sobota, 3 września 2016

Przeszłość to fundament na którym stoimy (Immunitet - Remigiusz Mróz)


O tym jak bardzo nie potrafiłam się doczekać tego tomu raczej mówić nie muszę, jeśli czytaliście recenzję Rewizji, która ukazała się jakoś pod koniec marca. Teraz w pełni szczęścia przybywam z recenzją Immunitetu, jednak dzisiaj zapewne w krótszym wydaniu niż zazwyczaj (albo i nie).

Trudno jest napisać coś o czwartym już tomie i się nie powtarzać. Każda książka z tej serii utrzymana jest na podobnym, niesamowicie wysokim poziomie, a jedyne co się zmienia, to mój odbiór całości, w końcu od premiery pierwszego tomu minęło już półtorej roku. 

Do znudzenia będę powtarzać, że najlepszym w tej serii jest nawet nie tyle humor, który potrafi rozładować napięcie budowane wraz z upływem stron, a bohaterowie i relacje jakie ich łączą. Chyłka jest dość denerwującą postacią, ale dla innych bohaterów, a nie czytelnika. Jej zachowanie dość często pozbawione jakiegokolwiek hamulca czy logiki, na dobrą sprawę kształtuje jej postać i czyni ją bohaterką pewną siebie i śmiało stąpającą po gruncie, niezależnie od tego, czy jest nim kruchy lód czy twarda skała. 

Tym razem na dobre wracamy do kancelarii Żelazny & McVay i mimo że patronem Kordiana pozostaje mecenas Buchelt, powracamy do prawniczego duetu Chyłka & Zordon (spokojnie, tym razem już po tej samej stronie barykady) jednak żadne z nich nie zapomina o sprawie z poprzedniego tomu i tego, do czego się posunęli. 

Immunitet zaczyna się właściwie w tym samym momencie co zakończyła się Rewizja, jednak już od początku pojawia się postać Sebastiana Sendala - najmłodszego sędziego Trybunału Konstytucyjnego, a przy okazji znajomego ze studiów Chyłki i jego oskarżenia o morderstwo. Zanim jednak sprawa trafi do sądu, pojawia się pytanie, czy pozostali członkowie TK uchylą immunitet Sendala, który na dobrą sprawę nie wie, czego dokładnie dotyczy oskarżenie. 

Złapałam się nie tym, że czytając tę książkę, szukałam coraz to kolejnego dna sprawy, niekiedy nawet w momentach kiedy go nie było. Przyzwyczaiłam się już do licznych zwrotów akcji, a tutaj nawet najprostsze rozwiązania, tak na dobrą sprawę potrafią zaskoczyć. O tej części powiedziałabym spodziewajcie się niespodziewanego. Jednak jeśli chodzi o historie głównych bohaterów, to będąc spostrzegawczym, będzie się w stanie, bez większego problemu, domyślić zakończenia - takie jedno zdanie wypowiedziane przez Chyłkę daleko przed końcem, sprawiło, że rozważałam taką a nie inną ewentualność (jakkolwiek to zdanie dziwnie nie brzmi, to jeden fragment, pojawiający się podczas rozmowy sprawił, że domyśliłam się zakończenia, albo po prostu ja sama jestem dziwna, co jest bardzo prawdopodobne bo moja mama do podobnych wniosków nie doszła). Jest to chyba pierwsze zakończenie, które bardziej mnie rozbawiło niż zdenerwowało, bo mimo że jestem ciekawa jak potoczą się losy bohaterów, to nie jest to zakończone z takim przytupem jak w Rewizji. (Chociaż czasami takie wytchnienie jest naprawdę potrzebne, może nawet nie czytelnikom a samym bohaterom)


W czwartym tomie, cierpliwość ciekawskich przeszłości Chyłki, zostaje nagrodzona i rozbudzona,  bo jednak nie wszystkie karty zostały od razu odkryte. Miejmy więc nadzieję, że kolejny tom pojawi się w niezbyt dalekiej przyszłości.

Wracając do odbioru całości, muszę przyznać, że nie mam problemów ze zrozumieniem osób, którym ta seria nie przypadła specjalnie do gustu. Dosyć odważny język (myślę, że użycie słowa wulgarny ma zbyt negatywny wydźwięk) może odrzucać młodszych czytelników, którzy raczej powinni trochę poczekać zanim sięgną po tę serię. Nie uważam jednak, aby te książki były w jakiś sposób przesadzone. W porównaniu do trylogii z Forstem tutaj każdy tom od początku do końca utrzymany jest na równym poziomie (ale spokojnie, bo Forsta także bardzo lubię), jednak nie brak w nich nawiązań do aktualnych tematów dotyczących nie tylko polityki, co sprawia, że ma się wrażenie jakby bohaterowie naprawdę żyli.

Aczkolwiek myślę, że po tę pozycję sięgną przede wszystkim fani Chyłki i Zordona, w końcu raczej nikt na siłę nie będzie brnął w czwarty tom, jeśli poprzednie nie przepadły mu do gustu, więc z czystym sercem mogę polecić tę książkę, bo mimo że jest najobszerniejszą częścią, czyta się ją błyskawicznie. Genialnie sprawdza się także jako sposób na odreagowanie stresu, ponieważ po raz kolejny cięty język bohaterów i ich specyficzny humor budują nastrój nie do podrobienia. Takie klimaty tylko i wyłącznie w serii z Joanną Chyłką. 

★★★★★★★★★☆

PS Wybiera się ktoś na Poznański Festiwal Kryminału GRANDA? (23-25 września) Polecam i to gorąco, bo w gronie pisarzy - sami najlepsi! Osobiście też będę ale jeszcze nie wiem, w który dzień dokładnie, chociaż obstawiam sobotę, mam nadzieję, że z kimś się z Was spotkam! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia