poniedziałek, 22 grudnia 2014

#13 Rywalki - Kiera Cass ~Lily

ACHTUNG! UWAGA! ATTENTION! (BĘDĄ OCHY I ACHY)

„Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, bez kogo będziesz mógł żyć.
I mam nadzieję, że nigdy się nie dowiesz, jak to jest,
musieć mimo wszystko żyć bez tego kogoś”

via tumblr
Dzisiaj przychodzę do was z recenzją, która nie była w planach na najbliższy czas. Jestem jednak dopiero co po lekturze pewnej książki, którą muszę wam pokazać. Książki, która mnie zaskoczyła i nie wierząc w to co piszę jest o stopień wyżej od Darów Anioła (czyli na drugim miejscu). Nie mogę się doczekać aż sięgnę po pozostałe części i zaczynam się obawiać, czy nie strąci Diabelskich Maszyn z pierwszego miejsca. Piszę to całkiem świadoma własnych  słów, traktuję książki Clare jak bóstwo ale Kiera Cass zaskoczyła mnie niesamowicie. Bo gdzie ja a książka o księciu? Ja i księżniczki? Nieee przecież to nie pasuje a jednak. Muszę powiedzieć, że już na samym początku pokochałam okładki tej serii. Wiem, że nie ocenia się książek po okładce, ale no kurczę za tak pięknymi okładkami musi się kryć niesamowita historia. Będą ochy, będą achy i to nie jedne, ale pisanie zaraz po lekturze nie jest bezpieczne (oczywiście po czasie na ogarnięcie swoich emocji, łez i wkurzenia na ostatnie zdanie).




Kiedy dostałam tę książkę od przyjaciółki (Gosia, to o Tobie, nawet nie wiesz jak jestem Ci cholernie wdzięczna, że dałaś mi najpiękniejszy prezent gwiazdkowy jaki mogłam sobie wymarzyć!) byłam wręcz pewna, że przeczytam ją po świętach. Jednak do wigilii zostały się jeszcze 3 dni (piszę to w niedzielę, chociaż wiem że tego dzisiaj nie opublikuję) a ja już błagam mamę by mi kupiła kolejne tomy i tu brawa dla Mamy bo obiecała że jutro podczas wyjazdu przywiezie mi drugą część! (wcale nie boi się, że bez niej nie wpuszczę jej do domu ;) Tak więc widzicie, że ta recenzja jest spontaniczna, ale wierzcie mi, nigdy nie czułam się TAK po przeczytaniu książki.

Ale no, rozpisałam się już niemało a nawet nie padł tytuł tego zacnego buka, dlatego panie i panowie mam zaszczyt przedstawić Rywalki autorstwa Kiery Cass!

Tak więc wiecie już, że książkę tą dostałam od mojej przyjaciółki ,ale do kompletu była jeszcze cieniutka książeczka Rywalki: Książę i Gwardzista, w której znajdują się dwa opowiadania oraz dodatki, takie jak drzewa genealogiczne, lista kandydatek (o tym za chwilę) oraz moje ulubione playlisty do poszczególnych tomów! Oczywiście z nich skorzystałam, bo piosenki są niesamowite, ale i tak czytając słuchałam czegoś innego, co już zawsze będzie mi się z tą książką kojarzyło. Nie wiem czy już kiedyś o tym pisałam, ale podczas czytania muszę mieć słuchawki w uszach, bo wtedy nie dociera do mnie kompletnie nic z otoczenia, a ja znajduję się w świecie razem z bohaterami. Kończy się to zawsze tym, że nawet miesiące po zakończeniu książki, gdy usłyszę taką piosenkę (zazwyczaj leci jedna w kółko i w kółko) to od raz nasuwają mi się obrazy z książki, co jest dla mnie niesamowite.

Jednak lekturę tych opowiadań zostawiam sobie minimum na przerwę między drugim a trzecim tomem, chociaż jeśli jutro nie znajdzie się Elita w Gnieźnieńskim Empiku będę chyba tak zdesperowana, że pochłonę ją w kilka minut. Tak więc chyba już czas przejść to tego dzieła, które jeszcze raz przypominam nosi nazwę Rywalki.

Kiedy zaczęłam czytać tę książkę, od razu skojarzyła mi się z Igrzyskami Śmierci. Mamy świat po wojnie (i to na dodatek IV Wojnie Światowej), Państwo, które nie istnieje (Illéa). Ludzie są podzieleni na kasty od 1 do 8 a głową państwa jest Król. Nasza główna bohaterka to America , dziewczyna z Piątki, do której należeli muzycy, malarze, krótko mówiąc artyści. Dziewczynę, którą pokochałam, a zazwyczaj główne bohaterki mnie irytują (nie będę już pisać tytułu sami-wiecie-czego jeśli śledzicie bloga od jakiegoś czasu to wiecie o czym piszę). Tak więc mamy Americę, której rodzina jest biedna, ale mamy także surowe prawo, które łamie prawie każdej nocy, wymykając się z domu do chłopaka. Muszę powiedzieć, że pokochałam go (matko ja tu wszystkich kocham) od samego początku, lecz jak się okazało zrobiłam to zbyt pochopnie. Aspen, był Szóstką, czyli jego rodzina była w jeszcze gorszym stanie niż rodzina Ami. Jakie romantyczne było, gdy w nocy spotykali się w starym domku na drzewie, a ona śpiewała mu piosenki. Zawsze dostawała od niego jednocentówkę, niby to nic, jednak liczy się gest, a ona uzbierała już cały słoiczek. Spotykali się przez prawie dwa lata, a ona była pewna, że to miłość na całe życie, jednak wychodząc za mężczyznę z niższej klasy spadało się w dół razem z nim, a Aspen nie chciał tego dla Ami, która żyła muzyką.

No to może tyle o nich, bo zaraz zdradzę wam wszystkie szczegóły. Teraz przejdźmy do głównego wątku, ale po kolei. W Illéi panował zwyczaj, że młoda księżniczka wychodziła za księcia z innego kraju, aby wzmocnić sojusze. Książe jednak nie mając czasu na wybór małżonki, organizował Eliminacje, w których brała udział jedna dziewczyna z każdego miasta/rejonu (nie wiem jak to się nazywało). Za udział w Eliminacjach rodzina dostawała czeki, co mogło się okazać dla niektórych zbawieniem. Patrząc na rodzinę Ami, takie wspomogi byłyby wybawieniem. Jednak America nie chciała takie życia, nie chciała nawet słyszeć o zgłoszeniu. Miała ukochanego Aspena, z którym chciała spędzić życie. Jednak prośba niektórych ludzi, a utrata innych może spowodować, że jej nazwisko trafi do puli. I tak właściwie się zaczyna. Byłoby dziwne, gdyby główna bohaterka nie dostała się do 35 osób biorących udział w Eliminacjach na dworze, który wcale nie jest takim bezpiecznym miejscem. America nie mała dobrego zdania o księciu, który wydawał się płytki. Ale oboje nie zdawali sobie sprawy, że ten inny świat różni się aż tak bardzo od tego, o którym wiedzą. Ami dowiaduje się, że Pałac jak i całe państwo jest ciągle zagrożone przez rebeliantów, a młody książę Maxon, że świat poza murami jest pogrążony w głodzie i walce o każdy dzień.

Tak więc mamy 35 kandydatek, które będą walczyć o księcia, a niektóre tylko o koronę. Mamy także naszą Mer, która wcale nie chciała się tam znaleźć, a tym bardziej walczyć o Maxona. Czy to możliwe, żeby nie musiała walczyć o miłość tylko miłość walczyła o nią? Co będzie kiedy znajdzie się między Maxonem a Aspenem?

Tu was zaskoczę, nie znam odpowiedzi na to pytanie, bo (tak, to jest powód dlaczego miałam ochotę krzyczeć na ostatnie zdanie) kochana autorka zamieściła taki napis jak: KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ zaraz po tym, gdzie książę ograniczył kandydatki do Elity, w której znajduje się 6 dziewczyn. Teraz pytanie co z Ami? Czy przez swój charakter książę ją wyrzuci, zdając sobie sprawę, że ona go nie kocha? Czy może jednak ona coś do niego czuje, a on da jej szansę?

„Ty sobie nie dajesz rady z płaczącymi kobietami,
a ja nie radzę ze spacerami u boku księcia”

Musicie się o tym dowiedzieć. Wiem księżniczki i te sprawy, ale no kurczę nie spróbować chociaż sięgnąć po tę książkę, to to aż nie mam słowa… to marnotrawstwo. Kiera Cass ma niepodważalny talent. Sposób w jaki są przedstawione postaci, w jaki sposób bohaterka musi wybierać między miłością swojego starego życia, a miłością która nawet nie jest stała. Ale takie jest życie, trzeba podejmować decyzje, które zmienią nieodwracalnie nasze życie.

Muszę powiedzieć, że tak jak na początku kochałam Aspena tak go później nienawidziłam, tak jak nie lubiłam księcia (no bo kurczę, książę to taki sztywniak itp. Itd.) tak pokochałam go za to, że potrafi słuchać innych. Pokochałam go za to, że nawet gdy jako przyszły władca ludzie nie liczyli się z jego zdaniem, nie poddaje się, a już przy pierwszym spotkaniu nie wyrzuca Ami z pałacu. Ach ma jęzor dziewczyna. Nie ma to jak zrobić pierwsze dobre wrażenie ;)

„Podeszłam do niego i potarłam dłonią jego czoło.
- Co ty robisz?
-Usuwam ci pamięć. Sądzę, że możemy to zrobić lepiej”

Piękne jest w tej książce to, że nie wiemy kogo wybierze Ami. Nie wiemy jak potoczy się to wszystko. Czy państwo przetrwa, czy będzie w ogóle o kogo walczyć. Do tego tak lekki sposób w jaki ta książka została napisana sprawia, że czyta się ją niesamowicie szybko, a po odłożeniu tej książki nie jest się w stanie zasnąć przez długie godziny. (Mama już nie mogła wytrzymać i zabrała mi książkę wczoraj wieczorem, bym w końcu poszła się wykąpać, a później zgasiła mi światło i tak leżałam pół nocy zastanawiając się, co się dzieje na dalszych kartach tej historii).

I teraz skończyłam ją i ciągle myślę co tam się dzieje, a do tego te okładki! Jak patrzę na okładkę Jedynej  (trzecia część) to aż mi serce pęka, że nie wiem, co oznacza ta piękna biała suknia. Mam jednak nadzieję, że już wkrótce będę mogła wam to napisać. Teraz niestety muszę czekać aż te perełki trafią w moje ręce, a ja znów zatopię się w tej historii, która wzrusza, która jest zabawna (przez co się tak śmiałam, że mama nie chciała już ze mną siedzieć) i która zostaje w pamięci, mam nadzieję, na zawsze.

„Czasami, aby coś ukryć, najlepiej robić to na oczach wszystkich”


Ocena:
10/10

4 komentarze:

  1. Omg ja bym nie była chyba w stanie czytać i słuchać bo bym się bardziej skupiała na słowach piosenki hahaha.
    A co do książki, to stworzyłaś naprawdę przekonujący opis. Wydaje się być strasznie ciekawa i wciągająca. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak książka jest dobra to nawet nie zauważasz że muzyka leci ;)

      Usuń
  2. Próbowałam metody ze słuchaniem muzyki i czytaniem. Uwielbiam.
    Okej, to Twoja wina, bo teraz bardzo chciałabym przeczytać tę książkę, a obecnie nie mam do niej dostępu i niby jak mam przeżyć? Muszę coś wykombinować, bo naprawdę jestem zaintrygowana.
    Okładka piękna, lubię piękne okładki, zawsze bardziej przyciągają uwagę.
    Już wcześniej słyszałam o Rywalkach, ale cóż, przekonująca opinia działa zdecydowanie lepiej niż tylko opis, znajdujący się z tyłu książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za te słowa. Mam nadzieję że niedługo uda Ci się sięgnąć po tę książkę ;) Wesołych Świąt! ☆

    OdpowiedzUsuń

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia