Kasie West. To nazwisko przewija się przez tego bloga od roku. Ten konkretny tytuł to prawdopodobnie ósmy tej autorki, jaki przeczytałam. Gdy pierwszy raz zobaczyłam jej książki, to przyznaję, prychnęłam a po okładkach, tytule i opisie stwierdziłam, że nie ma opcji bym to przeczytała. Przecież to takie proste, przecież to już było. I owszem, było, ale West pisze w taki sposób, że mnie po prostu kupiła. Mam jednak wrażenie, że Przeznaczenie i pierwszy pocałunek to ostatnia książka tej autorki, którą czytałam. A przynajmniej na pewno ostatnia na najbliższe miesiące, mimo że zostało mi się kilka nieprzeczytanych powieści. Mam jednak wrażenie, że to jest odpowiedni moment aby powiedzieć STOP. Zanim będę musiała zakończyć przygodę z twórczością tej autorki z niesmakiem.
Przeznaczenie i pierwszy pocałunek na pewno nie spodobało mi się już od pierwszych stron. Ba, nawet odważę się napisać, że dopiero po połowie zaczęłam z ciekawością wyczekiwać rozwoju wypadków. Mam jednak problem z tą książką tego typu, że nie "kupiła" mnie po prostu sama historia i pomysł na akcję, bowiem styl autorki, jej lekki język i sposób kreowania bohaterów, nie pozostawia mi nic do zarzucenia. Po prostu historia młodej hollywoodzkiej autorki, akcji na planie filmu klasy B i niestety dość słabo wykreowane postacie dalszoplanowe (czy właściwie drugo-i-dalszo-planowe) sprawiły, że pierwsze minimum 100 stron, szło mi po prostu dość topornie. Gdybym miała na szybko podsumować tę powieść, to powiedziałabym, że jest ona dość płaska. Nie wiem, czy wpływ na to ma fakt, że ostatnie dwie książki tej autorki, jakie czytałam, były z motywami raczej paranormalnymi i po prostu odzwyczaiłam się od "zwykłego" świata w jej wykonaniu, czy po prostu naprawdę historia Lacey jest słabsza od pozostałych. (No dobrze, słabsza jest na pewno ale czy z tego powodu?).
Na dobrą sprawę mogłabym na tym zakończyć swoje przemyślenia po lekturze, ponieważ zbyt wiele ich najnormalniej w świecie nie mam. Czuję się lekko rozczarowana tym tytułem i jedyne czego czuję, to potrzebę zerwania z takimi klimatami i gatunkiem młodzieżowym, na bliżej nieokreślony czas, mimo że zaczynają się "wakacje", a rok temu to właśnie książki Kasie wskazywałabym na ten czas jako te idealne.
Co prawda nie cofam tego, że jeśli poszukujecie naprawdę lekkich historii na upalne dni na plaży i jesteście nastolatką (bo nie oszukujmy się, to są iście babskie historie) to West powinna być dobrym wyborem. Ja wolałabym chyba jednak w najbliższym czasie "pomęczyć" się z czymś bardziej wymagającym. Ot na takie przemyślenia naprowadziła mnie lektura Przeznaczenia i pierwszego pocałunku. Nie mówię, że ta książka jest zła, ale jest słabsza od pozostałych i chyba już po prostu nie dla mnie.
Na dobrą sprawę mogłabym na tym zakończyć swoje przemyślenia po lekturze, ponieważ zbyt wiele ich najnormalniej w świecie nie mam. Czuję się lekko rozczarowana tym tytułem i jedyne czego czuję, to potrzebę zerwania z takimi klimatami i gatunkiem młodzieżowym, na bliżej nieokreślony czas, mimo że zaczynają się "wakacje", a rok temu to właśnie książki Kasie wskazywałabym na ten czas jako te idealne.
Co prawda nie cofam tego, że jeśli poszukujecie naprawdę lekkich historii na upalne dni na plaży i jesteście nastolatką (bo nie oszukujmy się, to są iście babskie historie) to West powinna być dobrym wyborem. Ja wolałabym chyba jednak w najbliższym czasie "pomęczyć" się z czymś bardziej wymagającym. Ot na takie przemyślenia naprowadziła mnie lektura Przeznaczenia i pierwszego pocałunku. Nie mówię, że ta książka jest zła, ale jest słabsza od pozostałych i chyba już po prostu nie dla mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)