środa, 6 września 2017

czy ja właśnie zrozumiałam fizykę? // Wszechświat w Twojej dłoni // Christophe Galfard // przedpremierowo


PREMIERA 13 WRZEŚNIA

Mat-fiz. Trzy lata mojego życia. Matematyka, fizyka i informatyka jako stały rozkład dnia. Nigdy jednak nie przywiązywałam wielkiej wagi do praw natury, rządzących naszym światem i naszą codziennością. Wiem jednak jedno. Wszechświat nie mieści się w dłoni. A może jednak? 

Nazwisko Galfarda może być Wam nieznane. Mam jednak ogromną nadzieję, że Hawking Wam nie umknął, nawet jeśli jesteście z przedmiotami ścisłymi na bakier. Ten człowiek to jeden z najwybitniejszych uczonych naszych czasów, a Galfard to jego uczeń. Tylko ten jeden fakt wystarczył, abym rzuciła wszystko dla tej pozycji. Czarne dziury, potęga i bezmiar wszechświata to coś, co fascynuje mnie od dziecka, od czego boli mnie głowa, gdy tylko o tym myślę. Jednak Galfard przez 400 stron sprawił, że wszechświat nareszcie pomieścił się w mojej głowie i sprawił, że dostrzegłam w tym wszystkim sens. 


Po pierwsze, tak, to jest książka, która spokojnie porusza większość zagadnień z podstawy programowej, profilu z rozszerzoną fizyką. To nie jest jednak podręcznik. To nie są suche fakty, prawa, obliczenia, wzory i zadania. To opowieść o tym skąd jesteśmy (chociaż właściwie należałoby powiedzieć z czego jesteśmy) i dokąd zmierzamy, dokąd zmierza nasz świat, a nawet cały wszechświat. 

Autor Wszechświata... jest naukowcem, zaskoczył mnie więc sposób przekazania wiedzy jaką posiada. Już od pierwszej strony wszystko opowiadane jest w taki sposób, aby przede wszystkim poruszyć wyobraźnię, pobudzić zmysły i sprawić, że wszystko stanie się łatwiejsze w zrozumieniu. Galfard pisze bezpośrednio, przez co odnosiłam wrażenie, jakby siedział ze mną, kazał zamknąć oczy i słuchać, jak opowiada to wszystko tylko mi. Jeśli dodamy do tego niezwykłe poczucie humoru i dystans do samej fizyki - jestem oczarowana. Autor kupił mnie całkowicie. Mam nadzieję, że nie tylko ja wyczułam ten humor i ukryte "żarty". Liczę się z tym, że jako osoba, która miała już do czynienia z opisywanymi pojęciami i ma względne pojęcie o czym pisze, odbieram tę książkę inaczej. 




Wątki i nazwiska ukazywane w tej książce nie są mi obce. Jednak prawda jest taka, że są one ukryte gdzieś w głębi mojego umysłu i pozbawione większego sensu. Czytając tę pozycję, czułam, jakby ktoś ścierał kurz z mojej pamięci. Wraz z pojawianiem się kolejnych praw fizyki, przypominały mi się ich formułki, wzory czy doświadczenia i wykłady, w których brałam udział. Wiele rzeczy było jednak dla mnie nowością. Nie czułam się jednak "przygnieciona" ilością wiedzy. Tutaj jednak zastanawiam się, jak odbiorą to osoby kompletnie z poza tematu. Obawiam się, że niekiedy mogą się one poczuć nieco przytłoczone. Jednak myślę, że przy odpowiednich chęciach i nastawieniu, każdy odnajdzie nić porozumienia z tą książką i autorem. 

To pozycja dla każdego, kto choć raz zastanawiał się, jak to wszystko się zaczęło, dlaczego ziemia jest taka a nie inna, jak to się wszystko skończy i oczywiście, czy gdzieś tam we wszechświecie, znajduje się druga taka "nasza" ziemia? 

Czy ja właśnie zrozumiałam fizykę? Myślę, że część z niej na pewno. Jest to jedno z wielu ziaren składających się na całą dziedzinę tej nauki, jestem jednak nią zafascynowana i zauroczona jej pięknem, logiką (i tym brakiem logiki też). 

Nie wyobrażacie sobie, jaki ogrom notatek robiłam w czasie lektury tej pozycji. Zapisywałam sobie ciekawostki o których wspomniał autor. Szukałam czegoś więcej na temat tego, co ledwie poruszył w kilku zdaniach. Szukałam starych zapisków z lekcji i z satysfakcją uświadamiałam sobie, że ja to nie tylko pamiętam, ale teraz i naprawdę rozumiem. Fizyka w szkole wygląda zazwyczaj "to jest tak bo tak i już". Tutaj dowiadujemy się dlaczego tak jest i skąd to wszystko się bierze. Mamy szansę samemu dojść do tego, jak powinny wyglądać wzory i niektóre obliczenia. Co prawda na tych 400 stronach pojawia się tylko jeden wzór, który jednak wyjaśnia więcej, niżby przypuszczał jego autor. 

E=mc²

Myślę, że Einstein zdziwiłby się jak wielkie znaczenie dla współczesnej nauki miało jego odkrycie. Chciałabym aby Galfard mógł kiedyś dowiedzieć się, jak wielkie znaczenie i pomoc dla uczniów ma jego książka. I jaki wpływ ma na ciekawskich ludzi. Dodawać, że polecam, chyba nie muszę. Ta książka to moja miłość, moja obsesja. Już wiem, że będę do niej często zaglądać. Do starych zeszytów i zadań też. Będę również na bieżąco obserwować postępy w nauce. Kto wie, czego dowiemy się w ciągu następnych 50 lat? W ciągu ubiegłych 100, zrobiliśmy ogromny krok naprzód. Jeśli jesteście ciekawi ogromu tego kroku - poznajcie opowieść Christophe'a Galfarda. Ja żałuję, że nie było mi dane, poznanie tej książki w liceum. Może wtedy nie siedziałabym znudzona na lekcjach fizyki, z podejściem "to i tak mi się w życiu nie przyda, przecież nie będę tego zdawać na maturze". Kto wie? Może jednak będę to za jakiś czas zdawać na tej maturze? 

Wszechświat w twojej dłoni. Zamknij oczy i wyobraź sobie, że w bezchmurną noc, leżysz gdzieś daleko od miasta i obserwujesz gwiazdy. Co najważniejsze, rozumiesz je. Teraz otwórz oczy i wyciągnij rękę po tę książkę. Znajdziesz w niej cały wszechświat i odpowiedzi na pytania, które być może nurtowały cię od dziecka, tak jak mnie. Ta książka to naprawdę przepiękna podróż. Wystarczy ją otworzyć i zacząć czytać, stracicie grunt pod nogami - i to dosłownie!


PS 21 września będzie okazja poznać autora i osobiście wylać na niego potok zachwytów. Warszawa - Planetarium Niebo CNK. Wstęp wolny - obowiązują jednak zapisy. Mam nadzieję, że z kimś się spotkam. Szczególnie w takim miejscu. Szczegóły na fp wydawnictwa! 

* za możliwość przeczytania tej książki dziękuję Wydawnictwu Otwartemu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia