niedziela, 25 września 2016

Uratuj mnie - Anna Bellon {PRZEDPREMIEROWO}


Od czasu kiedy po raz ostatni miałam okazję czytać fanfiction z krwi i kości minęły już ponad dwa lata. Nie sądziłam, że będę miała jeszcze kiedyś okazję wrócić do takich klimatów, a tym bardziej, że kiedyś w moje ręce wpadnie książka, której historia była wcześniej publikowana na polskim wattpadzie. 

Jako że miałam kiedyś styczność z taką literaturą, podeszłam do tej książki trochę jak do jeża. Zdawałam sobie sprawę, że mogę się rozczarować, jednak czy jest tak źle jak niektórzy tę książkę malują, lub tak dobrze jak inni ją wychwalają? 

Uratuj mnie to pierwszy tom z serii The Last Regret. Maia to kolejna bohaterka, która chciałaby zostać szarą myszką, która przyzwyczaiła się do osamotnienia, a wręcz go potrzebuje. Odcięła się od świata w dniu, w którym zginął jej brat i mimo, że od tego wydarzenia minęły już trzy lata, dziewczyna nie potrafi sobie poradzić z utratą najlepszego przyjaciela. 

Brzmi jak co druga młodzieżówka, tym bardziej jeśli dodamy do tego fakt, że Kyler poznaje główną bohaterkę, słuchając jak śpiewa, ukryta w sali muzycznej - czy to nie brzmi znajomo? Jednak nic nie poradzę na to, że tę książkę czyta się niesamowicie szybko i to nawet z przyjemnością, a miejscami zaciekawieniem. 

Jest to przede wszystkim opowieść o przyjaźni i miłości dwojga młodych ludzi, z których zarówno Maia jak i Kyler muszą się zmierzyć i pogodzić z tym, że życie nie jest takie proste, jak mogłoby się niektórym wydawać. 

Bardzo młoda autorka ma niezaprzeczalnie odwagę, ponieważ Uratuj mnie jest z jednej strony bardzo słodką, uroczą i lekką historią, a z drugiej dość schematyczną. Mimo ciekawego odniesienia do świata muzyki, który jest oceniany przeze mnie na plus, to niestety mając styczność z historiami pisanymi w internecie, prawie trzy lata temu przepadłam całkowicie w opowiadaniu znanym pod nazwą When the night gets dark (When we both fall asleep underneath the same sky...) - również polskiej autorki. Pamiętając i uwielbiając tę historię, Uratuj mnie w wielu miejscach wydawało mi się praktycznie identyczne, a język powieści prosty i typowy dla wattpada. Żałuję, że wątek zespołu został potraktowany powierzchownie, a problemy głównej bohaterki i miejscami na siłę kształtowane w niej poczucia bezinteresowności przez innych bohaterów, zaćmiły to, co mogłoby okazać się naprawdę świeżym wątkiem w tego typu historiach. 

Przyznaję się, że miejscami patrzyłam na historię Mai i Kylera przez pryzmat znanej mi historii Luke'a i Alex, i nieświadomie obie rzeczy porównywałam. Zapewne gdybym nie miała wcześniej styczności z twórczością na wattpadzie, Uratuj mnie nie miałoby aż tak wielkiego problemu, przekupić mnie swoim urokiem. 

Książkę czyta się z przyjemnością i nie skłamię mówiąc, że chciałabym przeczytać kolejny tom, jednak chciałabym aby okazało się, że nie będzie on tak słodki jak pierwsza część. Po opisie myślałam, że książka będzie bardziej "dramatyczna" jednak w niektórych momentach wszystko układało się zbyt pomyślnie, a mury głównej bohaterki opadły praktycznie w momencie poznania Kylera, co było dosyć irytujące. 

Nie potrafię jednak przejść koło tej historii całkiem obojętnie, ponieważ jest to debiut, a Anna Bellon ma szansę rozwinąć skrzydła. Należą się jej gratulacje, za odwagę i za to, że napisała książkę, przy której można się śmiać i wzruszyć. Te kilka godzin, które spędziłam przy Uratuj mnie, spędziłam z uśmiechem i ciepłem, które bije ze stron powieści. Mimo wad i mojej czepliwości wynikającej z ponad roczną stycznością z twórczością wattpada, mogę z czystym sumieniem przyznać, że rozumiem popularność tej historii na tym portalu i mogę przyznać, że zasługuje na tytuł sensacji polskiego wattpada jednak jako książka, musi się zmierzyć z wielką konkurencją, która na razie pozostaje niezagrożona. 

Może kolejne tomy będą ciekawsze - zobaczymy. Na razie daję autorce kredyt zaufania, a wszystkim czytelnikom polecam, aby jednak nie stawiali bardzo wysokiej poprzeczki. Może wtedy lepiej odbierzecie historię Mai i Kylera. 

★★★★★★☆☆☆ 

Za książkę dziękuję wydawnictwu Znak Literanova

Ciekawi mnie, czy macie styczność z pozycjami publikowanymi na Wattpadzie? A może ktoś z Was czytał WTNGD (klik) (chociaż ono było bardziej publikowane na blogu) lub Uratuj mnie? Co myślicie o tej pozycji i przede wszystkim, czy zamierzacie po nią sięgnąć?

PS jak może zauważyliście, na blogu pojawił się nowy szablon. Co o nim myślicie? Może zostać? ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia