wtorek, 19 kwietnia 2016

Nie pytaj o przeszłość, nie licz na przyszłość (Ugly Love - Colleen Hoover)


"Łzy mi
lecą,
lecą,
lecą."

Cytując Milesa Archera mogłabym właściwie ograniczyć recenzję do tych 5 słów. Czy w takim razie jest tu jeszcze coś do dodania? 

Po raz pierwszy książka napisana przez Colleen Hoover pozostawiła po sobie gorzki posmak rozczarowania i zawodu. 

Zdecydowanie nie ma sensu rozpisywać się nad stylem pisania autorki, z jaką łatwością oraz jak szybko (a nawet za szybko) się ją czyta. Wyczekiwałam na tę powieść od ponad roku, po wszystkich słowach zachwytu i ogromnej miłości do innych książek Colleen poprzeczka była wysoka i tym razem okazała się nie do przeskoczenia, jednak zacznijmy od początku. 

Tate wprowadza się do mieszkania starszego brata, aby odnaleźć się w nowym mieście, uczelni i pracy. Jednak gdy staje przed drzwiami mieszkania wszystko układa się inaczej, niż kiedykolwiek sobie to wyobrażała. Kiedy na korytarzu znajduje śpiącego i pijanego przyjaciela swojego brata nawet nie myśli o tym, że to właśnie ten chłopak wywróci jej życie do góry nogami i sprawi, że to z jego łzami wymiesza się jej cierpienie. 

Miles Archer to chłopak, który za wszelką cenę stara się zamknąć za sobą przeszłość, a jednocześnie nie pozwala otworzyć się przyszłości. Jako pilot stara się wznieść poza goniące go cienie młodości a jednocześnie pamięta, że nie może przekroczyć pewnych granic. 

Kiedy ścieżki pełnej życia i upartej Tate oraz Milesa starającego się być obojętnym na jakiekolwiek uczucia się przecinają, wniosek może być tylko jeden: to wszystko musi skończyć się katastrofą. 

Miles stawia dwie zasady: nie pytaj o przeszłość i nie licz na przyszłość. Tate wmawia sobie, że to jej zdecydowanie wystarczy, decyduje się na taki związek, chociaż doskonale wie, że kiedyś teraźniejszość nie będzie już dla niej wystarczająca. Chce uzdrowić Milesa i pokazać mu, że nie można zamykać się na miłość, nawet jeśli ma być to pokuta za wydarzenia sprzed lat.

Jak gorzkie i bolesne będzie zderzenie się światów dwójki młodych ludzi, kiedy każdy z nich skrywa swoje prawdziwe uczucia i oczekiwania? 


Colleen Hoover zdecydowanie wie, jak pisać, aby czytelnik nie mógł odłożyć książki z czystym sumieniem. Budzi ciekawość, urywając w najważniejszych momentach i podsycając tym samym naszą ciekawość. 

Tym razem akcja toczy się dwoma torami. Wzgląd na teraźniejszość daje nam Tate, a Miles przenosi nas 6 lat wstecz, gdzie razem z nim przeżywamy to, co zamknęło jego serce na miłość. Dwie ścieżki pozwalają nam poznać bohaterów, aby wkrótce połączyć się w jedną i tę samą historię. 

Mimo, że sam pomysł na fabułę jest czymś intrygującym, a tajemnica Milesa, którą stronę po stronie odrywamy wzbudziła we mnie wielkie zaangażowanie, to mimo wszystko zabrakło mi czegoś w całości. Mam wrażenie, że wszystko działo się za szybko i zbyt powierzchownie. Nawet nie zarejestrowałam, kiedy minęła połowa książki, która nie wzbudziła we mnie większych emocji. 

Dopiero ostatnie 100 stron sprawiło, że zaczęłam doceniać to co w tej książce jest pięknego. Mała liczba bohaterów i dwa wątki nie tworzą z Ugly Love skomplikowanej książki. Zazwyczaj prostota w wydaniu Hoover chwytała za serce, a tym razem pozostawiała rozgoryczenie i pytanie: i jak to? tak po prostu? 

Po raz kolejny główna bohaterka nie wyszła poza bycie narratorką, ani jej nie kibicowałam ani nie życzyłam źle. W tej historii to Miles zdecydowanie gra pierwsze skrzypce. 

Jeżeli miałabym wskazać największy plus jaki pierwszy przychodzi mi do głowy to jest nim właśnie Miles, który zamknięty w sobie intryguje, namiętnością zachwyca, a swoimi łzami porusza czytelnika oraz Kapitan, który budził moją sympatię już od samego początku, będąc powiernikiem smutków i radości głównych bohaterów. 

Autorka uchwyciła jak wiele odcieni ma miłość i cierpienie tak bardzo z nią związane. Sprawiła, że w niejednym momencie płakałam wraz z bohaterami, jednak nie sprawiła, że przeżyłam tę historię razem z nimi. 

Duchy przyszłości przywodzą mi na myśl, że Ugly Love to Hopeless w trochę innym, doroślejszym wydaniu. Te historie są od siebie bardzo różne jednak momentami podobne. Widać, podobieństwo u męskich bohaterów jednak nie można tego nazwać szablonowością. Tak jak historia może mieć dwa oblicza tak i książka może okazać się zachwycająca i rozczarowująca jednocześnie. 


Ocena:
7/10






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia