wtorek, 12 stycznia 2016

Na początku nie było nic. A potem było wszystko... (Everything, everything - Nicola Yoon)


Fakt pierwszy opisy na książkach potrafią ranić. Opis powieści Nicoli Yoon prędzej by mnie od tej książki odciągnął niż zainteresował, ale cóż. Chwała że kieruję się opisami i opiniami czytelników. Mam też wrażenie że przy tej pozycji, zrobiła tak większość osób inaczej chyba nie zdobyłaby takiej popularności zagranicą. Jednak czy zdobędzie taką popularność i u nas? 

Maddy poznajemy podczas dnia, który nie różni się niczym od dni, które przeżyła przez prawie 18 lat swojego życia. Każde 24 godziny to rutyna. Jeden dom, mama, pielęgniarka i Madeline. Czasem książki, czasem film a czasem gry i nic więcej. Madeline odkąd pamięta choruje na niezwykłą chorobę, przez co nie może opuszczać własnego sterylnego domu, który chroni ją przed tym co grozi jej na zewnątrz, a zagraża jej wszystko. Maddy ma alergię na świat, dlatego jej mama zbudowała wokół niej sterylny kokon, jednak co to za życie, kiedy ogranicza się ono do jednego miejsca? 

Podczas kiedy do domu obok wprowadza się nowa rodzina, Maddy stara się nie zwracać na nich uwagi, jednak co, gdy druga strona uwagi się domaga? Ciekawski Olly zaintrygowany tajemniczą sąsiadką stara się nawiązać z nią kontakt, nie wiedząc dlaczego jej życie wygląda tak jak wygląda.

Kiedy drogi Madeline i Olly'ego się przecinają, zaczyna się wszystko... Nie zdają sobie jednak sprawy, do jakich skutków doprowadzą ich działania i jakie niebezpieczeństwo sprowadzi na nich ciekawość świata, który wygląda całkiem inaczej niż Maddy myślała przez całe swoje życie. 

Debiut Nicoli Yoon to typowo amerykańska historia dla młodzieży. Schematyczna ale czy aż tak bardzo przewidywalna? Gdyby wziąć pod uwagę inne książki z tego gatunku, tajemnicę można rozwiązać już na początku i to bez wielkiego wysiłku, ale zawsze pozostaje jakieś ale

Stworzenie świata Madeline jest czymś zdecydowanie nowym. Jednak odnoszę wrażenie, że mając taką świetną okazję do pokazania nam głównej bohaterki, autorka zapomniała, że w przeciwieństwie do innych książek mogłaby jej poświęcić więcej uwagi i nie byłby to przejaw egoizmu bohatera. 

Brzmi nudno? Jest dokładnie tak jak brzmi. Cała książka kręci się w okół właściwie 4 postaci jednak to nie sprawia że jesteśmy ich znawcami, mam wrażenie że znamy ich mniej niżby było ich kilka razy więcej

Książka była dobra dopóki nie było nic. Kiedy pojawiło się tytułowe wszystko, historia Maddy przestała być czymś innym niż zwykłym YA. 

Nicola Yoon prostym językiem napisała historię prostej dziewczyny. Bez zbędnych fajerwerków, bez zbędnych opisów stworzyła powieść, którą można przeczytać, odłożyć na półkę i bez zbędnego wysiłku o niej zapomnieć. 

Ogromnym plusem tej książki poza piękną okładką, są krótkie rozdziały które nie są właściwie ciągłym tekstem. Mamy pocztówki, mamy maile, listy zakupów czy kartki z dziennika przeplatane z narracją Madeline. Jest to niezaprzeczalnym plusem, który jednak jeszcze szybciej zbliża nas do nieudolnego końca, który zamiast sprawiać, że książka z takim potencjałem z hukiem zapisuje się w historii literatury, sprawia, że z hukiem zamykają się jej te drzwi tuż przed nosem. 

Ocena:
5/10

Książka ma się ukazać w Polsce w tym roku. Prawa do niej wykupiło wydawnictwo Publicat. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia