wtorek, 13 stycznia 2015

Tak już został urządzony ten świat... (Elita - Kiera Cass)


via. tumblr
„-Nie płacz skarbie. Gdybym mógł, oszczędził bym ci łez na resztę życia. 
-Nigdy więcej cię nie zobaczę. To moja wina.
-Nie, ja także powinienem być bardziej otwarty.
-Powinnam być bardziej cierpliwa. 
-Powinienem był ci się oświadczyć tamtego wieczora w twoim pokoju.
-Powinnam była ci na to pozwolić…”

Muszę powiedzieć, że nie byłam w stanie napisać tej recenzji zaraz po przeczytaniu tak jak zrobiłam to po pierwszym tomie. Nie potrafiłam napisać słowa, a moja dusza była po prostu rozdarta. Dosłownie bolało mnie serce podczas czytania tej książki. Nie spodziewałam się, że ta historia pójdzie w takim kierunku, przez co się trochę zawiodłam. Nie miałabym nic przeciwko, gdyby obyło się bez większych dramatów. Ta historia sama z siebie była nieszczęśliwa. Nie trzeba było jeszcze jej dokładać… Z chęcią bym przeczytała, taką słodką historię jakiej się spodziewałam po Rywalkach, jednak mimo wszystko to co wprowadziła autorka w tej części sprawiło, że czyta się jeszcze szybciej, bo wciąga niesamowicie.


Myślałam, że w drugim tomie decyzja zostanie podjęta Aspen czy Maxon? A tu po raz kolejny, raz ich nienawidziłam, raz ich kochałam. Jestem tak samo naiwna jak America… Wiem, że nie może mieć ich obu ale jednak nadal nie chcę, by którykolwiek musiał cierpieć, chociaż oni złamali jej serce, oboje…
Mogłabym podzielić tę książkę na dwie części. W pierwszej połowie myślałam, że już jest pewna co do swojej decyzji, lecz z czasem akcja nabrała takiego rozpędu, że chciałam krzyknąć „STOP! To nie może być prawda!” Ale jednak to była prawda.

Kiedy zostało się 6 kandydatek, każde potknięcie było widoczne, dlatego gdy jedna z nich dopuściła się zdrady, za którą karą jest śmierć, musiała ją ponieść i to na oczach wszystkich. Ale przecież miłość nie wybiera, czy to się nie liczy? Jak widać Illéa nie jest takim idealnym miejscem. Coraz częściej dochodzi do ataków rebeliantów, a pałac stał się najmniej bezpiecznym miejscem. Jednak nie do końca rozumiem tak samo jak i bohaterowie, co rebelianci chcą osiągnąć. Ataki na pałac, grożenie rodzinom kandydatek, morderstwa ich bliskich… Jednak z czasem doszłam do wniosku, że najgorszą osobą jest król, który nie tylko nie słucha własnego syna jako następcy tronu, ale staje się tak samo zgorzkniały jak Gregory Illéa, którego uważa się, za wspaniałego władcę, dzięki któremu ten kraj miał szansę się narodzić. Jednak czy dobry władca wykorzystuje swoje dzieci do własnych celów?

Kiedy w ręce Mer trafia dziennik Gregory'ego nie zdaje sobie sprawy w jakie kłopoty wpędza nie tylko siebie, nie tylko Maxona ale i cały naród. Nie zawsze gdy mamy dobre intencje to wystarcza. A czasem, gdy chcemy za dużo czasu na podjęcie decyzji, może ona już wcale nie należeć do nas. Bo gdy America zwleka, serce Maxona oddala się od niej. Czy będzie jeszcze na wyciągnięcie ręki czy już za późno? Czy gdy straci przyjaciółkę będzie potrafiła zaufać Maxonowi, który był w stanie oddać dla niej wszystko. Który przywrócił dla niej nieistniejące święto i poprosił jej ojca o rękę? Który ją kochał?

„-Jak to jest być zakochanym?
-To najcudowniejsza i najokropniejsza rzecz, 
jaka ci się kiedykolwiek może przydarzyć… 
Wiesz, że znalazłaś coś niesamowitego i chcesz zatrzymać to na zawsze, 
a każda sekunda, przez którą to posiadasz, to coraz większy strach, 
że możesz to stracić…”


Kiedy czas leci, nadchodzi moment by odpadła kolejna dziewczyna. Podczas gdy inne kandydatki mają poparcie od ludzi lub posiadają znajomości, miłość Maxona do Mer może nie wystarczyć przeciwko słowu króla.

I uwierzcie mi, że walczę ze sobą by nie dać tu spojlera, ale moja złość po tej części jest tak ogromna, że gdyby nie było kolejnego tomu byłabym gotowa napisać do Autorki. Ale nie chcę przez swoją złość robić czegoś, czego będę żałować. Powiem wam tyle, moje serce mnie bolało i boli do teraz, a najgorsze jest to, że łzy nie chciały lecieć, bo byłam tak byłam wymęczona emocjonalnie. Zwrotów akcji było wiele. Bywały momenty gdy już myślałam, że niektórzy bohaterowie odeszli na zawsze. A później już nie wiedziałam, kto ma jakie intencje.

„-Nie rozumiem, jak to możliwe, że dalej mnie kochasz. - przyznałam się.
-Tak po prostu jest. Niebo jest niebieskie, słońce jest jasne, 
a Aspen na zawsze kocha Americę. Tak już został urządzony ten świat.”

Jednak gdy królowa zaczęła się przywiązywać do Mer widząc w niej córkę, której tak pragnęła, król starał się coraz bardziej przyspieszyć eliminacje. A gdy wszystkie wydarzenia stały się wspomnieniami, zaczyna dobijać forma czasu przeszłego: byłem, widziałem, wierzyłem, kochałem… Przecież to samo przez siebie mówi co tam się stało, jednak naprawdę sięgnijcie po tę książkę, ale lepiej mając Jedyną także pod ręką, chociaż ja już nie wiem, czy chcę wiedzieć co oznacza okładka, bo co jeśli Maxon poślubi inną to czy będę w stanie to czytać?

„I kiedy będziesz potrzebowała własnej przestrzeni
By odnaleźć drogę
Będę tu cierpliwie czekał
By zobaczyć, co znajdziesz
Nie chcę być kimś, kto tak łatwo odchodzi
Jestem tu po to, by zostać i coś zmienić, póki mogę
Nasze różnice robią tak wiele,
żeby nas nauczyć jak używać narzędzi i umiejętności,
których mamy tak wiele
A na końcu, wciąż jesteś moim przyjacielem
przynajmniej nie przyczyniliśmy się do tego,
by nasza praca poszła na marne, nie spłonęliśmy
Musieliśmy się nauczyć jak skręcać w świecie bez przeszkód
Musiałam się nauczyć tego co mam, czym jestem a czym nie jestem
Nie zrezygnuję z nas…”*

* I won’t Give Up – Jason Mraz

Musze powiedzieć, że ogromnym plusem całej tej serii jest autorka. Jej podejście do tego co robi, jak traktuje pisanie jako swoją pasję, przekłada się na to, że te książki mają w sobie coś niesamowitego. I wiem, że możecie myśleć „Matko o czym ona mówi, historyjka o księciu i dziewczynie, jakaś baśniowa nudna powieść” ale tak nie jest. Naprawdę mogę powiedzieć, że jest to fenomen tego roku. Subtelne połączenie historii, które znamy z bajek ze światem wcale nie tak odległym od nas. Podczas gdy inne książki ciągle mówią o tym samym, mamy tu coś nowego ale niesamowicie intrygującego, co sprawia, że nie da się odłożyć tej książki, zanim nie doczytamy ostatniej strony, a później i tak nie można się szybko pozbyć myśli o bohaterach. 

I wiem, że niektórzy uważają to za typową młodzieżówkę i czytałam pełno słów krytyki, że ta historia jest nijaka, a America leci od jednego do drugiego jak wiatr zawieje, ale będę bronić tej książki. Osobiście uważam, że jest to słabsza część. Rywalki podobały mi się bardziej, jednak to nie zmienia faktu, że nadal jestem ogromnie szczęśliwa, że mogłam to przeczytać. 

Ocena:
8/10

3 komentarze:

  1. Jestem! Na tak! Chce to przeczytać :D Recenzja jak zwykle świetna!
    Pati xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Znasz moje zdanie, prawda? Więc się nie wypowiadam x
    /Asia, co nie ma tu konta

    OdpowiedzUsuń

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia