via. tumblr |
Wciąga, tak to prawda ale przy tym mnie zarówno irytowała.
Przez całą książkę miałam wrażenie, że już to czytałam. Do tego autorki brak
talentu do zabijania postaci. Naprawdę. Tak jak Collins, Clare czy nawet
Rowling robiły to ze smakiem tak tutaj czułam jakby wszystko szło z karabinu
maszynowego. Fuch fuch fuch i połowy dobrych nie ma. Jak tak dalej pójdzie to
wszystkich pozabija. Ja rozumiem, że sieroty to takie modne teraz w książkach
ale bez przesady. Wiecie, że lubię jak giną bohaterowie (tak wiem jestem
straszna) nawet jeśli są to główne postacie, bo jest to dość niespotykane, ale
tu kompletnie tego nie kupiłam, może gdyby Cztery zginął to bym miała jakieś
silne emocje związane z tą książką, a tak nic, jest mi ona obojętna. Może nie
jest w zły sposób napisana, nie wiem czy to przez to, że ostatnio czytałam tyle
romansideł mój ukochany gatunek mi się już nie podoba, czy po prostu słysząc o
tym tak wiele, postawiłam młodej autorce zbyt wysoką poprzeczkę.
"To jest śmierć - przejście od jest do był."
Jednak, żebym nie wyszła na takiego krytyka ta książka ma
dla mnie jeden plus. Jedynym światełkiem w tunelu, który ratuję tę książkę jest
Cztery, ale tylko Cztery. Gdy wypowiada słowa by tak na niego nie mówić czar
prysł. Sama się sobie dziwię, że widzę same minusy ale kurczę nie wiem czy to
filmowa okładka mnie tak dobiła czy co. Sięgnę po Zbuntowaną, bo (zdaję się na
przyjaciółkę, która też za 1 częścią nie przepada) podobno końcówka jest
naprawdę niesamowita, a wspominając moje własne słowa z poprzedniej recenzji: Każda książka zasługuje na drugą szansę. Później
z kolei jest Wierna, o której nawet
od fanów tej trylogii słyszałam same głosy zawiedzenia. Jedyne co mnie naprawdę
ciekawi to ta nowa książka Cztery ale
no muszę powiedzieć, że on zawładnął moim sercem, podczas gdy Tris była dla
mnie tylko i wyłącznie narratorką.
(dobra, wcale nie zaspojlerowałam sobie Wiernej... chociaż szczerze, to sprawiło, że mam ogromną ochotę przeczytać tę książkę. Zaczynam się bać, że lubię śmierć bohaterów, co ze mną nie tak?)
Ale dobra, dla tych którzy tego nie czytali to może o czym
to w ogóle jest. Mamy świat podzielony na frakcje takie jak Serdeczność,
Erudycja, Prawość, Altruizm i Nieustraszoność. Ci którzy podczas testów
przynależności nie będą pasować do żadnej frakcji kończą jako bezfrakcyjni,
czyli jako wyrzutki społeczeństwa mieszkający na ulicy. Z kolei tym co wyjdzie
przynależność do więcej niż jednej frakcji, są Niezgodnymi, uznawani przez
władzę jako zagrożenie, przez co muszą zostać wyeliminowani…
Nasza główna bohaterka Beatrice później zwana Tris musi
podczas ceremonii wyboru zdecydować czy zostanie z rodziną jako Altruistka,
gdzie uważa, że kompletnie nie pasuje, czy opuści ich wstępując do innej
frakcji. Musi jednak strzec swojej tajemnicy, bo gdy wyjdzie na jaw rozpęta się
piekło.
Tris wybierając nową frakcję musi przejść nowicjat, w którym nauczy się walczyć nie tylko z wrogiem, ale także z własnym strachem.
Jej instruktorem jest Cztery, który posiada równie niebezpieczne tajemnice jak
Tris. Czy gdy świat będzie zmierzał do wojny, oni będą mogli coś z tym zrobić?
Język powieści nie jest skomplikowany, dlatego czyta się
lekko i szybko. Mamy akty poświęcenia, miłości. Ale ja i tak tego nie kupuję.
Co za dużo to niezdrowo. Samobójstwo, poświęcenie, które z nich jest aktem
bohaterstwa jak uważa Eric? (przy okazji nienawidzę drania ;)
"Nie poddam się, niech ten ktoś, kto patrzy na mnie
przez kamerę, widzi, że jestem odważna. Ale czasem to nie podjęcie walki
świadczy o odwadze, ale stawienie czoła nieuchronnej śmierci."
O dziwo recenzja krótka, ale nie chcę dolewać oliwy do
ognia, ale z chęcią poznam wasze opinie na temat tej książki. Czy tylko ja
widzę w niej aż tyle złego, czy może ktoś ma podobne zdanie? Może uda wam się
przekonać mnie do następnych części ;)
"Wiem, dlaczego ojciec mówił, że Nieustraszeni to
banda wariatów. Nie mógł, nie potrafił zrozumieć tego rodzaju koleżeństwa,
które powstaje tylko wtedy, gdy ludzie razem ryzykują życie."
I tu taka ciekawostka do której frakcji bym należała?
Hmm na pewno nie Prawość, aż taka prawdomówna nie jestem, chociaż w kwestii książek jak widać jestem bezwzględna.
Hmm na pewno nie Prawość, aż taka prawdomówna nie jestem, chociaż w kwestii książek jak widać jestem bezwzględna.
Nie Erudycja bo mimo, że w szkole nie szło mi źle to jestem
leniwa do pragnienia posiadania wiedzy i sięgania po podręczniki.
Nie Altruizm, to ciągłe wyrzekanie się siebie i wszyscy
jednakowi, to nie dla mnie, a już na pewno nie Nieustraszoność bo umarłabym tam
pierwszego dnia. Ktoś kto boi się domowych pająków na pewno nie jest
Nieustraszony, a co do Serdeczności to ta frakcja wydaje mi się strasznie
sztywna i nudna.
Tak więc witaj ulico byłabym bezfrakcyjna!
A wy gdzie byście należeli? Jak myślicie?
Ocena:
4/10
Ocena:
4/10