Jak to jest, że czasami pewne książki wywołują burze emocji, sprawiają, że chce się o nich mówić bez końca, a kiedy przychodzi co do czego, to brakuje słów i wydaje się, że nie ma tych słusznych, którymi można by ją opisać?
O Frances Harding nie słyszałam nic. Kiedy pierwszy raz natknęłam się na Śpiew Kukułki i jej opis, moją pierwszą reakcją było "to nie dla mnie, to będzie strasznie infantylne". Nawet po przeczytaniu tej książki, uważam że jej opis jest krzywdzący. Gdybym nie zajrzała na Goodreads i nie przebrnęła przez falę zachwytów i komentarzy zapowiadających historię, mrok, klimaty niemal gotyckie, sceny jak z horroru ale przemieszane z baśnią... zapewne ominęłabym ten tytuł szerokim łukiem. A wtedy straciłabym coś wyjątkowego. Coś naprawdę niesamowitego, co zachwyciło mnie już na samym początku. Dlaczego? Bo nie wiedziałam czego się spodziewać, ponieważ opis ma się nijak do samej treści. Dlatego nie będę wchodzić w szczegóły. Magię tej powieści trzeba odkryć stopniowo i to samemu.
Historia Triss a właściwie należałoby powiedzieć nie-Triss, bądź też Tristy, zaczyna się, gdy pewna dziewczynka, raczej od dziecka chorowita, podupada na zdrowiu. Jednak tym razem nie jest to zwykłe osłabienie. Dziewczynka nie może zaspokoić swojego głodu, rankiem budzi się z liśćmi we włosach, a zamiast jej łez, płyną pajęczyny... Na domiar złego lalki zaczynają mówić i obwiniać ją, że jest oszustką. O co w tym wszystkim chodzi?
Ta książka to jedna wielka tajemnica. Tajemnica pełna mrocznych zakamarków, sekretów i bolesnych wspomnień. Akcja dzieje się chwilę po zakończeniu pierwszej wojny światowej gdzieś, w małym angielskim miasteczku. Już sam ten okres nadaje historii określony klimat, który pogłębia język, opisy i sama kreacja bohaterów. Mogłabym napisać po prostu "coś niesamowitego" i tak to zostawić, ale to nie wystarcza.
Ta książka przeraża i wciąga. Nie zgodzę się z tym, że jest to książka dla dzieci czy młodzieży. Uważam, że dzieci jej nie zrozumieją, że może być ona dla nich po prostu trudna. To powieść wychodząca poza wszelkie ramy i granice w ramach których chcielibyśmy ją przypisać. To nie jest ani horror, thriller, powieść obyczajowa, fantastyka czy powieść dla dzieci. Śpiew Kukułki zawiera w sobie coś z każdego gatunku co sprawia, że jest czymś oryginalnym, czego nie potrafię porównać z niczym innym.
Mogłabym wskazać raczej dzieła, które w jakiś sposób kojarzą mi się z nią, ze względu na panujący klimat. Zafón w wydaniu tym bardziej "dla dzieci" jak Książę Mgły czy Marina. Frances Hardinge ujęła jednak także coś, co usilnie przypominało mi twórczość Tima Burtona (szczególnie z filmów animowanych) czy niezastąpionego Edgara Allana Poe. Już samo to sprawia, że mogłabym rzucić wszystko dla tej powieści. Oczywiście gdybym nie zrobiła tego na samym początku. Po zaledwie wstępie, wprowadzającym czytelnika do tej opowieści.
Nie zgadzam się, że jest to książka dla dzieci, muszę jednak przyznać, że w budowie fabuły czy bohaterów potrafiłam wychwycić pewne, powiedzmy zabiegi, które przypominają mi historie, które słyszałam jako dziecko. Dodaje to jednak tej książce uroku, jeśli można użyć takiego słowa w odniesieniu do historii pełnej smutku, żalu, zazdrości, zagubienia czy rodzinnych tragedii. Jestem zakochana i zauroczona magią emanującą z każdej strony i niezwykle metaforyczną treścią, będącą niedostępną dla kogoś, kto spojrzy na nią tylko powierzchownie. Śpiew Kukułki to powieść zdecydowanie warta Waszej uwagi. Mam nadzieję, że inne książki tej autorki są równie porywające i będą niedługo dostępne i w Polsce. Jeśli tak będzie, na pewno ich nie ominę, tak jak omal nie zrobiłam tego tym razem.
Mogłabym wskazać raczej dzieła, które w jakiś sposób kojarzą mi się z nią, ze względu na panujący klimat. Zafón w wydaniu tym bardziej "dla dzieci" jak Książę Mgły czy Marina. Frances Hardinge ujęła jednak także coś, co usilnie przypominało mi twórczość Tima Burtona (szczególnie z filmów animowanych) czy niezastąpionego Edgara Allana Poe. Już samo to sprawia, że mogłabym rzucić wszystko dla tej powieści. Oczywiście gdybym nie zrobiła tego na samym początku. Po zaledwie wstępie, wprowadzającym czytelnika do tej opowieści.
Nie zgadzam się, że jest to książka dla dzieci, muszę jednak przyznać, że w budowie fabuły czy bohaterów potrafiłam wychwycić pewne, powiedzmy zabiegi, które przypominają mi historie, które słyszałam jako dziecko. Dodaje to jednak tej książce uroku, jeśli można użyć takiego słowa w odniesieniu do historii pełnej smutku, żalu, zazdrości, zagubienia czy rodzinnych tragedii. Jestem zakochana i zauroczona magią emanującą z każdej strony i niezwykle metaforyczną treścią, będącą niedostępną dla kogoś, kto spojrzy na nią tylko powierzchownie. Śpiew Kukułki to powieść zdecydowanie warta Waszej uwagi. Mam nadzieję, że inne książki tej autorki są równie porywające i będą niedługo dostępne i w Polsce. Jeśli tak będzie, na pewno ich nie ominę, tak jak omal nie zrobiłam tego tym razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)