piątek, 6 maja 2016

Ból obezwładnia tylko słabych (Inwazja na Tearling - Erika Johansen)


Często sięgając po jakąś serię książek wpadamy po uszy już od pierwszej strony. Jednak ilu autorom udaje się utrzymać niesamowity poziom powieści do samego końca? Królowa Tearlingu chodziła za mną ponad pół roku, a kiedy się za nią zabrałam, nie mogłam uwierzyć w to, co ofiarowała czytelnikom autorka. Żadne opinie i opisy nie były w stanie oddać tego co skrywała piękna okładka. Historia Kelsea czasem brutalna, niesprawiedliwa i przede wszystkim będąca czymś "innym" nie pozwoliła o sobie zapomnieć przez kolejne pół roku, które przyszło mi czekać na kontynuację. 

Jak to bywa z kontynuacjami, nie muszę wyjaśniać, jednak nie spodziewałam się, że Inwazja na Tearling wzbudzi we mnie takie emocje. Wiedziałam, że świat Eriki Johansen potrafi zaskakiwać, nie sądziłam jednak, że cała historia potoczy się takim torem i po raz kolejny nie pozostawi żadnych niedomówień: o tych powieściach się po prostu nie zapomina a tym bardziej nie odkłada się ich z czystym sercem. 

Kiedy Kelsea objęła tron, raz na zawsze położyła kres zsyłkom ludzi do Mortmesne. Jednak jej decyzja sprowadziła na ziemie Tearlingu gniew i wojska Szkarłatnej Królowej. Nawet tajemnicze i magiczne klejnoty młodej królowej nie mają szans w starciu z kilkakrotnie razy większą i lepiej uzbrojoną armią. Chcąc dobrze Kelsea skazała własne królestwo na niechybną zgubę i rzeź, przed którą nie ma ucieczki. 

Czasy sprzed Przeprawy pozostają dla wszystkich wielką tajemnicą, jednak wraz z pojawieniem się tajemniczej postaci Kelsea ma szansę poznać świat, który zostawił za sobą William Tear. Zderzenie z przeszłością pokazuje, jak bardzo ludzie zniszczyli swój własny świat. Kelsea z czasem zaczyna rozumieć ideę lepszego świata, który pragnie ocalić nim zostanie doszczętnie zniszczony przez jedną jej decyzję. 

Bohaterowie z przeszłości otwierają drzwi do poznania przeszłości Tearlingu i być może są jedyną szansą aby uratować królestwo od zagłady. Kelsea staje przed trudnymi decyzjami, nawet rady Carlin i wieloletnie nauki nie przygotowały jej na to, że objęcie tronu będzie tak bardzo różniło się od znanych przez nas historii z bajek i baśni.



W Inwazji na Tearling historia królestwa nabiera nowego wymiaru. Pomysłowość autorki przeszła moje najśmielsze oczekiwania, tym bardziej że po raz kolejny uchwyciła prawdziwą naturę człowieka. Kelsea nie jest idealna, zdaje sobie sprawę, że w obliczu niebezpieczeństwa staje się coraz bardziej zapatrzona w siebie, jednak za wszelką cenę nie chce być taka jak jej matka. Jednak czy tak bardzo pragnąc oderwać się od przeszłości, nie staje się taka jak królowa Elyssa? 

Erika Johansen w drugim tomie daje możliwość poznania historii narodzin Tearlingu, pokazuje także jak wyglądał świat przed Przeprawą zaskakując rozwiązaniem i jego prostotą, której nie sposób przewidzieć. Jedno zagranie sprawia, że cała historia Królowej Tearlingu nabiera innego ale także i mrocznego znaczenia. 

Wprowadzając nowych bohaterów, powieść staje się wielowymiarowa, jednak z czasem wszystko łączy się w jedno. Lily i Kelsea dzieli nie tylko epoka, w której żyją, a jednak ich los nieodwracalnie się łączy i być może jest jedyną szansą aby uratować ich własne historie. 

Bohaterowie wykreowani przez Johansen są przede wszystkim ludzcy. W świecie owianym magią i tajemnicą: nienawidzą, kochają, niszczą, pragną zemsty i zrozumienia. W Inwazji na Tearling powracają dobrze znane postaci, pojawiają się jednak i nowe, które nie tylko intrygują ale przede wszystkim otwierają oczy i dają inne spojrzenie na znaną nam historię. 

Królowa Tearlingu zostawiła po sobie szeroko otwarte drzwi. Jednak widzimy przez nie tylko majaczący gdzieś daleko świat. Kontynuacja przekracza te drzwi, staje przed nimi i ukazuje przed sobą cały horyzont historii, który jednak gdzieś tam za pagórkami chowa to, co pozostało do odkrycia w finale trylogii. 

Nie potrafię sobie wyobrazić, że kolejny tom ukarze się dopiero pod koniec listopada i to za granicą. Kończąc Inwazję na Tearling czułam się zmiażdżona genialnością autorki. Historia Lily na początku nie mająca żadnego sensu rozłożyła mnie na łopatki a finał książki i niesamowite rozwiązania sprawiły, że moja wyobraźnia pracowała na najwyższych obrotach. Nawet przez myśl mi nie przyszło, że ta historia może mieć taki drugi wymiar. Zostałam zaskoczona nie raz dlatego jeśli jeszcze się zastanawiacie, czy sięgnąć po tę historię, nie zwlekajcie sekundy dłużej. 

Ta powieść jest genialna pod każdym względem. 

Ocena: 
9/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia