Macie czasami tak, że kiedy skończycie wyjątkowo beznadziejną (w waszym odczuciu) książkę, zastanawiacie się, czy była to wina samej powieści, waszego nastawienia czy innych okoliczności? Zazwyczaj przechodzę z tym do porządku dziennego, jednak w przypadku tego tytułu... kompletnie nie rozumiem. Nie rozumiem jaki sens ma ta powieść, nie wiem dlaczego byłam nastawiona na coś przynajmniej przeciętnego (no chociaż liczyłam na coś dobrego i to nawet bardzo) ale wiem jedno. Nie polecam.
e. Lockhart była na mojej liście "do przeczytania" od lat. Jeszcze zanim w Polsce ukazało się Byliśmy łgarzami. Pamiętam, jak moja przyjaciółka przeczytała tę powieść w oryginale i skazała mnie na liczne próby przekonania, że muszę ją przeczytać. Kiedy ten tytuł został w końcu przetłumaczony, wiele osób stwierdziło, że odebrało to historii wszystko co najlepsze. Lata minęły, a ja sama w końcu nie sprawdziłam, o co chodzi. Jednak kiedy pojawiła się Kłamczucha, przypomniały mi się słowa zachwytów i pomyślałam, że tym razem sama przekonam się, co autorka potrafi. Jak ja tej decyzji żałuję...
Nie wiem co Wam powiedzieć w punkcie "o czym ta książka jest". Dla mnie? To historia o nastolatce, która potrafi ściemniać i kompletnie nie liczy się z drugim człowiekiem. To książka o chciwości, zazdrości i tym, do czego brak kontroli nad ich wpływem może doprowadzić. Życie głównej bohaterki składa się z nawarstwień wymyślonych przez nią scenariuszy, przez co sama już chyba nie do końca wie, gdzie jest granica kłamstwa i prawdy. W moim odczuciu to książka, która ma okropne przesłanie, jeżeli można to nazwać przesłaniem i raczej nie jest to coś, co powinno przedstawiać się młodszej młodzieży, bo to raczej do niej kierowana jest ta książka.
Akcja Kłamczuchy jest dla mnie przerysowana, nierealna, niewciągająca i nieziemsko wkurzająca. Gdyby nie moje przyzwyczajenie do kończenia nawet najdurniejszych, zaczętych przeze mnie książek, to jeszcze przed setną stroną rzuciłabym ją w kąt, licząc że nie narobię szkód w ścianie.
Byłam nastawiona na zaskoczenie, na to, że ta książka mnie po prostu porwie. Jednak e. Lockhart w żadnym momencie mnie nie przekonała, zaciekawiła czy zaangażowała chociaż w marnym stopniu w to co się rozgrywa na kartach jej historii. Nie pomógł nawet oryginalny sposób jej opowiedzenia, a odwrócona chronologia czyli opowiadanie tak jakby od najnowszych wydarzeń i cofanie się w czasie jest raczej czymś, co powinno zaintrygować.
Przez większość czasu, jaki poświęciłam na czytanie tego co napisała Lockhart byłam jedynie zirytowana i marzyłam o tym, by ktoś wstrząsnął główną bohaterką. Próbowałam doszukać się większego sensu w tym PO CO ta książka powstała i nie mogę nawet powiedzieć, że dla rozrywki, bo dla mnie w żadnym momencie nie była ona nawet tym. Nie umiem powiedzieć nic na temat bohaterów czy języka i stylu jakim została napisana ta powieść, chociaż na pewno nie jest to nic ponadprzeciętnego, bo skupiłam się tylko i wyłącznie na tym, by dobrnąć do końca z myślą, że może coś mnie jeszcze chociaż w małym stopniu przekona. Nic się jednak takiego nie wydarzyło, chyba że z własnej irytacji coś przeoczyłam. Zabrakło mi jakiś większych relacji między bohaterami, zabrakło mi szansy ich poznania i chociaż próby zrozumienia ich motywacji. W sumie mogę powiedzieć jedno, aczkolwiek dobitne - nie czytajcie tego, jeśli nie jesteście przekonani czy sięganie po tę książkę to dobry pomysł. Nie jest.
Nie wiem co Wam powiedzieć w punkcie "o czym ta książka jest". Dla mnie? To historia o nastolatce, która potrafi ściemniać i kompletnie nie liczy się z drugim człowiekiem. To książka o chciwości, zazdrości i tym, do czego brak kontroli nad ich wpływem może doprowadzić. Życie głównej bohaterki składa się z nawarstwień wymyślonych przez nią scenariuszy, przez co sama już chyba nie do końca wie, gdzie jest granica kłamstwa i prawdy. W moim odczuciu to książka, która ma okropne przesłanie, jeżeli można to nazwać przesłaniem i raczej nie jest to coś, co powinno przedstawiać się młodszej młodzieży, bo to raczej do niej kierowana jest ta książka.
Akcja Kłamczuchy jest dla mnie przerysowana, nierealna, niewciągająca i nieziemsko wkurzająca. Gdyby nie moje przyzwyczajenie do kończenia nawet najdurniejszych, zaczętych przeze mnie książek, to jeszcze przed setną stroną rzuciłabym ją w kąt, licząc że nie narobię szkód w ścianie.
Byłam nastawiona na zaskoczenie, na to, że ta książka mnie po prostu porwie. Jednak e. Lockhart w żadnym momencie mnie nie przekonała, zaciekawiła czy zaangażowała chociaż w marnym stopniu w to co się rozgrywa na kartach jej historii. Nie pomógł nawet oryginalny sposób jej opowiedzenia, a odwrócona chronologia czyli opowiadanie tak jakby od najnowszych wydarzeń i cofanie się w czasie jest raczej czymś, co powinno zaintrygować.
Przez większość czasu, jaki poświęciłam na czytanie tego co napisała Lockhart byłam jedynie zirytowana i marzyłam o tym, by ktoś wstrząsnął główną bohaterką. Próbowałam doszukać się większego sensu w tym PO CO ta książka powstała i nie mogę nawet powiedzieć, że dla rozrywki, bo dla mnie w żadnym momencie nie była ona nawet tym. Nie umiem powiedzieć nic na temat bohaterów czy języka i stylu jakim została napisana ta powieść, chociaż na pewno nie jest to nic ponadprzeciętnego, bo skupiłam się tylko i wyłącznie na tym, by dobrnąć do końca z myślą, że może coś mnie jeszcze chociaż w małym stopniu przekona. Nic się jednak takiego nie wydarzyło, chyba że z własnej irytacji coś przeoczyłam. Zabrakło mi jakiś większych relacji między bohaterami, zabrakło mi szansy ich poznania i chociaż próby zrozumienia ich motywacji. W sumie mogę powiedzieć jedno, aczkolwiek dobitne - nie czytajcie tego, jeśli nie jesteście przekonani czy sięganie po tę książkę to dobry pomysł. Nie jest.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)