Po zakończeniu pierwszej części Pivot Point, czyli Dziewczyny, która wybrała swój los muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że ta historia może potoczyć się w takim kierunku. Pierwszy tom był specyficzny w twórczości Kasie West. Utwierdził mnie w tym, że niektórzy autorzy powinni eksperymentować z gatunkami, bo może to doprowadzić do powstania czegoś intrygującego, jednak mimo naprawdę pozytywnego zaskoczenia, wolałam Kasie w "klasycznym" romantycznym wydaniu. Po tym tomie? Już nie jestem tego taka pewna.
Jeżeli jednak jestem czegoś pewna, to tego, że Kasie West nie zawodzi, jeżeli szuka się typowej ale jednak nie do końca typowej historii miłosnej nastolatków. Po przeczytaniu bodajże 7 tytułów od tej autorki wiem, że jeśli potrzebuję czegoś lekkiego, co oderwie mnie od rzeczywistości, czegoś uroczego (nawet w bardziej skomplikowanym i mrocznym wydaniu) co na pewno poprawi mi humor, to mam gotowy przepis w swojej biblioteczce.
Zaczynając czytać Dziewczynę która wybrała po raz drugi miałam jednak problem. Nie do końca pamiętałam, co dokładnie działo się w poprzednim tomie, jednak z czasem, kiedy rozwijały się wydarzenia w tej części, przypominało mi się to co się działo poprzednio. Jakbym czytała oba tomy na raz. Cieszę się jednak, że tym razem historia była jakby prostsza i wątek romantyczny wrócił na bliższy plan. Nie znaczy to jednak, że nie brakuje tutaj zwrotów akcji. Po wydarzeniach kończących poprzedni tom, nie dałoby się ich chyba uniknąć.
Kasie West wykorzystała jednak drugi tom do wprowadzenia całkiem nowych postaci i przybliżyła tych bohaterów, o których poprzednio przeczytaliśmy zaledwie kilka zdań. Niespodzianką było również to, że tym razem do narracji została wprowadzona Laila. Na początku wydawało mi się to zbędne, jednak z czasem okazuję się to pewnego rodzaju łącznikiem pomiędzy dwoma światami. Powiedzmy, że odebrałam to jako nasze oczy i uszy po drugiej stronie.
Nie mogę jednak ukryć, że mimo zdecydowanie pozytywnego odebrania tej historii, miałam momenty, kiedy nie mogłam jej czytać. Nie wiem czy nie jest to przypadkiem wynik małej ilości czasu na czytanie w ostatnich miesiącach (czy wręcz jego brak), czy może niektóre fragmenty po prostu ograniczały moje zaangażowanie w śledzeniu losów bohaterów. Niemniej jednak, końcówka tej książki, w moim odczuciu wynagradza wszystko i idealnie domyka całość. Taką Kasie lubię najbardziej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)