Tyle wam już nagadałam na temat Cassandry Clare, Diabelskich Maszyn, Darów Anioła, moim
tak MOIM jedynym Jem’ie Carstarsie i Herondale’ach a jeszcze recenzja się nie
pojawiła, ale to tylko do dzisiaj, bo właśnie przed wami moja bardzo (nie)
obiektywna recenzja na temat niczego innego jak Mechanicznego Anioła.
„Zawsze trzeba być ostrożnym z książkami i
z tym co w nich jest, bo słowa mają moc zmieniania ludzi”
Tak mnie zmobilizowało TOP 3, że przeczytałam jeszcze raz tę
książkę i oj na pewno zasłużyła na tytuł jaki otrzymała. Przy okazji też na tym
skorzystałam, bo już za kilka dni (wcale nie odliczam i nie wyczekuję pół roku)
w Polsce do księgarni trafią Kroniki Bane’a (nie mam jeszcze zamówionych ale
nie ma przedsprzedaży! Toć to skandal!). O Magnusie na pewno wspomnę bo jest
jedną z najbardziej barwnych postaci w książkach Clare, która łączy wiele
pokoleń.
![]() |
via. tumblr |
Ale może tak po kolei bo tu będzie zamieszanie. Dzisiejszą
gwiazdą jest Mechaniczny Anioł,
książka otwierająca trylogię Diabelskich
Maszyn. Akcja rozgrywa się w Londynie za czasów królowej Wiktorii, czyli
XIX w. a dokładniej 1878 rok.
Theresa Gray nasza główna bohaterka przypływa promem,
statkiem (nigdy nie rozróżniam) z Nowego Yorku do małego miasteczka w Anglii w
poszukiwaniu brata. Niestety zamiast niego, na lądzie czeka ją przykra
niespodzianka w postaci Mrocznych Sióstr: Pani Black i Pani Dark. Musicie mi
uwierzyć, że te postacie są bardziej mroczne niż ich nazwiska. Chcąc chronić Nathaniela,
Tessa godzi się godziny cierpień, ćwiczeń i prób aby w końcu być wystarczająco
dobra dla Mistrza. Ale w czym dobra? Dobre pytanie. Tessa dopiero dzięki
Mrocznym Siostrom dowiaduje się o swojej mocy. Wystarczy mały przedmiot
należący do osoby żywej bądź martwej, a Tess będzie potrafiła się w tą osobę
zmienić, a do tego dotrzeć do jej myśli i uczuć.
Tylko po to Tessa jest potrzebna mistrzowi, jednak mimo, że
zdaje sobie z tego sprawę, każda próba ucieczki kończy się niepowodzeniem.
W tym samym czasie dwoje Nocnych Łowców trafia na ślady
morderstw, dziwnej działalności Klubu Pandemonium a w końcu na Mroczne Siostry.
Jako Nefilim ich obowiązkiem jest chronić ludzi (przyziemnych) oraz porozumień
pomiędzy Nocnymi Łowcami a Podziemnymi (czarownicy, wilkołaki, wampiry,
feerie). Dlatego kiedy podążają za poszlakami William Herondale znajduje Tessę,
która (tu największy plus tej książki) jest taka jak my! Zakochana w książkach,
w ich bohaterach, snująca dziwne teorie i prawie żyjąca ich życiem! Więc kiedy
Will trafia do jej pokoju, dziewczyna zdaje sobie sprawę, że w normalnym
świecie przystojniacy nagle nie przychodzą i nie ratują dziewczyn w ostatniej
chwili. Ach tak romantycznie zdzieliła go wazonem. (Tesso tak trzymaj! Ktoś
musi okiełznać cholerny charakterek Herondale’ów)
No więc to by było tyle jeśli chodzi od czego się
zaczęło. Tessa trafia do Instytutu.
Razem z Nefilim szuka swojego brata, który wplątał się w interesy z Mistrzem i
głową klanu Londyńskich wampirów. Gdyby tego było mało, Mistrz od lat planuje
zemstę na Nocnych Łowcach. Tworzy mechaniczną armię niezrodzoną ani z nieba ani
z piekła, aby przejąć władzę, nie zdając sobie sprawy jaki naprawdę jest Świat
Cieni.
„-Nie jest wbrew prawu być idiotą.
-Na szczęście dla Ciebie..”
-Na szczęście dla Ciebie..”
Tessa jest jedną z moich ulubionych głównych bohaterek,
czego nie mogę powiedzieć o Clary , która także ma swoje pięć minut w
powieściach Clare. Jednak Tessa przez swoją miłość do książek sprawia, że ją
świetnie rozumiem, a Clary no dobra od lat rysuję i ona też rysuje, ale już nie
ma w sobie tego czegoś co posiada Tess. Może to dlatego, że w czasach
Wiktoriańskich wszystko wyglądało inaczej a miłość tak nie wypływa na pierwszy
plan jak w Nowym Yorku za czasów Clary.
„-To było niegrzeczne. Wiele osób
porównywało patrzenie na mnie z wpatrywaniem się w blask słońca.
- Jeśli mieli na myśli to, że potrafisz przyprawić o ból głowy to mieli rację.”
- Jeśli mieli na myśli to, że potrafisz przyprawić o ból głowy to mieli rację.”
Oczywiście nie obyłoby się bez jakiejś iskry między
bohaterami, ale w XIX w. to było subtelne i miało w sobie niesamowitą magię
przez co z ogromną radością wpadłam po uszy w Diabelskie Maszyny i jeszcze nie
wypłynęłam z czeluści tej historii. W pierwszym tomie dopiero poznajemy
bohaterów. Tessę, o której już mówiłam z Williamem łączy miłość do książek.
Mimo, że chłopak jest miejscami okropny, nadal potrafi cytować książki w każdym
momencie swojego życia. Do tego ciemne kręcone włosy i niebieskie oczy skrywają
w sobie ogromną tajemnicę, przez którą Will nie jest osobą przyjazną. Odpycha
od siebie wszystkich, stara się, aby nikt go nigdy nie pokochał, jednak nie
zdaje sobie sprawy ile osób troszczy się o niego. Ale on w swój sposób stara
się ich chronić przed klątwą o której będzie mowa dopiero w drugim tomie
dlatego nie będę spojlerować. Dajcie jednak szansę tej postaci. Zamiłowanie do
książek, typowa uroda dla Herondale’ów oraz humor i cięty język
charakterystyczny dla postaci Clare sprawia, że mimo wad, ten chłopak przyciąga
swoją uwagę.
„-Niebieski wcale nie pasuje do
wszystkiego. – sprzeciwił się Will. – Na przykład, nie pasuje do czerwonego.
- Mam kamizelkę w czerwone i niebieskie paski – wtrącił się Henry, sięgając po groszek.
- I jeśli to nie jest dowód, że te dwa kolory nigdy nie powinny być widziane razem, to nie wiem, co nim jest.”
- Mam kamizelkę w czerwone i niebieskie paski – wtrącił się Henry, sięgając po groszek.
- I jeśli to nie jest dowód, że te dwa kolory nigdy nie powinny być widziane razem, to nie wiem, co nim jest.”
„- Czasami mam ochotę go udusić.
-Jak, u licha się powstrzymujesz?
-Idę do mojego ulubionego miejsca w Londynie, stoję, patrzę na wodę, rozmyślam o ciągłości życia, o tym jak toczy się rzeka, niepomna na nasze małe troski.
-To działa?
-Niezupełnie, ale potem sobie myślę, że gdybym naprawdę zechciał, mógłbym go zabić we śnie, i wtedy czuję się lepiej.”
-Jak, u licha się powstrzymujesz?
-Idę do mojego ulubionego miejsca w Londynie, stoję, patrzę na wodę, rozmyślam o ciągłości życia, o tym jak toczy się rzeka, niepomna na nasze małe troski.
-To działa?
-Niezupełnie, ale potem sobie myślę, że gdybym naprawdę zechciał, mógłbym go zabić we śnie, i wtedy czuję się lepiej.”
Jego całkowitym przeciwieństwem jest Jem, James a właściwie
Jian Carstairs. Tak, śledząc bloga na pewno już o nim słyszeliście bo jestem w
nim kompletnie zabujana. Jem tak samo jak Will jest Nocnym Łowcą pochodzącym z
innego kraju. Will jest Walijczykiem a Jem w połowie Chińczykiem przez co ma
specyficzną urodę, którą jednak przyćmiewa choroba. Kiedy jego rodzicie zginęli
on uzależnił się od trucizny demona. Kiedy jego organizm jej nie dostanie umrze
ale jednak substancja, która to spowalnia także jest śmiertelna, dlatego Jem
żyje ze świadomością, że każdy dzień może być tym ostatnim. To sprawia, że jest
nadzwyczaj spokojnym człowiekiem. Nawet humory Willa nie są w stanie
wyprowadzić go z równowagi. Właśnie dzięki temu są razem świetnymi wojownikami
a zarazem parabatai. Uwielbiam ten
motyw. Dwie osoby a jakby jedna dusza. Kiedy jeden cierpi drugi czuje to samo,
ale w walce jest to ogromna przewaga. Do tego miłością Jem’a są skrzypce. To
wystarczyło aby James był moim faworytem. Mimo, że większość osób woli
Herondale’a.
„Ale nie chodzi o to, żeby się czepiać
życia za wszelką cenę. Wierzę, że jestem coś wart. Chodzi o moje życie, a nie o
to, kiedy i jak się ono skończy.”
Nocnych Łowców z instytutu łączy to, że wszyscy są sierotami
i stanowią dla siebie jedną wielką rodzinę, nawet jeśli sobie z tego nie zdają
sprawy, chociażby jak panna Lovelace, która oddałaby wszystko aby być zwykłym
człowiekiem. To sprawiło, że Tessa także stała się częścią tej wielkiej rodziny.
W książce przeplatają się słodkie momenty, chwile grozy
trzymające w napięciu i sporo zakręconych historii knutych przez Mistrza, przez
co do końca nie wiadomo jak to się skończy. Sprawia to jednak, że z ogromną
chęcią sięgnęłam po pozostałe tomy, z których każdy jest lepszy od
poprzedniego.
„To w porządku kochać kogoś bez
wzajemności, dopóki ten ktoś jest wart miłości. Dopóki na nią zasługuje”
Zdaję sobie sprawę, że nie każdemu ta historia musi się
spodobać. Jak to mówią co kto lubi jednak polecam gorąco, może znajdzie się
osoba, która pokocha tę historię tak mocno jak ja, ale zapamiętajcie jedno: JEM JEST MÓJ i go nigdy nikomu nie oddam! Jednak
warto śledzić losy Tessy, jej brata, mechanicznej armii. Warto razem z
bohaterką odkryć kim tak naprawdę jest i na czym a właściwie na kim jej
najbardziej zależy. Gdybym tylko mogła, z ogromną chęcią przeżyłabym życie
Tessy mimo, że było miejscami mroczne. Czasami warto poświęcić wszystko chociaż
dla chwili tak magicznych jak w Mechanicznym
Księciu bo nie powiem aby pocałunek o smaku wody święconej można było tak
nazwać ;)
„Równie wspaniale jest kochać, jak być
kochanym. Miłości nie da się zmarnować.”
Wyzwania:
+ 52 Książki
+ 3 cm (Przeczytaj Tyle Ile Masz Wzrostu)
Ocena:
8.5/10