Można powiedzieć (jakkolwiek to brutalnie nie zabrzmi), że umieranie to dość oklepany temat w literaturze, a szczególnie tej młodzieżowej. Po sukcesie Gwiazd Naszych Wina, rynek wydawniczy szturmem zalały książki o podobnej tematyce, dlatego nie łatwo jest znaleźć pozycję, która będzie się na tym tle wyróżniać.
Zazwyczaj nie sięgam po książki po obejrzeniu ekranizacji. Zwykle jest na odwrót - zanim zobaczę film, czytam książkę - jednak w przypadku Me & Earl & the Dying Girl (bądź jak ktoś woli Earl i ja i umierająca dziewczyna) najpierw obejrzałam dwukrotnie ekranizację, a dopiero po roku podjęłam decyzję, że chcę sprawdzić, czy książka zrobi na mnie podobne (lub może nawet większe wrażenie).
Greg zaczyna ostatni rok nauki w liceum, którego z całego serca nienawidzi. Próbuje unikać znajomości i nie należeć do żadnej z grup, aby nie budzić nienawiści u innych. W taki sposób udaje mu się przetrwać lata w szkole, jednak nie wyobraża sobie, jak może przetrwać na uczelni, na której przynależność do wszystkich, a zarazem nienależeniem nigdzie, jest niemożliwe.
Jego jedynym przyjacielem jest Earl, z którym od lat tworzy filmy. Wszystko zmienia się jednak, kiedy Rachel - jego koleżanka z dzieciństwie dowiaduje się, że ma białaczkę, a mama Grega za wszelką cenę chce, aby Greg się z nią zaprzyjaźnił i podniósł ją na duchu. Czy to może nie zakończyć się dla wszystkich katastrofą?
Greg jest nie tylko głównym bohaterem i narratorem, ale także w pewien sposób autorem tej książki, a przynajmniej tak przedstawia nam swoją historię i to, jakie skutki miał "genialny" pomysł jego mamy.
"The best ideas are always the simplest"
To co przede wszystkim wyróżnia tę książkę, to poczucie humoru. Tu nie chodzi o to, aby przedstawić cierpienie młodej dziewczyny, czy wielką miłość. Może wydawać się dziwne i nie na miejscu, że taka historia bawi, ale Greg przez całą książkę mówi do czytelników i pragnie utrzymać z nimi kontakt. Sposób narracji buduje osobliwą atmosferę urozmaiconą przemyśleniami bohatera i scenariuszami z jego filmów, przez co specyficzny humor idealnie wkomponowuje się do całości.
Nie sposób ukryć, że Earl i ja i umierająca dziewczyna to nie jest książka, w której akcja jest najważniejsza. To nie sensacja, w której czekamy na zwroty akcji i obserwujemy jak wszystko z każdą stroną nabiera tempa. Może niektórzy powiedzą, że przez to książka jest nudna, jednak dla mnie dzięki temu jest wyjątkowa. Co najważniejsze, w żadnym momencie nie doczekamy się wątku miłosnego. To nie ta literatura, w której w obliczu śmierci Rachel będzie starała się zmienić zarówno siebie jak i cały świat, zostawić po sobie coś na wieki i przeżyć wielką miłość. Greg to podkreśla przez większość książki i ciągle pamięta, że odwiedza Rachel tylko ze względu na własną matkę. Co prawda, próbuje nagrać wyjątkowy filmik dla Rachel, jednak tak jak większość rzeczy z nią związana, nie przynosi mu to większej satysfakcji.
Ta książka ukazuje młodego człowieka, który tak naprawdę nie potrafi odnaleźć samego siebie, w otaczającym go świecie. Na brytyjskim wydaniu nie bez powodu napisane jest "śmiertelnie zabawna". Ta książka bawi, ale także uczy i nie daje złudnej nadziei, pozostając przy tym lekką i poruszającą historią.
Nie żałuję, że widziałam wcześniej film, jednak szczerze przyznaję, że sposób jego zakończenia podoba mi się bardziej niż książki. Twórcy filmu wpadli moim zdaniem na genialny pomysł wykorzystania zainteresowań bohatera, aby stworzyć scenę najbardziej wzruszającą - która dopełnia całość i oddaje osobliwy klimat znany z powieści.
Nie potrafię przejść obok tej historii obojętnie i mimo że w Polsce trudno jest zdobyć tę książkę, to naprawdę warto po nią sięgnąć. Nie jest to kolejna zwykła młodzieżówka, która będzie z czasem zlewała się z innymi, ona nawet po roku, nadal pozostaje wyjątkowa.
★★★★★★★★☆☆
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)