czwartek, 19 października 2017

szkoda słów, czyli o jakich książkach nie pisałam na blogu // przemilczane tytuły



Długi czas zbierałam się do recenzji kilku tytułów. Koniec końców, nigdy mi się to nie udało. Jednak to nie znaczy, że o tych książkach zapomniałam. Może część z nich nie była warta tego, aby o nich po prostu w ogóle wspominać? Z kolei druga część była dobra, jednak brakowało mi słów, którymi mogłabym wyrazić to, co o nich myślę. Dotarłam więc do momentu, w którym pomysł utworzenia serii postów, w której opowiem o 3-5 takich tytułach, o których nigdy nie powstaną osobne posty, zaczął wydawać się interesujący. Mam nadzieję, że i Wam takie zbiorowe mini recenzje przypadną do gustu. Myślę, że warto spróbować, dlatego poniżej znajdziecie na początek 3 książki, o których nigdzie indziej na blogu nie przeczytacie.



Cisza // Erling Kagge

O tej książce było swego czasu bardzo głośno. W dużej mierze był to efekt pięknego wydania i uniesienia na fali treści skandynawskich, a w szczególności filozofii Hygge. Jednak utwór Erlinga Kagge porusza całkiem inny temat. Temat ciszy i jej braku we współczesnym świecie. Autor zwraca uwagę na to, że teraz trudno całkowicie odciąć się od dźwięków. Z każdej strony atakują nas różnorakie rozpraszacze. A człowiek powinien czasami pobyć sam ze sobą, swoimi myślami albo nawet i odciąć się od nich. Nie jest to łatwa sztuka, jednak autor stara się zmienić coś w myśleniu i podejściu czytelnika. Jest jednak jedno wielkie ale... Od przeczytania tej książki minęły w moim przypadku 4 miesiące, a ja na dobrą sprawę nie pamiętam z niej nic, poza ogólnikami. Była to przyjemna, lekka i zdecydowanie szybka lektura. W końcu czego można byłoby się spodziewać po takim formacie. Nie sądziłam jednak, że sama treść pozostanie dla mnie raczej obojętna. Owszem, autor mówi o ważnych rzeczach. Czytając, odnosiłam jednak wrażenie, że jest to coś raczej banalne go i  oczywistego. Nie jest to publikacja, której potrzebę czytania byłabym w stanie odczuć. Zdecydowanie nie jest to czymś zmieniającym życie, czy też podejście do życia. Czy mogłabym coś dodać? Chyba tylko tyle, że nie polecam. Można przeczytać, ale bez presji. Ewentualnie jeśli macie czas, np. w pociągu. Książka mieści się nawet w kieszeni i to chyba jej największy atut. 



Był sobie pies // Bruce W. Cameron 

O tej książce mimo upływu czasu nie zapominam. Nawet nie chciałabym zapomnieć. W dużej mierze ze względu na film, ale przede wszystkim za samą historię. Kto by pomyślał, że można napisać książkę z perspektywy psa? Na początku podchodziłam do tego z ogromnym dystansem. No bo jednak... pies? Czy to nie będzie, krótko mówiąc głupie i napisane raczej prymitywnym językiem? Jednak tyle osób zachwycało się tą opowieścią, a nawet przy niej płakało, że nie mogłam sobie odmówić. Czy żałuję? Zdecydowanie nie! Jaki ta powieść ma klimat! Tutaj nie sposób mi nie wspomnieć o filmie. Bo owszem, nie uchwycił on wszystkich wątków z książki, jednak idealnie oddał klimat amerykańskich lat... no właśnie. W tym jestem beznadziejna, jednak obstawiałabym coś między latami 60. a 70. Dla mnie? Strzał w dziesiątkę. W książce jest to mniej wyczuwalne, jednak jako że Bailey jest psem z wielkim celem - odnalezieniem chłopca, z którym spędził najwspanialsze lata, możemy obserwować nie tylko dojrzewanie psa czy jego właściciela, ale i całego otoczenia. Był sobie pies to nie jest prosta i banalna powieść, jak mi się na początku wydawało. To niezwykle ciepła i wzruszająca historia, lekka i treściwa, posiadająca przepiękne przesłanie, którego nie sposób mi nie docenić. Aż mam ochotę sięgnąć po tę historię raz jeszcze. 




Elementarz Stylu // Katarzyna Tusk

Trzeci tytuł na dzisiaj, to pozycja, o której zaczęłam kiedyś pisać, ale koniec końców na blogu nic się nie pojawiło. Dlaczego? Tego sama nie wiem. Może po prostu pełen post na jej temat to było za dużo? Koniecznie chciałam powiedzieć coś o tej książce przed premierą drugiego tytułu Kasi Tusk, jednak mi się to nie udało. Mówi się trudno. Zmobilizowało mnie to jednak do tego, aby powiedzieć coś o Elementarzu Stylu chociaż dzisiaj. Po części dlatego, że o wiele bardziej podobała mi się ta pozycja od nowo wydanego Make Photography Easier (chociaż to zdecydowanie temat na osobny wpis). Elementarz to przede wszystkim przepięknie wydana książka. Od faktury okładki do zdjęć i samego papieru na którym zostały one wydrukowane. Jeśli chodzi o samą treść... Elementarz zawiera wiele przydatnych rad, opisuje wiele sytuacji z codziennego życia i traktuje nie tylko o ubraniach. Kilka lekcji od razu wprowadziłam do swojego życia, kilka stopniowo staram się do niego wpleść. Ta pozycja sprawiła, że każdy zakup (no dobrze w 90% przypadków) jest przemyślany, a ja wolę kupić jedną naprawdę dobrą, ale droższą rzecz, niż kilka które będą służyły mi zdecydowanie za krótko. Przeniosłam to również na sferę książkową i od razu mój regał stał się lżejszy ale jakby pełniejszy pod względem jakościowych tytułów. Może niedługo będę z niego całkowicie dumna. Dlaczego wolę treść elementarza od tej pozycji o fotografii? Przede wszystkim ze względu na to, że jest jej więcej i nie jest tak "oczywista" czy też powiedziałabym "płaska". Tutaj czegoś się dowiedziałam, z czegoś skorzystałam. Make photography easier to pozycja, którą lubię jedynie przeglądać, jednak tekstu jest dla mnie za mało i jest on zbyt oczywisty i bardzo porównywalny z treścią bloga. Spodziewałam się czegoś więcej, dlatego to Elementarz zdecydowanie polecam, oczywiście osobom, które chociaż w jakimś stopniu są zainteresowane jego tematyką.

Co powiecie na takie posty od czasu do czasu? Uwierzcie, że takich pozycji, o których nie chciało mi się napisać osobnego wpisu, bądź też jego skończenie po prostu nigdy mi się nie udało, jest sporo, tym bardziej teraz - w "erze" bycia studentem. Czytam sporo, ale nie koniecznie coś, o czym chcielibyście poczytać (Chyba że kogoś interesuje pojęcie architektury według Witruwiusza, Alberti'ego czy Le Corbusiera). Czytaliście któreś z tych pozycji? Mam wrażenie, że Ciszą raczej większość się zachwycała, tylko ja pozostałam w tej części, dla której ta pozycja pozostała całkowicie obojętna. Może jednak ktoś podziela moje zdanie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia