Nikt nie odpowiada za stan
psychiki po wtargnięciu tej historii do umysłu. Czytasz na własną
odpowiedzialność. Zaczniesz, ale już
nigdy się nie uwolnisz od świata stworzonego przez Samanthę Shannon. Otwierasz tę książkę – otwierasz umysł na Sennego Wędrowca…
Londyn. 2059r. Paige Mahoney pracuje w kryminalnym podziemiu SajLo. Jest
jedną z Siedmiu Pieczęci i posiada moc, za którą powinna zginąć. Sam fakt że
oddycha jest zdradą. Jako Senny Wędrowiec należy do jednej z najwyższych
klas j a s n o w i d z ó w. Jednak pewnego dnia, wszystko się zmienia.
Każda zbrodnia zostawia ślady,
nawet taka dokona przez d u c h a. Kiedy
Paige trafia do Oksfordu zaczyna doceniać, że niebezpieczna praca pod nosem
Sajonu była zbawieniem w stosunku do świata, do którego trafiła. Te samo
państwo, lecz w Oksfordzie panuje inne prawo, które ukrywało istnienie kolonii
karnej przez 200 lat. Władzę nad Paige przejmują Refaici –potężna rasa pochodząca z innego świata, gdzie kolor
szat, barwiony jest krwią. Pewnego dnia jej panem i trenerem zostaje jeden
z n i c h – Naczelnik – mąż krwi Nashiry, która pragnie jej mocy, ale jest
również jej naturalnym wrogiem. Czy Paige wyjdzie cało z miejsca, gdzie
przeznaczona jest na śmierć?
Panie i Panowie, witajcie w Szeolu I!
To by było w teorii teraz może co z tego wyszło w praktyce,
czyli tłumaczenie z polskiego na nasze.
Paige jako senny wędrowiec potrafi oddzielić swojego ducha
od ciała (Bo zaraz wyjdę z siebie i stanę
obok! Nabiera nowego znaczenia ;). Dzięki temu potrafi się „włamać” do
umysłu innych osób, który stanowi senny krajobraz, z różnymi strefami.
Przechodząc z jednej do drugiej potrafi zobaczyć jak dana osoba wyobraża siebie
w swoim umyśle, potrafi przejrzeć migające obrazy myśli, ale także lęki i
niepokoje. Dopiero z czasem odkrywa, że wraz z dotarciem do indywidualnej dla
każdego części słonecznej, potrafi posiąść inne ciało. Jednak jeden krok za
dużo oznacza przerwanie sznura łączącego jej ducha z ciałem, czyli krótko
mówiąc śmierć.
Możne się wydawać, że taka praca dla Jaxona Halla nie różni
się niczym od pracy w kolonii karnej, lecz mimo wszystko wolność z ryzykiem
złapania jest lepsza niż bycie przeznaczonym na śmierć. Bycie częścią I-4
stanowi dla Paige rodzinę. Kiedy trafia do Szeolu zostaje tylko numerem
XX-59-40.
Paige jako główny bohater wie czego chce. Od czasu do czasu
przechodzą przez nią egoistyczne myśli, którymi autorka podkreśla, że jest
tylko człowiekiem. Samantha nie skupia się na wyglądzie zewnętrznym Paige.
Tutaj to nie ma znaczenia. Paige nie walczy o życie i ukochanego. W tej książce
romans nie wypływa nagle na pierwszy plan i nie zalewa wszystkiego innego swoją
bezsensownością. Tutaj wszystko jest przemyślane. A wielka miłość jest zbędna
by przyciągnąć tłumy do tej powieści.
Już na pierwszy rzut oka widać, że Shannon włożyła dużo
pracy w język książki, wykorzystując nie tylko starą angielszczyznę ale także
łacinę i szwedzki. Zabawa krótkimi zwrotami bardzo umila czytanie i sprawia, że
zawsze się czego nauczymy.
Sam świat wymagał dużego wkładu, aby czytelnik nie został
wrzucony do ograniczonego ścianami miasteczka, wokół którego toczy się akcja.
Tutaj Londyn staje się ośrodkiem Sajonu, władzy która pragnie wyeliminowania
jasnowidzów, przez co wszyscy posiadający jakikolwiek dar musza się ukrywać.
Tutaj nie ma miejsca na pomyłkę, bo inaczej całe miejsce akcji będzie tylko
historyjką na papierze, która nigdy nie wykroczy poza książkę i możliwości
wyobraźni czytelnika. Shannon postawiła sobie ogromną poprzeczkę i mam
nadzieję, że w następnych częściach się rozkręci, w końcu możliwości jej nie
brakuje. Czas Żniw to pierwszy tom z
planowanej siódemki, dlatego z wielką przyjemnością będę śledzić losy naprawdę
młodej autorki i mam nadzieję, że koniec będzie wielki, a Shannon z wielkim
hukiem zapisze się w historii literatury i fantastyki jakiej jeszcze nie było.
The Bone Season to historia fantastyczna w każdego tego słowa znaczeniu.
Przyzwyczajona do fantasy Martina jestem oczarowana tym co stworzyła Samantha.
Jasnowidztwo, duchy, zaświaty, to motywy które już od wieków
przewijają się w literaturze, jednak w tym przypadku udało się stworzyć coś
oryginalnego i w tej wyjątkowości niesamowitego. Ta książka wciąga od pierwszej
strony, aby razem z bohaterką stawić czoło nieuchronnej śmierci, której w tej
książce nie brakuje. Ta historia to swoistego rodzaju Dance Macabre, gdzie śmierć jest główną tancerką, a do niej
dołączają bohaterowie. Czy Paige też trafi do tego grona? Czy będzie potrafiła
zaufać naturalnemu wrogowi, aby wrócić do swoich przyjaciół i uratować życie
nie tylko swoje, ale ludzi, którzy w Szeolu nie mieli tyle szczęścia co ona?
Czas Żniw to
inteligentna powieść, przesycona grozą i niecodzienną wizją świata. Książka
porusza i skłania do myślenia nie tylko nad systemem władzy, bo tego wątku w
popularnych seriach nie brakuje. Sama
konstrukcja książki sprawia, że człowiek chce więcej a do tego akcja towarzyszy
całej książce. Wystarczy kilka stron aby się pogubić, bo tutaj ciągle coś się
dzieje, przez co naprawdę widać, że autorka wiedziała co pisze.
Zdziwiłam się czytając, że w tej książce przewija się
historia miłosna. Będąc na 400 stronie nadal nie wiedziałam o co chodzi, jednak
to jest tylko dowód na to, że Shannon nie potrzebowała pocałunków aby zapełnić
historię i przyciągnąć ludzi. Kiedy w końcu wątku miłosnego się doczekałam,
byłam oczarowana w jaki sposób skonstruowała go autorka. Ona wie co robi i
myślę, że czytelnik wie co czyta, przez co czekam na więcej i mam nadzieję, że
ta historia nie złamie mi serca, ponieważ daję Shannon ogromny kredyt zaufania.
Byle taki poziom utrzymać do końca, a będę dumna z tego, że zakochałam się w
tej książce. Bo przyznaję się, ta książka skradła mi serce, a mój umysł jest
otwarty na więcej.
Wyzwania:
+ 52 Książki
+ 4 cm (Przeczytam Tyle Ile Mam Wzrostu)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)