środa, 26 lipca 2017

Nie zapomnij mnie // Anna Bellon



Dzisiaj będzie po polsku, czyli na przekór. W końcu kto nie lubi mieć opinii innej niż wszyscy? Rok temu, po premierze Uratuj mnie (czyli polskiej książki wydanej najpierw na Wattpadzie) nastąpił wysyp krytyki zarówno na autorkę i jej opowieść. Czy ja byłam jedną z tych osób? O dziwo nie. Tak jak nie potrafiłam obronić Imagines (które w moim odczuciu jest jeszcze gorsze niż wcześniej), tak nie uważam, aby twórczość Anny Bellon zasłużyła na taki negatywny odzew. Dlaczego? Ponieważ mam wrażenie, że patrzę na obie książki Uratuj mnie i Nie zapomnij mnie, trochę innymi kategoriami niż zazwyczaj. Zaraz Wam to wyjaśnię. 

Nie zapomnij mnie to tak jakby kontynuacja pierwszej części serii The Last Regret. Piszę tak jakby ponieważ tym razem przenosimy się kilka lat do przodu, kiedy to zespół zyskał już sławę. Historia jednak nie skupia się na Mai i Kylerze, a na Ollim i jego przeszłości, która jak się okazuje, pozostała nieodkryta nawet przez niego samego. Chłopak z domu dziecka przeżył wiele, miał jednak o wiele więcej szczęścia niż jego najlepsza przyjaciółka, która po latach znów pojawia się w jego życiu. Jednak czy złamane serce da o sobie tak łatwo zapomnieć? 

Oba tomy opowiadają o losach przyjaciół, którzy postanowili spełnić swoje marzenia i założyć zespół. Miłość do muzyki ich połączyła i to właśnie ta muzyka przyciągnęła mnie do tych książek. Pierwszy tom był bardzo prosty ale przyjemny, jednak miejscami schematyczny i zbyt uroczy. Byłam ciekawa czy drugi tom, okaże się pod tym względem bardziej wyrównany. I mimo, że nadal nie było większych zwrotów akcji i dramatów, to nie było to większym problemem. Miło od czasu do czasu przeczytać coś prostego i uroczego, co nie musi być na siłę pokomplikowane, aby tylko wpisało się w obecne "trendy" literatury dla nastolatek. 



Dlaczego więc bronię tej książki? Ponieważ uważam, że jest to typ literatury, który czyta się tylko dla czystej rozrywki. Na niego trzeba mieć odpowiedni nastrój. Nie jest to oczywiście coś dla każdego, jednak jeśli ktoś lubi od czasu czasu poczytać coś "wattpadowego" to cała seria Anny Bellon, będzie na to dobrym pomysłem. 

Ja lubię czasami sięgać po coś lekkiego, co pozwoli mi po prostu poczytać. Kiedy mam zastój w czytaniu "ambitnych" tytułów, najlepszym rozwiązaniem jest coś niewymagającego co czyta się właściwie samo. Wątki muzyczne zazwyczaj "kupują" mnie bez większych problemów i tak jest też w tym przypadku, chociaż bardzo, ale to bardzo żałuję, że w tej części już całkiem został on stłumiony. Ciągle liczę, że kolejny tom pójdzie właśnie w jego kierunku. Jak to będzie, zobaczymy. Wiem, że kolejny tom na pewno przeczytam, po prostu z czystej ciekawości. 

Co więc mogę o tej książce i serii powiedzieć w skrócie? 
  • jest to bardzo uroczy romans bez dramatów i wielkich komplikacji 
  • idealna pozycja dla osób lubiących fanfiction, bo jest to historia wpisująca się w ich klimaty
  • jedna z lepszych historii wattpadowych jakie czytałam (a przypomnę że po 3 latach nadal wzdycham do When the night gets dark) 
  • książka nie bez wad i nie dla każdego, jednak dobra do poczytania, szczególnie jeśli chce się odpocząć od literatury jednocześnie jednak coś czytając 
Mam nadzieję, że taki wyjątek w formie Wam nie przeszkadza. Dzisiaj miało być po prostu krótko! ;) 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia