkach... przeczytać naprawdę negatywną recenzję, książka musi mnie wynudzić i zszargać moje nerwy i cierpliwość. Jednak tak jak do tego drugiego kryterium raczej wszystkie książki Remigiusza Mroza, które dotychczas miałam okazję przeczytać, można przypasować, tak żadna nigdy nawet nie otarła się o nudę i z Behawiorystą nie było inaczej.
Gerard Edling to były prokurator, który skutecznie zamknął sobie drzwi powrotne do prokuratury. Jednak kiedy w opolskim przedszkolu pewien mężczyzna (kompozytor) zamyka się wraz z dziećmi i przez internet daje osobom z zewnątrz wybór, kogo ma zabić, a kto przeżyje - Edling staje się brzytwą, której łapią się lokalne służby. W taki sposób rozpoczyna się Koncert Krwi, w którym to każdy może zadecydować o losie drugiego człowieka, a kompozytor staje się osobą, która tylko wypełnia wyrok.
Gerard - tytułowy behawiorysta - staje się postacią charakterystyczną, przede wszystkim ze względu na to, że jest specjalistą od komunikacji niewerbalnej (kinezyki). Ze sposobu zachowania w określonych sytuacjach, jest w stanie wyczytać więcej niż z samej rozmowy z drugim człowiekiem, przez co chcąc nie chcąc, czytelnik dostaje krótką lekcję dostrzegania cech niewyrażonych przez słowa. Czy jest to przydatna lekcja, każdy musi zadecydować już sam. Jest to jednak niezaprzeczalnie jeden z najsilniejszych aspektów tej książki - która dzięki temu wprowadza coś nowego i łamie dotychczasowe schematy powieści akcji.
Gerard Edling to były prokurator, który skutecznie zamknął sobie drzwi powrotne do prokuratury. Jednak kiedy w opolskim przedszkolu pewien mężczyzna (kompozytor) zamyka się wraz z dziećmi i przez internet daje osobom z zewnątrz wybór, kogo ma zabić, a kto przeżyje - Edling staje się brzytwą, której łapią się lokalne służby. W taki sposób rozpoczyna się Koncert Krwi, w którym to każdy może zadecydować o losie drugiego człowieka, a kompozytor staje się osobą, która tylko wypełnia wyrok.
Gerard - tytułowy behawiorysta - staje się postacią charakterystyczną, przede wszystkim ze względu na to, że jest specjalistą od komunikacji niewerbalnej (kinezyki). Ze sposobu zachowania w określonych sytuacjach, jest w stanie wyczytać więcej niż z samej rozmowy z drugim człowiekiem, przez co chcąc nie chcąc, czytelnik dostaje krótką lekcję dostrzegania cech niewyrażonych przez słowa. Czy jest to przydatna lekcja, każdy musi zadecydować już sam. Jest to jednak niezaprzeczalnie jeden z najsilniejszych aspektów tej książki - która dzięki temu wprowadza coś nowego i łamie dotychczasowe schematy powieści akcji.
To co się dzieje w tej książce, angażuje czytelnika i budzi w nim sprzeczne emocje. Stawia pytania, jakich wyborów sami byśmy dokonali. Czy bylibyśmy w stanie otwarcie wskazać która z przedstawionych osób ma zginąć? Ta książka jest w pewien sposób brutalna, jednak w taki sposób działa bohater. Nie waha się, a autor zdecydowanie krokiem przeprowadza odbiorcę przez to, co nam zaserwował.
Behawiorysta to mocna pozycja, która zdenerwowała mnie jak mało która. Powinnam już się nauczyć, aby nie darzyć zbytnią sympatią bohaterów, bo lubią przydarzać im się (nie)ciekawe wypadki, jednak łudziłam się, że tym razem będzie inaczej. Lecz - no cóż na świecie nie brakuje niesprawiedliwości. Można jednak dzięki temu poćwiczyć cierpliwość szczególnie biorąc pod uwagę sprawę z dziewczyną, przez którą Edling stracił pracę i do której autor usilnie powracał, nie wyjaśniając o co chodzi. Dla niektórych rzeczy warto czekać, jednak osobiście czytając ostatnią część - Presto, Vivo, byłam gotowa rzucić książką i się na nią obrazić, jakkolwiek dziecinnie to nie brzmi. Inni używali niecenzuralnych słów, ja się obraziłam - ale w końcu, w różny sposób można wyrażać emocje.
Nie da się ukryć, że Behawiorysta trzyma w napięciu do samego końca, przez co nie sposób z własnej woli tę książkę odłożyć. Z czystym sercem mogę się zgodzić, że jest to najlepsza powieść Remigiusza Mroza, mimo że Parabellum i serię z Chyłką darzę wielkim sentymentem.
Jeśli więc szukacie pozycji dopracowanej do samego końca, niosącą ze sobą cały przekrój różnorodnych emocji, wiecie za jakim tytułem się rozejrzeć ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)