czwartek, 21 grudnia 2017

winter wonderland // plany & cele na zimę



Zima. Nie będę oszukiwać. Ta pora roku nie ma nic wspólnego z baśniową ośnieżoną krainą. Przynajmniej ta polska zima to jedno wielkie nieporozumienie. Deszcz zamiast śniegu, lub jakiś dziwny opad, który topiąc się nim jeszcze dotknie podłoża, zamienia siebie i wszystko dookoła w breję otulającą świat w szare barwy. Gwar przedświąteczny i atmosfera, która kończy się, zanim święta na dobrą sprawę się rozpoczną. Zima kojarzy mi się z przygotowaniami do świąt, mimo że przecież wtedy jest jeszcze kalendarzowa jesień. Po nowym roku zima mogłaby dla mnie odejść w zapomnienie. Spóźniła się na ferie świąteczne? Ma szansę za rok, teraz poproszę słońce i ciepłą, późną wiosnę. Ale nie ma tak dobrze. Trzeba przetrwać każdą porę, nawet jeśli ta odbiega od obrazów z hollywoodzkich produkcji (chyba że jesteśmy gdzieś w Tatrach, wtedy zwracam honor). W końcu ku mojemu ogromnemu niezadowoleniu, czekają nas co najmniej trzy wspaniałe miesiące, podczas których wychodząc rano z domu będzie równie ciemno jak popołudniem, kiedy będzie się do niego wracać. Miesiące w których nie raz zmokniemy, pewnie nie raz zamarznie nam w nosie (czy Wy też nie znosicie tego uczucia, kiedy wychodzicie na zewnątrz, bierzecie wdech i no...?) i nie raz zatęsknimy za słońcem. 

Oczywiście ten jakże wspaniały czas urozmaici niektórym (w tym mnie samej) koniec semestru, a co za tym idzie, terminy oddania prac zaliczeniowych i jakże oczekiwana sesja. Jaki tego wszystkiego plus? Trzeba będzie się uczyć, więc może szybciej minie czas, tak by był już chociaż koniec lutego. W marcu już można będzie bezkarnie robić wiosenne porządki i plany. 

Jednak długie wieczory spędzone pod kocem nie zawsze będą się wiązały z laptopem na kolanach i oglądaniem Netflixa (i to wcale nie tylko dlatego, że nowy sezon the Crown obejrzałam za jednym podejściem). Oprócz siedzenia z nosem w notatkach i własnych myślach, nie zawszę związanych z tematem pracy na zaliczenie przedmiotu, chciałabym zatopić swój nochal w chociaż kilku lekturach, z wcześniej przygotowanej listy, którą oczywiście za chwilę się z Wami podzielę. Jeśli ktoś pamięta jesienne cele, wtedy postawiłam na "ambitniejsze" tytuły. Tym razem chciałabym je trochę urozmaicić jakimiś ciekawymi, lżejszymi pozycjami i spróbować przetrwać. To tylko trzy miesiące, no może w porywach cztery i pół. Damy radę. Bo kto jak nie my? 



Jakie są więc plany na ZIMĘ? Głównie takie by nadrobić listę książek z jesieni (moje rozliczenie a w sumie wyrzut sumienia będziecie mogli przeczytać niedługo) i takie książki, które czekają już na półce i obiecałam im lekturę w najbliższym czasie. W końcu trzeba dotrzymać danego im słowa, prawda? 

1. Swing Time // Zaddie Smith 
2. Dygot // Jakub Małecki
3. Rok 1984 // George Orwell 
4. The secret history // Donna Tartt (tym razem po angielsku)
5. W stronę architektury // Le Corbusier 
6. Mroczniejszy odcień magii // Victoria Schwab 
7. Gus // Kim Holden 
8. Tysiąc pocałunków // Tillie Cole
9. Żółwie aż do końca // John Green


Nie jest to jakaś szalenie porywająca lista, ale zostawiam sobie margines na pozycje "rzucam wszystko i czytam jak tylko wpadnie w moje ręce". Znajdą się takie pozycje, na pewno. Mimo że nie mam pojęcia co jest zaplanowane do wydania na przyszły rok. Może poza kontynuacją Buntowniczki, zaplanowanej na zdecydowanie zbyt odległy czas! Jeśli znacie jakieś planowane premiery, lub widzieliście gdzieś takie zestawienie - będę wdzięczna za podsyłanie! 


Zima a co za tym idzie - początek roku, zazwyczaj przynosi mi lektury związane z II wojną światową. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Przyzwyczaiłam się, że do marca trafiam zazwyczaj już chociaż na jeden tytuł, który po prostu musi znaleźć się w tych trzech najlepszych z danego roku. Czy tak będzie i teraz? Bardzo bym chciała. Chciałabym, aby książki i kryjące się w nich historie, zabrały mnie daleko od zimna i pluchy zza okna. Po cichu liczę jednak, że doczekam chociaż kilku dni, w których wielkie puszyste płatki śniegu będą tańczyły w powietrzu, między starymi, wrocławskimi kamienicami. Chciałabym móc wybrać się na spacer i posłuchać chrzęstu pod butami, popatrzeć na psy szalejące w zaspach i po prostu usiąść z gorącą herbatą i czekoladą z orzechami, i przez okno powzdychać "jak jest pięknie". Nie chcę setek minut opóźnień pociągów bo gdzieś trasa jest nieprzejezdna, bo gdzieś wysiadł prąd, bo to, bo tamto... Najchętniej zniknęłabym na ten czas gdzieś w Norwegii i w otoczeniu przyrody poczekała na słońce i długie dni. Jednak po kolei. Po zimnie, wiosna będzie lepiej smakować.

Macie jakieś plany na zimę? Czy będzie to raczej czas spontanicznych lektur? Dorzucilibyście coś do mojej listy? A może którąś pozycję będziemy czytali wspólnie? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Konnichiwa drogi czytelniku!
Bardzo dziękuję za każde wejścia, a tym bardziej za komentarze. Jeśli masz chwilkę skomentuj, jeśli nie wiesz co napisać, to chętnie się dowiem co aktualnie czytasz i oczywiście co ciekawego polecasz! ;)

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia